Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Szanowni Państwo,
jeszcze raz przekazuję Wam podziękowania za ocalenie jej życia. Mania miewa się lepiej, skończyła już kwarantannę, odwiedził ją kowal i weterynarz. To staruszka i po ochwacie, dużo leży i odpoczywa, ale apetyt jest, bez problemu odnalazła się w stadzie naszych starszych ośliczek i mam nadzieję, że jeszcze wiele czasu będzie z nami mieszkała. To bardzo delikatna dziewczynka, lubi być głaskana, lubi marchewki i jabłka. Ogromna radość, że jest z nami. Chciałem Was bardzo przeprosić, że dopiero dziś Wam ją pokazuję.
Materiał już ponad dwa tygodnie czekał na ściągnięcie z telefonu i wrzucenie na stronę, tutaj biję się w piersi, bo dużo w ostatnim czasie się dzieje. Ale już nadrabiam zaległości.
Nie przedłużając, przedstawiam Wam ośliczkę Manię: Dziękuję za Waszą wyrozumiałość i anielską cierpliwość.
Szanowni Państwo, z Manią poznaliśmy się kilkanaście lat temu. Była wtedy taka młoda i piękna. Pracowała w stajni, w której bywałem. Była terapeutą i jednym z najłagodniejszych zwierząt, jakie kiedykolwiek było mi dane poznać. Prowadząc samemu zajęcia z hipoterapii, wiele razy o niej słyszałem od dzieci. Wiedziałem, że wiosną zaczęła mocno kuleć, a gdy leczenie nie przynosiło efektu, przeszła na emeryturę. Ucieszyłem się, że już nie musi pracować i, że właściciele dadzą jej dożyć w stajni, która była jej domem.
Gdy kilka dni temu dowiedziałem się, że Mania zniknęła i nikt nie wie, gdzie została sprzedana, zamarłem.
Doskonale wiedziałem, że takie zwierzęta nie trafiają w dobre ręce. Chwyciłem za telefon, dzwoniąc kolejno do wszystkich handlarzy, do których mam numer i w końcu usłyszałem w słuchawce "tak, mam tego trupa, ale nie jest na sprzedaż". Nim zdążyłem powiedzieć cokolwiek, rozmowa została zakończona.
Pojechałem pod znany mi adres, bo wiedziałem, że przez telefon na pewno nic nie wskóram.
Manie zobaczyłem już z drogi. Stała taka bezbronna i przeraźliwie smutna. Z pięknej ośliczki z błyskiem w oku został tylko wydrążony przez ludzi wrak. Przyniosłem jej wody i siana, bo nic nie miała i poszedłem do właściciela. Nawet nie chciał słyszeć o sprzedaży. Nie chciał też rozmawiać, kazał się wynosić.
Nie mogłem spać. I nie mogłem nie próbować dalej. Tyle razy sam mówiłem, że póki zwierzę oddycha, jest nadzieja. Moja Mania ciągle przecież oddychała…
Wczoraj, gdy wróciłem, zamiast kolacji była wódka. Brudny stół zostawiony był butelkami po alkoholu. Były puste, a biesiadnicy niedopici. Handlarz wyszedł przed dom, popatrzył na mnie i powiedział, „sprzedam tego trupa, ale pieniądze muszą być natychmiast. Dawaj 3000 zł i zabieraj ją”. Miałem 600 zł. Zaśmiał się tylko i zatrzasnął mi przed nosem drzwi.
Poszedłem do Mani. Stała tam nadal uwiązana przy ścianie za domem. Wiaderko, które postawiłem jej dzień wcześniej, leżało przywrócone, z siana nie zostało nawet jedno źdźbło. Wyjadła i wypiła wszystko. Niczego nikt jej nie doniósł. Dałem jej kolejną porcję siana. Dałem wody. Nakarmiłem marchwią i jabłkami, które przywiozłem dla niej, a które zawsze tak bardzo lubiła. Tylko tyle mogłem. Wtulała cieple chrapy w moje ręce, a mi żal ściskał serce. Wiedziałem, że widzimy się ostatni raz, że rano przyjedzie transport i moją Manię zabierze. Że nie mogę nic już zrobić. Nie mogę jej pomóc.
Handlarza zadzwonił do mnie, gdy bylem już kilka km dalej. Powiedział, że zmienił zdanie i chce dziś te 600 zł. Wróciłem, jak najprędzej. Dostał, co chciał i powiedział, że jak nie wrócę we wtorek z pieniędzmi i jej nie zabiorę, umowa jest nieważna. Nie dyskutowałem, nie prosiłem o więcej czasu. Nie targowałem się też, choć cena jest wyższa, niż to, co dostałby w ubojni. Mania dla mnie jest warta każdych pieniędzy, a ten handlarz nie sprzedaje zwierząt nigdzie indziej niż do rzeźni. Nigdy. Ten jeden raz zrobił wyjątek, bo potrzebował pieniędzy na wódkę. Nie chciałem, by ta maleńka iskierka nadziei została zgaszona moim jednym niepotrzebny słowem.
Szanowni Państwo, pokornie proszę Was o pomoc. Mania ma ponad 20 lat. Jest kulawa, wyniszczona i wyeksploatowana do cna.Nie kupi jej nikt inny niż ubojnia. I nawet jeśli zdarzyłby się cud i ktokolwiek chciałby to zrobić, to ten handlarz jej nie sprzeda.
Mamy jedną jedyną szansę na ratunek dla niej. Wiem, że rodzice i dzieci, którzy Manię znają, będą również zbierali na jej wykup, ale kwota jest ogromna, trzeba dopłacić 2400 zł. Bez Waszej pomocy nie uda się wyrwać biednej Mani z rąk rzeźnika. Jeśli możecie, proszę, pomóżcie ją ocalić. To staruszka, nie wiem, ile czasu jej zostało, ale na pewno nie jest go dużo, niech dożyje swoich dni kochana i bezpieczna wśród wielu ocalonych przez Was zwierząt.
Zbiórka obejmuje wykup, transport, wstępną diagnostykę weterynaryjną i miesiąc utrzymania.
O NAS
Działamy od 13 lat. Uratowaliśmy setki zwierząt. Prowadzimy warsztaty terapii zajęciowej w 31 placówkach, a w naszym ośrodku w Szewcach również hipoterapię, onoterapię i zajęcia edukacyjne. Nie zatrudniamy żadnego pracownika, wszystkie prace wykonujemy sami, bądź dzięki wsparciu naszych cudownych wolontariuszy.
Kontakt: 506 349 596 Michał Bednarek
www.fundacjabenek.pl
DZIĘKUJEMY ZA KAŻDĄ POMOC!
Laden...