Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Przepięknie Wam dziękujemy :) Bez Was pomocy nie udało by się...
Marchewka i jej czterech synów znaleźli domy :)
Zostać bezdomnym kotkiem nie jest fajnie, ale zostać bezdomnym kotkiem tuż przed porodem jest naprawdę strasznie. Pewnego dnia, ot tak, przyniesiono mnie do miejsca, gdzie mieszkają takie dzikie koty.
Bałam się potwornie, nie wiedziałam gdzie mogę spać, gdzie się schować przed niemiłym psem, a jedzonie mogłam zjeść tylko wtedy, gdy inne koty już się najadły. Mówi się, że w ciąży powinno się jeść lepiej. Ja jadłam mało i nie zawsze codziennie. Tak naprawdę zaczęłam się bardzo bać , kiedy zrozumiałam, że już za chwilę urodzę maluchy.
Teraz już sama nie wiem, dlaczego schowałam się akurat w tym miejscu. Chyba zwyczajnie czułam się bezpiecznie wśród ludzi. Panowie w tym zakładzie dokarmiali mnie, dawali nam nawet starą kurtkę, żebyśmy mieli gdzie spać.
Nie mogłam tam jednak zostać. Wszędzie jeździły takie duże maszyny i wiem, że prędzej czy później moim maluszkom coś by się stało, dlatego wszyscy pięcioro trafiliśmy do cioć.
Muszę jeszcze przez jakiś czas karmić moich synków. Musimy się pozbyć robaków, dostać takie zastrzyki, żeby nie chorować; a za jakiś czas muszę mieć sterylizację. Ciocie nas przyjęły dlatego, że nie mogliśmy zostać tam, gdzie byliśmy, ale zupełnie nie mają czym zapłacić za lekarza dla nas. Pomożecie nam?
Marchewka trafiła do nas wraz z czterema pięciotygodniowymi synkami: Kabaczkiem, Pyrkiem, Karotkiem i Pomidorkiem. Maluszki są zdrowe, mamusia też. Jest tylko trochę niedożywiona.
Musimy jednak całą rodzinę odrobaczyć, zaszczepić; wykonać im testy na choroby zakaźne i, przed szukaniem domku, wysterylizować mamę.
Absolutnie nie byliśmy przygotowani finansowo na tę kocią rodzinę, ale zostawić ich nie mogliśmy. Maluszki zaczęły się rozłazić po bardzo dla nich niebezpiecznym terenie. Błagamy Was o pomoc.
Laden...