Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Bardzo dziękujemy za wsparcie dla Elecrty i jej maluchów.
Kociaki przeżyły, cześć z nich znalazła już domy.
Historia jakich wiele. Wieś, młody kotek, który pojawił się znikąd i którym nikt się nie interesował myśląc zapewne, że to kot sąsiada, a nawet, jeśli niczyj, to sobie poradzi - bo przecież koty sobie radzą. Być może faktycznie by sobie poradził, gdyby musiał dbać tylko o siebie.
Było jednak inaczej - kotek okazał się być kotką, a na dodatek ciężarną, co oczywiście nie zmieniło kompletnie podejścia ludzi. Nikt nie zwracał na nią większej uwagi i nie interesował się jej losem do momentu, kiedy w jednym z sąsiednich gospodarstw nie rozpoczęto rozbiórki starych zabudowań. Właśnie na strychu jednego z budynków znaleziono dwa kocie maluszki.
Znaleźli je robotnicy, ale niestety i oni nie przywiązali do tego faktu większej uwagi. Po prostu znieśli maluchy i zostawili na gołej ziemi, pod krzakami. Nie pomyśleli ani przez chwilę, że maluchom może być zimno i że gdzieś w pobliżu zapewne kręci się ich matka. Ani im, ani większości osób nie przeszkadzał też fakt, że maluchy prawie dwa dni wrzeszczały wniebogłosy.
Dopiero jedna z sąsiadek, idąc na zakupy usłyszała pisk maluchów i zainteresowała się ich losem. Szybko zorganizowała pudełeczko i ciepłe kocyki.
Niestety, mimo chęci, nie była w stanie nakarmić maluchów, a ich mamy wciąż nie było. Poszukiwania matki też nie przyniosły żadnych rezultatów - przepadła jak kamień w wodę. Nie wiadomo czy się wystraszyła i uciekła, czy coś jej się stało.
Dlatego kociaki trafiły pod opiekę Fundacji Felineus.
Trudno nam było określić ich wiek, ponieważ nie miały już pępowin, a jedna z nich (bo to dwie dziewczynki) miała delikatne szparki w oczach. Kotki są tak niesamowicie maleńkie, że obie mieszczą się w jednej dłoni. Kociki nie są zbyt silne - mają słaby odruch ssania, zatem karmienie ich jest bardzo trudne; są wyizolowane w sterylnym pomieszczeniu, do którego wchodzą tylko osoby karmiące je. Dostają również środki wspomagające odporność.
I nagle dzień później wydarzył się cud. Przy gruzowisku pojawiła się matka, a po jakimś czasie przyniosła w to miejsce jeszcze 3 kociaki. Jednak nie zapomniała o tych dwóch pierwszych. I znowu Pani, która uratowała maluszki spisała się na medal - złapała koteczkę, zabrała maluszki i przywiozła do fundacji.
Zatem mamy mamę i 5 małych kociaczków. Matka jest domowym kotem, bardzo garnie się do człowieka, ale to co przeszła powoduje, że jeszcze się boi.
Kociaki będą wymagały długiej i troskliwej opieki - nie tylko opiekunów, ale i lekarzy. Każda wizyta to koszty, dlatego bardzo prosimy o wsparcie. Te kociaki ktoś pozbawił domu, ale teraz mają nas i szansę na normalne życie.
Laden...