Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Serdecznie dziękuję za każda wpłatę na leczenie Luntka, które wraz z lekami i suplemetami, które do dziś przyjmuje, było wyzwaniem dla fundacji. Udało się nam pokonać chorobę! Luntek cieszy się z kociego spokoju i korzysta z kąpieli słonecznych na ulubionym posłanku!
---
Aktualizacja 29.04.2024
Luniek zdrowotnie jest w miarę stabilny, choć okresowo pojawia się wyciek z oczka bądź katarek. Pojawiliśmy się ostatnio na kontroli, a kocurek dostał zalecenia inhalacji na kilka dni plus lek przeciw zapalny. Sytuacja się unormowała, choć wyciek z oczka czasem się jeszcze pojawia. Luntka suplementuję więc betaglukanem i lizyną, żeby podnieść mu odporność.
Długie leczenie odcisnęło na nim piętno, kiedy tylko Luniek słyszy otwieranie szafki z suplami i lekami, w sekundę znika i siedzi schowany pod kanapą lub w szafie. Mam nadzieję, że ten strach minie szybciej niż później.
Jeśli chodzi o guz, który miał być usuwany... Guz zniknął samoistnie, nie ma po nim najmniejszego śladu. Wymacywałam milimetr po milimetrze brzuch, nogi, boki Luntka, czy może się guz gdzieś nie przesunął. Nie ma go. Lekarz także nie znalazła jego pozostałości. Prawdopodobnie więc był to jakiś odczyn zapalny / ropień, skojarzony jako mięsak poszczepienny, który po długim i szerokim leczeniu zapalenia płuc także zareagował na podawanie leki.
---
Aktualizacja 15.03.2024
Luntkowa kontrola wykazała, że Luniasek jest już zdrowym kotkiem! Udało się nam pokonać ostre zapalenie płuc! Trudne i długie, bo ponad miesięczne leczenie wreszcie możemy zakończyć. Luniek odetchnął z ulgą, bo już pod koniec miał serdecznie dość podawania leków i inhalacji. Teraz wspieramy jego odporność lizyną i betaglukanem, żeby się kociak zregenerował.
---
Aktualizacja 26.02.2024
Za nami kolejna kontrola. Oczka są już bardzo ładne, spojówki blade, bez rozpulchnienia. Nosek cały czas zakatarzony mocno, więc kolejny raz Luniek miał wykonany flushing nozdrzy - podczas płukania wyszło bardzo dużo wydzieliny. Osłuchowo jest poprawa, ale nadal słyszalny jest szmer zaostrzony na szczycie wdechu. Gardło goi się ładnie, obrzęk zszedł, ale węzły chłonne podżuchwowe są dalej powiększone.
Leki póki co bez zmian do końca miesiąca: dwa razy dziennie dwa rodzaje antybiotyków plus leki przeciw zapalne, nebulizacje rano i wieczorem, dodatkowo suplementy odpornościowe i prebiotyki, a oczka kropimy już tylko raz dziennie. Od marca zmieniamy antybiotyki na lek immunomodulujący.
Największym problemem był brak apetytu, od kilku dni Luniek na szczęście zaczął się interesować jedzeniem, ale tylko takim intensywnie pachnącym. W jedzeniu ratowały nas suche chrupki i podgrzane filetówki. Ileż to się nakombinowaliśmy, żeby kociak zaczął cokolwiek jeść. Od wczoraj Luniek czuje się wyraźnie lepiej i przy wsparciu leku na pobudzenie apetytu zaczął jeść ponownie karmę bytową wysokiej jakości. Uff.
---
Aktualizacja 19.02.2024.
Lunieczek dziś rano odbył kolejną kontrolę u weterynarza. Całe szczęście, że wizyty mamy tak często - możemy na bieżąco reagować na stan zdrowia kocurka. Wczoraj Lunieczek zaczął kichać wydzieliną z krwią, później samą krwią. Widać było, że nosek jest drażliwy przy czyszczeniu z zacieków i krwi. Wydzielina mimo nebulizacji i różnej maści leków nie odpuszcza i męczy go. Niestety przez wydzielinę, która zalega w całym układzie oddechowym, zatyka nos i gardło, Luniek nie je sam. Trwa to już tydzień. Jeśli sytuacja się nie zmieni w ciągu kilku dni lekarz rozważa wprowadzenie sondy przez przełyk do żołądka... Póki co karmimy go odżywkami przez strzykawkę, żeby miał siły do funkcjonowania. Karmienie kotek znosi źle, zalegająca wydzielina bardzo utrudnia mu połykanie, czasem nawet jest jej tyle, że oprócz nosa, wykaszluje ją pyszczkiem przy karmieniu. Przez to Luniek ma podrażnione całe gardło. Dlatego też lekarz wprowadził dziś kolejny lek mający pomóc w pozbyciu się powstającej wydzieliny. Dziś także maluch miał przepłukiwany nosek, żeby choć na trochę go udrożnić i pozbyć się smarków. Był podczas tego zabiegu niezwykle dzielny i grzeczny.
Póki co udało się nam doprowadzić zapalenie hulające w oczach do ładu. Oczka wyglądają już bardzo ładnie, ale wyciek jest nadal obecny, więc oczka kropimy dalej.
Osłuchowo jest trochę lepiej, szmery są słyszalne, ale już w górnych partiach płuc i w oskrzelach.
Niestety przez powstały mięsak, prawdopodobnie po iniekcyjny, mamy ograniczone leczenie - niektóre leki można podać tylko w zastrzyku, czego w tej sytuacji unikamy, by nie doprowadzić do powstania kolejnych guzów i tym samym nie pogorszyć ogólnego stanu zdrowia Luntka.
---
Aktualizacja 16.02.2024.
Jesteśmy po kontroli. Niestety brak poprawy u Luntka po 4 dobach podawania leków. Na pewno drobnym plusem jest brak pogorszenia. Cały czas w płucach są słyszalne mocne szmery. Z nosa lecą gluty. Oczy i nos są posklejane wydzieliną, którą co jakiś czas usuwam mokrymi chusteczkami. Samopoczucie kocurka jest kiepskie. Luntek dalej nie chce jeść i niestety przez zupełne zatkanie wydzieliną nie chce też przyjmować jedzenia strzykawką - wszystko wypluwa lub wypływa mu karma razem z wydzieliną z buzi. Staramy się mimo wszystko go karmić, w końcu musi coś jeść, żeby jego organizm miał siłę walczyć i pozostałe organy prawidłowo pracowały. Wczoraj zaczęliśmy nebulizacje z antybiotykiem, lekiem przeciwzapalnym i lekiem mukolitycznym. Oby nosek jak najszybciej się odetkał, żeby Luniek choć trochę zaczął jeść...
---
Nie jest to historia z tych dramatycznych czy chwytających od razu za serce, ale jest dla mnie ważna. Luntrus jako kot bezdomny żył aż 5 lat. Został złapany na kastrację, jednak od razu rzuciły się w oczy opuchnięty pyszczek z ropniem pod okiem, zakażona rana na karku, a także fatalny stan jego paszczy. Życie na dworze podarowało mu FIV (wirus nabytego niedoboru immunologicznego), zrosty w nosie po przebytych i nieleczonych infekcjach, liczne blizny po walkach z innymi kotami czy drapieżnikami. Na szczęście Luniek trafił pod skrzydła Fundacji Koci Pazur, a ja jako jego dom tymczasowy dbam o niego każdego dnia. Początkowo nieufny i przerażony kot, bardzo doświadczony przez życie, teraz wrażliwy, delikatny i kochający miziak.
Kilka dni temu Luniek zaczął kaszleć, udaliśmy się od razu na wizytę weterynaryjną. Kocurek otrzymał leki, które miały mu pomóc zwalczyć infekcję górnych dróg oddechowych. Po zaledwie dwóch dniach nastąpiło pogorszenie. Luniek nie tylko kaszlał, ale też psikał i dostał katar. Pojawił się wyciek z oczu, widoczny obrzęk spojówek, a trzecia powieka zachodziła mocno na oczy. Niezwłocznie pojawiliśmy się na kolejnej wizycie. Luniek został dokładnie przebadany - diagnoza: ostre zapalenie płuc. Jako że Luniek to kot FIV+ został zaopatrzony w aż dwa rodzaje antybiotyków, otrzymał leki przeciwzapalne, przeciwbólowe, a także przeciwgorączkowe. Oczy muszą być kropione kilka razy dziennie specjalnym żelem do oczu. Luniek dostaje też prebiotyki i leki stymulujące odporność. Przed kocurkiem co najmniej 3 tygodnie leczenia i wizyty weterynaryjne 2 razy w tygodniu, na których lekarz będzie kontrolował postępy w kuracji – u kota FIV+ z obniżoną odpornością musimy na bieżąco reagować na jakiekolwiek zmiany.
Jakby kłopotów u Luntka było mało – wyczułam u niego guza po prawej stronie brzucha. Być może jest to odczyn poszczepienny – mięsak, chirurg nie wyklucza zmiany nowotworowej i zaleca chirurgiczne usunięcie guza z wysyłką do badania histopatologicznego…
Wiemy, że powrót do zdrowia Luntka będzie kosztowny – same krople do oczu to jednorazowy wydatek rzędu 90 zł, suplementy 150 zł, jedna wizyta w gabinecie weterynaryjnym z lekami to 200 zł, kolejne leki wizyty i leki to kolejne spore wydatki. Usunięcie guza i badanie HP to koszt 1500 zł… Jako wolontariuszka Fundacji i dom tymczasowy proszę o wsparcie Luntka i tym samym Fundacji w pokryciu kosztów jego leczenia. Za każdą wpłatę jestem ogromnie wdzięczna, a Luntek śle mruczące "dziękuję" za pomoc.