Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dzieki Państwa wsparciu, Lusia przeżyła jeszcze 4 miesiące. Do samego końca rozpieszczana i kochana. Niestety w pewnym momencie, pomimo leczenia, problemy zdrowotne zaczeły się lawinowo nasilać, a żadne działania weterynarzy nie przynosiły Lusi ulgi. Dostawała silne leki przeciwbólowe i uspokajające, prawie przestała chodzić... Odeszła w połowie czerwca, w swoim ogrodzie, na swoim posłanku, w otoczeniu ludzi którzy, przez ten krótki czas próbowali zrekompensować jej wszystkoe zło jakie wyrządził jej wcześniej człowiek. Dziekujemy, że dali jej Państwo szansę na dobre, choć krótkie, życie.
Lusia została znaleziona w kwietniu na jednej z ulic w Bielsku-Białej. Dosłownie weszła pod koła samochodu naszej wolontariuszki. Wyglądała strasznie i była w opłakanym stanie zdrowotnym.
Z ogromnym prawdopodobieństwem została wyrzucona lub uciekła z pseudohodowli - na pewno urodziła i wykarmiła wiele szczeniąt, była wyniszczona, trzeba było usunąć jej listwę mleczną, przepuklinę w macicy, miała zanik mięśni, była wychudzona, ze względu na stan pyszczka miała trudności z jedzeniem, potrzebna była sanacja jamy ustnej oraz miała poważnie uszkodzone oko.
W połowie zeszłego roku przeprowadziliśmy już dla niej zbiórkę na opłacenie kosztów leczenia oraz na wizytę u psiego okulisty. Udało się zebrać calość potrzebnej kwoty (po wizycie u specjalisty, okazało się że na oko już nigdy nie będzie widziała i choć w tej chwili nie trzeba go usuwać, to może zaistnieć taka konieczność w przyszłości. Natomiast niezbędna jest codzienna pielęgnacja, czyli kilkukrotne zakraplanie oka, czy wycinanie włosów dookoła oka).
W między czasie okazało się że Lusia sinieje przy większym wysiłku, więc rozpoczęto leczenie kardiologiczne, a początkiem grudnia dostała padaczki.
W tej chwili jest leczona neurologicznie, bierze leki na padaczkę, serce, wątrobę, krople do oczu, musi systematycznie jeździć na kontrole lekarskie. To wszystko ogromne koszty, przewyższające znacznie możliwości domu tymczasowego, w którym obecnie mieszka Lusia.
Znalazła kąt u cudownych ludzi, którzy jednak na swoim utrzymaniu mają kilka swoich kocich i psich staruszków, i choć nie obciążają nas kosztami karmy i ile mogą, sami starają się płacić za część potrzeb Lusi, to koszty jej leczenia są dla nich za duże.
Dlatego ponownie zwracamy się z prośbą o pomoc w opłaceniu dotychczasowego i dalszego leczenia tej małej psinki, która dopiero teraz dowiaduje się jak może wyglądać dobre psie życie.
Laden...