Gdy cierpienie i ból przekraczają granice wytrzymałości...

Wychudzona i bez sił, przyczołgała się na obce podwórko. Położyła się na wycieraczce i... tak zastygła w bezruchu. Wydawała z siebie jedynie pojękiwania. Ani pies chodzący obok, ani drugi kot nie wywołały w niej odruchu ucieczki.

Zabraliśmy do lekarza. Wstępne badania w terenie nie pokazały złamań, choć widoczny był zanik mięśni w tylnych łapkach. W badaniach krwi silny stan zapalny organizmu, wycieńczenie i wychudzenie spowodowane długotrwałą biegunką. Testy FIV/FelV na szczęście ujemne.

Koteczka jest młoda, ma ok. 5 miesięcy, a waży zaledwie 1 kg! Czyli tyle, co 10-tygodniowy kociak!

Kochani, okazało się, że to dopiero początek. W drodze do domu tymczasowego kicia poczuła się gorzej. Zamiast na ciepłe posłanko, zawieziona została do szpitala... pod kroplówkę!

Kolejne wizyty i badania i niestety kolejne, coraz gorsze informacje.

Leczenie będzie trudniejsze i bardziej kosztowne niż zakładaliśmy na początku. 

U koteczki zaczęła ujawniać się martwica lewej przedniej łapki. Pojawiły się krwawe wybroczyny na brzuszku. Mała słabła z godziny na godzinę. Kolejne badania pokazały już silną anemię, duże problemy z wątrobą, słabą krzepliwość i podejrzenie sepsy. W USG powiększone węzły chłonne w jamie brzusznej. Dodatkowo męcząca i osłabiająca wysoka gorączka.

Amputacja łapki jest nieunikniona.

Koszt zabiegu to 1000 zł.

Badania i leczenie kosztowały już 800 zł (badania RTG, USG, 2 x morfologia z rozmazem, 2 x biochemia, testy FeLV, FIV, FCoV, FPV i giardia, antybiotyki, leki p/biegunkowe, Vitacon, kroplówki, leki podnoszące odporność).

A to nie koniec. Przed nami zabieg i kolejne, codzienne wizyty w lecznicy. Ale nie odwrócimy się przecież od tej cudnej koteczki. Nie potrafimy. Pomóżcie postawić ją na łapki, by mogła cieszyć się życiem. Jej przeznaczenie to ciepły dom, a nie zimna mogiła.