Potrącić, połamać i zostawić - niech zdycha

Jakże częsty to widok na naszych drogach - na asfalcie, albo na poboczu potrącony i pozostawiony kot czy pies. No bo kto by sobie zawracał głowę jakimś zapchlonym durnym kotem, co sam się pod auto wepchał. I jeszcze może lakier uszkodził albo nie daj Boże lampę! W większości przypadków gdy takie ofiary kolizji mija osoba nieobojętna one już dawno wyzionęły ducha nie doczekawszy pomocy. Luna miała szczęście.

Dobry los tym razem sprawił, że w krótkim czasie po wypadku natknęła się na nią jedna z nas. Po szybkich oględzinach i stwierdzeniu oznak życia pognała na sygnale do lecznicy. Na miejscu kocina dostała leki przeciwwstrząsowe, po ustabilizowaniu została poddana badaniu. Złamana żuchwa, łuk podniebienny, potężny krwiak w lewym oku. Niezborność ruchowa. Przeszła operację, farmakoterapię, w lecznicy spędziła prawie dwa tygodnie. Przy okazji została pozbawiona świerzba z uszu oraz pcheł z całego chudego ciałka. Po uzyskaniu dobrej kondycji przeszła zabieg kastracji. Krwiak w oczku jeszcze nie całkiem się wchłonął, wg lekarza może być tak,ze nigdy całkiem się nie cofnie, nie ma jednak problemów z widzeniem.

Udało się więc uratować koteczkę, którą tak naprawdę, zgodnie z etyką i prawem powinien ratować sprawca wypadku. No ale cóż- łatwiej przecież zostawić, niech się inni martwią, albo niech zdycha... Mamy do zapłacenia zaległą fakturę za operację i leczenie na kwotę 640 zł. Nie mamy jeszcze faktury za zabieg kastracji, trzeba też Lunę zaszczepić - stąd nasza wielka prośba o pomoc w spłacie długu i przyszłych faktur. Nie jest to sprawiedliwe, płacić za czyjeś błędy, ale czy można było przejechać obok niej obojętnie, jak sprawca wypadku?

 Z góry bardzo dziękujemy za każdą złotówkę podarowaną dla koteczki!