Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Po chorobie już nie ma śladu. Kociaki bawią się i brykają. Zdrowe czekają na swój dom 664 125 239.
Dziękujemy za pomoc! <3
Edit 21.08
Porzucone kociaki z Santoka w ilości 7 plus matka ciągle jeszcze potrzebują Waszej pomocy! Spędziły 10 dni w lecznicy, rachunek dobił do 2 375 zł, mimo to kociaki wymagają dalszego leczenia i troskliwej opieki. Są już w domu u naszej wolontariuszki. Co dwie godziny trzeba im kropić i rozklejać oczy, zaatakowane przez ciężką odmianę chlamydii. Jeden kotek był tak słaby, nie podejmował przez tydzień jedzenia, ze zdecydowaliśmy poddać go eutanazji😭 Reszta ma duży apetyt, jednak ciężko oddychają, w najgorszym stanie są oczy. Wszystkie maluchy dostały drogie środki podciągające odporność. Walka trwa! Kolejne wizyty weterynaryjne, kolejne leki, wysoko mięsne jedzenie, żwirek… Jeszcze nie udało się nam spłacić pierwszej faktury, uzbieraliśmy połowę, za co i tak oczywiście jesteśmy wdzięczni. Prosimy o dalszą pomoc dla tych biedaków.
-------------
Na dworcu w Santoku w ruinach spalonego budynku żyło stadko kotów wolno żyjących, czasem dokarmianych przez ludzi. Wolontariuszki z OTOZ Animals poświęciły dwa tygodnie tej wiosny na wyłapanie dzikusków na sterylizacje. Udało się wysterylizować we współpracy z gminą i dobrymi ludźmi wszystkie! Krótka radość. Niestety właśnie ktoś, komu zabrakło refleksji, by wysterylizować swoją kotkę, porzucił pięcioro chorych kociąt w tychże ruinach. Kociaki nie mają szans bez antybiotyków.
Najpierw stracą wzrok, z oczu będzie płynąć ropa, zaklejone oczy będzie wysadzać ciśnienie. Nie będą miały smaku ani powonienia, stracą zainteresowanie jedzeniem. Czeka je powolna agonia, chyba że jakiś lis się zlituje i podgryzie im gardła. Taka jest smutna rzeczywistość, o której nie chcemy słyszeć… To oczywiście najczarniejszy scenariusz. Nie pozwolimy maluszkom (bezmyślnie rozmnożonym) cierpieć i umierać w samotności.
Sami jesteśmy w tragicznej sytuacji ze względu na przytłaczającą ilość kociąt zapełniających nasze domy, ale nadzieja umiera ostatnia. Bardzo prosimy o litość dla tych biedactw i kawałek podłogi. Opłacamy leczenie, zapewnimy jedzenie. Na razie złowione są tylko dwa z maluszków, te w najgorszym stanie.
Do soboty mają zapewnione leczenie w weterynarii. Nie wiemy co dalej.
Na wolności pozostają trzy maluszki, z którymi nie mamy co zrobić…
Laden...