Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani! Dziękujemy za szybki odzew! Jesteście niesamowici :) Dziękujemy w imieniu chłopaka. Co u niego? Ogonek amputowany, kondycja Lulusia nienajgorsza. Są jeszcze problemy z uchem, które mocno drapie, jeździ więc do weta, ale najgorsze napewno już za nim. W domu odnajduje się dobrze, jest małym rozbujnikiem, wszędzie go pełno. Jest towarzyski, ciekawski i bardzo pocieszny. Dziękujemy za wsparcie dla tego żywego srebra.
RATUNKU!
Wracałam wieczorem z pracy, pod koła samochodu nagle wyskoczył mi i pokulał się biały kotek. Spanikowana zatrzymałam się. Kociak przerażony, płaczący stał przy masce auta i nie mógł się ruszać. Nie czekając na nic, odruchowo wzięłam kocyk i delikatnie wzięłam na ręce tego młodzika. Po chwili poczułam potworny „zapach” rozkładającego się ciała i dreszcze kociaka. Pojechałam do dyżurującego nocą weterynarza po ratunek.
Kociak z bólu płakał i posykiwał na mnie. Lekarz od razu znalazł na pupie, pod ogonkiem źródło brzydkiego zapachu. Ogon był zimny, weszła w niego martwica. Wszystko wyglądało tak, jakby ktoś próbował go małemu wyrwać. Być może przywiązując sznurek? Przy okazji oskalpował zwierzaka. Oprócz tego maleństwo ma odparzony cały odbyt prawdopodobnie od biegunek.
Kociak grzecznie dał się obejrzeć, odrobaczyć i podać antybiotyk. Kupiłam dla niego weterynaryjną karmę. Konieczna była też decyzja, czy i kiedy będzie operacja amputacji ogonka, ratująca niepsujące się jeszcze z powodu zakażenia ciało zwierzaka. Następnego dnia dostaliśmy kolejne leki, została zbadana krew i ostatecznie postanowiliśmy o koniecznej amputacji ogona u samej nasady. Zabieg wykonaliśmy czym prędzej, by nie wdała się sepsa i kociak nie umarł.
Mały tak bardzo się przymilał, że nazwałam go Luluś, do czasu jak wyzdrowieje będzie miał miejsce w mojej łazience, rezydenci nie bardzo chcę mieć kolejnego kolegę. A kiedy chłopak będzie już gotowy, będziemy szukać domu na zawsze.
Bardzo potrzebne jest Wasze wsparcie. Prosimy o pomoc dla tego małej biedy. Chcemy wywalczyć dla niego nowe dobre życie, ale musimy mieć fundusze na opłacenie opieki weta – dotychczasowej i przyszłej. Pomocy!
Luluś został objęty opieką PKDT, przebywa w zewnętrznym domu tymczasowym u Pani, która go znalazła. Pomóżcie pomagać. Brzmi banalnie, oklepany już slogan. Jednak to prawda – bez Was nie jesteśmy w stanie działać.
Laden...