Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Bardzo dziękujemy Wam za serce. Dzięki Wam od lat udaje nam się utrzymać sporą gromadką psów. Zapraszamy Was serdecznie do śledzenia ich losów na naszym fb
https://www.facebook.com/funduszmigotkowy
Migotki. Ta nazwa powstała gdzieś samoistnie, ktoś nas tak zawołał na jakimś pikniku. Pewna pani przyszła adoptować małego, starszego psa. Organizator zawołał od razu - a to Migotki...! I tak zostało. W istocie Fundusz Migotkowy to nazwa pochodząca od psa o imieniu Migotka, który umarł pod naszą opieką, bo ze względu na chorobę - cukrzycę i zespół cushinga oraz ślepotę, nigdy nie doczekał się domu. A mimo to umarł kochany przez wielu. Przez lata słowo Migotki stało się synonimem małych, czarnych, niechcianych, zapomnianych, koniecznie starszych i chorych, bez szans na dom. TO MY!
Dla takich psów właśnie jestesmy od lat często jedynym domem, jaki dane im było poznać. U nas odzyskują godność i niestety kosztuje to ogromnie dużo.
Koszty leczenia są coraz wyższe. Psy trafiają do nas coraz bardziej zaniedbane. Niestety, mało jest chętnych dać dom tymczasowy, więc poza takimi osobami korzystamy też z płatnych hoteli. Ich ceny również poszybowały. My wszystkie w fundacji wkładamy całe nasze serce i możliwy czas w ich ratowanie pro publico bono. Nikt, nawet księgowa nie pobiera u nas wynagrodzenia. Każda więc podarowana nam złotówka przeznaczana jest na psy!
A teraz do rzeczy. Pewnie czytając to złościsz się, bo ile można słuchać tych próśb. Ile można pomagać. Każdemu dziś coraz ciężęj. My czujemy to samo! Każdy nadsyłany nam pies z prośbą o pomoc rodzi te same odczucia. Ile można!?!
Ale potem patrzysz w te oczy i myślisz sobie - DAMY RADĘ, ON NIE. Nie ma nic do stracenia. I znowu żebrasz, bo możesz tak komuś uratować życie.
Najczęściej mamy do czynienia z psem na ostatniej prostej, który doznał kopniaka od losu na starość, a czasem w ogóle całe jego życie było podłe. Jednak na starość chciałoby się wreszcie ogrzać obolałe kosteczki, wyciągnąć gdzieś w ciepłym kącie, zjeść coś lepszego. Podreperować ząbki bolące, które odmawiają jedzenia. Jak to napisała jedna pani szukająca u nas pomocy dla staruszka z azylu gdzieś daleko od szosy "żeby mógł wyjść z tej jaźni karceru leśnego do ludzi, gdyby mu ktoś ulżył w bólu ewentualnym, gdyby go ktoś poczesał, umył, podał witaminki... on by odżył i jeszcze towarzyszyłby komuś do starości, żeby się przytulić i dawać pocieszenie." W tych prostych, płynących z głębi jej serca słowach kryje się po prostu wszystko to, co myślimy patrząc na starego psa, którego zawiódł człowiek...
Oto Grzesio. Staruszek, który "uciekł" z łańcucha i trafił w nagrodę za kraty. Bo na starość to nawet łańcuch to coś na co nie zasługuje pies. Bodaj te wode z chlebem trzeba by dać, a nie warto.
Grzesio kuruje się unas.
Mamy ich dużo, choć jesteśmy malutką fundacyjką. I mimo że Migotki to już nie tylko małe pieski, to MY jesteśmy mali. ZA MALI NA WSZYSTKO.
Nie mamy swojego 1 procenta. Nie mamy środków na reklamę. Nie mamy rzeszy celebrytów, którzy by reklamowali nas i polecali uwadze tłumów. A tłumy ciagną tam gdzie reklama. Albo tam gdzie słodkie szczeniaczki. Często też tam, gdzie krew i trauma, a nie zawsze dramat jest widoczny gołym okiem. My wyciągamy ze schronisk psy, które nie mają pourywanych łap. Nikt się nad nimi nie znęcał, nie licząc tego człowieka, który skazał je na czasem 10, a czasem i 15 lat za kratami... Tkwią tam niewidzialne, zapomniane, bez szans na dom.
Ściągamy je z wiejskich łańcuchów. Z traumami w głowach. Wycofane, czasem gryzące ze strachu. Oddajemy im godność.
Zabieramy je z ulicy, szopy, czy skądkolwiek, dokąd trafiły po śmierci pana. Szybko odnajdują drogę do łóżka...
Psich historii jest masa. Każda inna. Za każdą to samo smutne spojrzenie i ta sama myśl w naszych głowach - pokazać mu co znaczy czuły dotyk, pełna miska, życie bez bólu, ciepłe legowisko.
Ostatni czas to wiele nowych psów u nas, ale nadal zajmujemy się tymi, które przybyły do nas lata temu. Raz dane psu słowo nie może być złamane. One już raz zostały podle oszukane przez ludzi.
Luki w wieku 15 lat w schronisku pokazywał, że nie chce już żyć. Jak każdy stary i zaniedbany życiem pies ma wiele dolegliwości. Stare złamanie. Zespół przedsionkowy. Chore stawy. W buzi bagienko i wszystkie zęby do wyrwania. Takie zwykłe rzeczy, a tyle bólu. I zamiast grzać się gdzieś na emeryturze, miał zimny boks i kraty. I ta obojętność, on się już poddał i nie walczył o nic.
Od dawna w fundacji jest Filuś, staruszek zdjęty z łańcucha na wsi. Piękny miał widok na zachód słońca nad polami, których pilnował. Szkoda ze spać szedł głodny, w dziurawej budzie. To maleństwo waży 5 kg...
Tak ma się u nas:
Tak samo żyła latami Lola i Kajka. Jedna u pana pijaka. Druga u starszej, dobrej kobieciny, która tak chroniła swoje kury przed psem.
Te psy dziś są w domowych warunkach, leczone, karmione i radosne.
Malutki Filuś to staruszeczek, który ma padaczkę i chore serduszko. Nie chce go nikt, a przecież my obiecałyśmy mu lepszy los i już go nie opuścimy.
Tola zaś nie żyła na łańcuchu. Ona nie widziała od dziecka ani słońca, ani nie czuła powiewu wiatru. Nie znała dotyku trawy. Szczeniaka zamknięto w szopie z rupieciami, na 7 lat. Potem trafiła do schroniska. Nie zsocjalizowany psiak nie będzie spełniał kaprysów ludzi, więc wróciła z adopcji. Boi się otwartych przestrzeni. Jesteśmy jej domem od 2 lat. Tak żyła:
Tak jest u nas:
Myślisz sobie, że małe słodkie pieski mają lepiej?
3 kg Żabunia znaleziona została sama pod sklepem z atakiem padaczki.
Zaniedbany latami pies ma poważne nowotwory złośliwe listew mlecznych, nie operacyjne ze względu na stan serca. Wada jest tak poważna, że ciągle kaszle.
3 kg Żabci łamie serca jak lodołamacz góry lodowe, a jednak spotkało ją życie na ulicy :(
Reksio miał dom, ten dom sobie spokojnie nadal żyje. Psa nie odebrali ze schroniska za entym razem, bo przyszło im zapłacić za jego leczenie. Miał noszony latami guz odbytu.
Trafił do nas w koszmarnym stanie, w jakim żył latami.
Tereska porzucona na wsi biegała od domu do domu za jedzeniem. Psy ją dopadły i urodziła szczeniaki. Ludzie szczeniaki wzieli pod choinkę dla dzieci, ją kopniakami przepędzili. Psina ma uraz szczęki. Ma też wielką traumę w sobie. Ale jest już lepiej niż było kiedyś, gdy na widok człowieka udawała, że nie oddycha...
Dziś:
Zgredek został znaleziony zagłodzony w rowie przy drodze zimą 2 lata temu.
W takim stanie trafił do nas:
Ma chore serce. Musiał przejść operację usunięcia obu oczu, bo miał za wysokie ciśnienie i cierpiał.
Leczenie tych psiaków kosztuje wiele. To są leki, badania, zabiegi. Wiele kilometrów drogi do klinik. Ale też muszą jeść. A większość z nich nie może jeść nic innego niż miękka karma. Na przykład Misia bez żuchwy, którą straciła w wypadku. Ale dużo też musimy kupować np karmy gastro. Miesięcznie wydajemy na karmę ok 5-10 tys złotych. Koszty weterynaryjne są niezmierzone... I nigdy nie wiemy co nas czeka jutro.
Chałka miała pilnować kurnika, ale robiła to źle i dostała wyrok. Jednak tego wyroku uniknęła trafiając do nas. Na wsi pies bezużyteczny bywa po prostu zbędny. Za tymi drzwiami mieszkała.
Straumatyzowany pies odzyskał dziś radość życia. Ogonek codziennie mało się jej nie urwie:
Babcia Gienia to mikrus. W schronisku żyła z duzymi psami i byłą przez nie pogryziona. Przyjechał do nas obolały i straumatyzowany pies. Babcia Gienia nie dawała sie długo dotknąć. Sika pod siebie. Ma ciężko chory kręgosłup i łapki. Jak wszystkie psy musiała mieć ratowaną paszczę przed bólem. Narośla na jej łapach sugerują, że całe życie była trzymana w mokrej ściółce, bo takie miewają króliki tak źle hodowane.
Mikusia po śmierci pana trafiła z łóżka na podwórze. Bo tylko pan z całej rodziny traktował psa jak członka rodziny. I choć nie miała nigdy ani książeczki, ani szczepień, to to ją nie bolało. Tęsknota za panem i zimna ziemia do spania bolały okropnie. Teraz Mikusia śpi tak, ale to nas kosztuje tyle, ile kosztuje jej hotelik.
Leosia także całe życie żyła skromnie. Była jednym z 60 psów starszej kobiety. Jednak póki ta żyła Leosia miała przynajmniej ciepłe schronienie. Po śmierci pani, dom zamknięto na trzy spusty, a psy trafiły na podwórze. W tym starsza Leosia. Lokalna organizacja przywiozła budki. Jednak było ich za mało. Leosia spała w dołku w ziemi i tak też się układała do snu w pierwszych dniach u nas. Zniszczony żołądek, wymioty to normalne u psa, który musiał jeść to co znalazł...
A teraz:
Wszystkie te psy mają stały zestaw problemów, związanych ze starością, złym życiem, zabiedbaniami w postaci braku leczenia, brakiem kastracji, a czasem znęcaniem się przez człowieka. Mają chore stawy, chore serca, robaki ciężkie do wytępienia, rozwalone jelita i żołądki, zepsute na wskroś zęby, które uniemożliwiają im jedzenie, liczne nowotwory, najczęsciej listew mlecznych, padaczki pourazowe, połamane szczęki i śrut w ciele.
Są też traumy psychiczne, one czasem bolą najbardziej. Je najciężej wynagrodzić. Ale tu właśnie okazuje się, że hotel z behawiorystą, za jaki trzeba zapłącić nie jest do zastąpienia przez zwykły dom tymczasowy czasem. Dlatego czasem po prostu musimy wydać te pieniądze na opiekę nad psem.
Często pomagamy psom ludzi ubogich, emerytów, czy osób niepełnosprawnych, w trudnej sytuacji, rozdartych między kupnem leków dziecku a leczeniem psa. Często zabieramy psy ponadprogramowo. Często są to psy zupełnie nie małe, jak owczarka Tosia, z nowotworem listwy mlecznej. Utrzymanie ich to ogromne koszta.
Bierzesz psa na chwile, wydaje ci się, że szybko znajdzie dom, a okazuje się być chory. Następują komplikacje. Sypią się faktury u weta.
Sa jeszcze inne i inne, stare, od lat u nas, zapomniane przez wszystkich.
Witamy je z nadzieją w sercu gdy przybywają na nasz pokład. Obiecujemy wszystko co najlepsze. Czasami los nam je zabiera za szybko... Odeszło ich wiele. Choroby bywają nieuleczalne, a psom nie pozwalamy cierpieć. Jednak walczymy o nie ile się tylko da.
Prosimy Was o każdą złotówkę. Bo każda jest na wagę złota.
"Niepokojącą rzeczą nie jest przewrotność złych, ale obojętność dobrych" (Martin Luther King)
Nie bądźcie obojętni...
Mamy masę faktur, nie sposób je tu wszystkie wrzucić, więc wrzucamy kilka ostatnich.
Laden...