Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani nie udało nam się wyhrać walki o życie Marlona.
Lekarze próbowali wszystkiego - nawet transfuzji krwi.
Dzięki Waszej pomocy mogliśmy sfinansowac to wszystko. Szkoda że pomoc nadeszła za późno.
Niedzielne popołudnie, duży osiedlowy parking w jednym z podkarpackich miasteczek. Z parkingu wyjeżdża kobieta, właśnie wraca z rodzinnego spotkania. Jedzie powolutku i między autami dostrzega leżącego nieruchomo kota.
Natychmiast zatrzymuje się i wysiada z samochodu, jest niemal pewna, że kot to ofiara wypadku, biegnie sprawdzić, czy żyje. Podchodzi bliżej. Kot żyje, patrzy na nią, oddycha, nie widać u niego żadnych urazów. Widać jednak coś innego: kości powleczone skórą, zmierzwione futro, opuchnięte zapłakane oczy i ślinę lecącą z pyszczka. Kot jest tak słaby, że nie ma sił ustać na łapkach, ale wciąż żyje. Dla kobiety jedno staje się oczywiste - jeśli tu i teraz mu nie pomoże, kot skona w męczarniach.
Małe miasteczko na Podkarpaciu, niedzielne popołudnie, na próżno tu szukać ratunku u progu zamkniętych drzwi. Kobieta dzwoni więc do Rzeszowa, do Fundacji Felineus, wszak przecież ma samochód, a 30 km to nie tak daleko, szczególnie gdy w grę wchodzi ratowanie życia.
Kiedy w grę wchodzi ratowanie życia, mimo że długi na koncie, mimo że w naszych domach tymczasowych ciasno, nie odmawiamy pomocy. Marlon (tak kot dostaje na imię) jedzie więc do Rzeszowa. Kiedy dojeżdża do jednego z naszych domów tymczasowych, jest już wieczór. Marlon dostaje jedzenie i miskę wody, ale to woda szczególnie zwraca jego uwagę. Wypija jedną miskę, potem drugą i dopiero potem wcina dużą porcję jedzenia. Najedzony układa się wygonie na legowisku i zasypia.
Nazajutrz jedziemy z Marlonem do lecznicy. Tutaj lekarze bacznie przyglądają się tej kociej biedzie. Jego wiek oceniają na 5-7 lat. Ponieważ z kociego pyszczka wydobywa się potworny odór i cieknie ślina - tym problemem lekarze zajmują się w pierwszej kolejności. Okazuje się, że problemem jest ogromna ilość kamienia na zębach, co spowodowało stan zapalny dziąseł. Zęby zostają oczyszczone, a kocur przy okazji znieczulenia także wykastrowany. Kolejne, co rzuca się w oczy, to świerzbowe błoto w uszach, ogromne kleszcze i stado pcheł biegających po zmierzwionym futerku. Marlon zostaje zaopatrzony w antybiotyk oraz środki przeciw pasożytnicze. Ponieważ Marlon reprezentuje sobą obraz nędzy i rozpaczy, konieczne jest także wykonanie podstawowych badań. Wynik pierwszego testu znamy na miejscu i już wiemy, że na szczęście nie mamy do czynienia z kocią białaczką. Na resztę wyników czekamy do następnego dnia.
Kolejnego dnia po południu odbieramy telefon z lecznicy. Znamy już wyniki pozostałych badań. Jest źle, jest bardzo źle. Anemia, nerki, wątroba i trzustka w rozsypce, lekarze sugerują, że to może nie tylko efekt zaniedbania, ale także zatrucia.
Marlon na sygnale jedzie do całodobowej lecznicy, gdzie przez kolejne dni będzie płukany kroplówkami i dostanie leki. Stajemy do walki, walki z czasem, z bezsilnością, walki o życie… A Marlon tak bardzo chce żyć! Chętnie je, wzorowo korzysta z kuwety i głośno mruczy głaskany po głowie. On walczy, więc i my postanawiamy walczyć do końca!
Szokuje nas także wiadomość od kobiety, która znalazła Marlona na parkingu. Kobieta postanowiła wrócić w to miejsce i popytać okolicznych mieszkańców z nadzieją, że może ustali właściciela Marlona. Czego się dowiedziała? Marlon błąkał się po parkingu od dłuższego czasu. Wcześniej nie wyglądał aż tak źle i dzieci się z nim bawiły, ale potem kiedy po kocie widać było, że coś mu dolega, przeganiały go. Nikt z dorosłych nie zareagował, ludzie mijali go codziennie i odwracali wzrok. Totalna obojętność i znieczulica… A on siedział tam i umierał… I pewnie umarłby, gdyby nie ta jedna kobieta, która pochyliła się nad jego losem.
Czym zatem jest człowieczeństwo? Czy stary schorowany kot ma prawo do życia i pomocy? Czy ludzie, którzy pochylili się nad jego losem, mogą liczyć na wsparcie tych, którzy przeczytali tę historię? Na mocno zaciśnięte kciuki i choć kilka złotych do skarbonki? Bo te kilka złotych daje nadzieję, bo te kilka złotych może uratować życie… Stare, samotne kocie życie…
Laden...