Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Naprawdę mi się w życiu nie powiodło. Urodziłam się rok temu na działkach. Jako małe kociątka zostałam zabrana przez panią do jej domu, ale nie miała za bardzo czasu albo ochoty, a może i jednego i drugiego i nie przekonała mnie do życia z ludźmi. Znaczy wiecie, żyć z człowiekiem to ja nawet mogę, ale jakoś specjalnie to nie chcę. Nie pokazano mi jak byłam malutka, że ludzie są fajni i teraz już za bardzo się do takiej przyjaźni nie chcę przekonać. Na wiosnę owa pani doszła do wniosku, że nie jestem ani śliczna ani miła i że domu nie znajdę to mnie wypuściła z powrotem na tych samych działkach. W sumie przynosi mi tam jedzenie to jakiegoś wielkiego dramatu nie ma. Jednak pani zapomniała o czymś jeszcze, nie wysterylizowała mnie zanim mnie wypuściła. No i są tego cztery puchate efekty… Powiem Wam, że nie wiem co będzie ze mną dalej, czy wrócę na działki czy zostanę z ciociami. Ciocie mówią, że same nie wiedzą, że wspólnie z lekarzem dla kotów podejmą decyzję jak już wykarmię dzieci, nadrobię wagę i przejdę zabieg sterylizacji, bo na razie to wygląda na to, że mimo, że jestem działkowym kotkiem to jestem alergiczką i niewiele produktów mogę jeść. Jeśli się to potwierdzi to na działkach z ciągłymi biegunkami przeżyję może rok a może nawet dwa lata… Jednak to nie o mnie tak naprawdę chodzi, dla mnie już niewiele można zrobić, chodzi o moje dzieci. Chcę żeby one miały normalne domy, żeby przeżyły w szczęści kilkanaście lat, żeby mieszkały z ludźmi i żeby były tak zwyczajnie szczęśliwe… Ciocie od samego początku głaszczą i przytulają moje szkraby i powiem Wam, że maluchy ludzi lubią. Zanim jednak będą mogły zamieszkać w swoich domach muszą zostać odrobaczone, przebadane i dwa razy zaszczepione. Bardzo Was chciałam poprosić o pomoc, dla nich, żeby ich życie było inne niż moje…
Koteczka trafiła do nas, do naszego azylu żeby bezpiecznie odchować dzieci. Nie za bardzo nadaje się do zamieszkania w domu tymczasowym, bo ludzi zwyczajnie nie lubi, a jak się chce coś przy niej zrobić to potrafi nam nawet wlać 😉 Dzieciaki nas na szczęście lubią, bawią się z nami i dają się nosić na rękach. Dla koteczki za dużo nie zrobimy, na pewno ją wysterylizujemy, odrobaczymy i przebadamy i zobaczymy czy się zdrowotnie nadaje do powrotu na działki. Za to malusie muszą znaleźć swoje domki. Pięknie prosimy Was o pomoc w uzbieraniu funduszy na przygotowanie maluszków do adopcji…
Laden...