Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kolejny raz bardzo pomogliście mi i biednemu zwierzaczkowi o którego życie walczyliśmy. Marylka jest kolejną szczęściarą, która przyjedzie do naszego ośrodka. Podarowaliście jej życie, za co bardzo dziękujemy. Jutro z samego rana będę załatwiał transport dla tej ośliczki. Mam nadzieję, że już weekend spędzi u nas. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam serdecznie. Marek Sotek
Marylka stoi w ponurym, obskurnym korytarzu prowadzącym dalej, do chlewni i obory. Stoi prawie w wejściu. Nie chce przejść ani o krok dalej. Uparta jak ch..j, mówi handlarz. Godzinę z nią walczyłem i tylko tu ją wciągłem, a teraz ani w te ani wewte.
Nie chcę nawet myśleć, jak wyglądała ta godzina. Czy okładał Marylkę batem? A może kijem od łopaty, który stoi na zewnątrz oparty o ścianę? Czy szarpał Marylkę z całych sił za linę i próbował wciągnąć ją dalej? Nie wiem, ale wyobraźnia podsuwa mi różne obrazy, co jeden to gorszy.
Za to wiem, kiedy osiołki tak właśnie zamierają w bezruchu. Wtedy, kiedy są śmiertelnie przerażone.
Wówczas, cokolwiek by się nie działo, nie da się zmusić takiego osiołka do wykonania choćby jednego kroku. Ani biciem, ani szarpaniem, ani straszeniem. To nie jest upór. To reakcja przerażonego zwierzęcia na zagrożenie. Więc im bardziej się wtedy osiołka straszy, bije czy szarpie, tym bardziej zdecydowanie odmawia on wykonania choćby najmniejszego ruchu. Jedyny sposób to sprawić, żeby osiołek znowu poczuł się bezpiecznie.
Widzę po Marylce, że tak właśnie jest z nią. Czy wie, że jedyna droga stąd prowadzi do rzeźni? Na pewno czuje zapach strachu i bólu wielu zwierząt, które były tu przed nią. W jej pięknych, mądrych oczach widzę przerażenie i rozpacz. Tak jakby straciła całą nadzieję. Ośliczka próbuje nie patrzeć w stronę handlarza. Może ma nadzieję, że handlarz zniknie, a razem z nim zniknie całe to napełniające lękiem miejsce?
Kucam przed Marylką i zaczynam do niej mówić. Cicho i spokojnie. Na początku również ode mnie odwraca głowę. Po pewnym czasie chyba zaczyna rozumieć, że nie jestem zagrożeniem i że może mi zaufać. W końcu kieruje prosto na mnie swoje mądre spojrzenie. Patrzy mi błagalnie prosto w oczy. Nie potrafi mówić, ale i tak wiem, że prosi mnie rozpaczliwie o pomoc.
Ale ja sam nie jestem w stanie nic zrobić. Dlatego zostawiam Marylkę, choć boję się, że handlarz znowu będzie się na niej wyżywał, kiedy już odjadę. Ale nie mam wyboru. Muszę Was prosić o pomoc.
Transport do rzeźni ma być jutro. Handlarz odwoła go, jeśli dziś wpłacimy mu 1200 złotych zaliczki. Spróbujmy zebrać te pieniądze i uratować jej życie.
W kwotę wliczony jest wykup, transport, diagnostyka i weterynarz oraz kowal i miesiąc utrzymania.
Jeśli masz jakieś pytania, zadzwoń Marek: (+48) 502 064 387.
Zobacz więcej na www.razemdlazwierząt.pl
Laden...