Z Merlinką stoczniową znamy się 15 lat! Była o włos od śmierci!

Jak mało trzeba, żeby zdrowie, a zaraz za nim życie się załamło i skończyło. 15 lat na stoczni to szmat czasu!!! Walka o każdy dzień, szukanie kryjówek, które będą bezpieczne, wytężona uwaga z powodu róznych niebezpieczeństw na terenie przemysłowym i wystrzeganie się zle nastawionych ludzi, a czasami innego drapieżnika. Codziennośc kota stoczniowego! 

Merlinka dawała sobie radę z tą rzeczywistością bardzo długo, ale ostatnio było bardzo źle. Ciało przestawało sobie dawć radę; zaczęło szwankować. Merlinka wychudła, sierść przestała być błyszcząca i łądnie uczesana. Merlince zaczęły doskwierać zęby - porażający ból zębów. Próbowała sobie z tym radzić po kociemu: oblizywać częściej, zwilżać, oddychać buzią i powietrzem próbowac łagodzić ból. Dalej już było tylko gorzej - wdała się jeszcze infekcja górncyh dróg oddechowych. Zaczął krwawić i ropieć nos. Jedzenie już nie było inetersujące, bo tylko eskalowało niewyobrażalne cierpienie. Kotka zaczęła się ukrywać. Ale czy może ukryć się przed własnym bólem?! Nie można. Melinka była o włos od śmierci głodowej.  

Wreszcie udało się ją zwabić i złapać. Oto co miała w buzi. Myślicie, że łatwo z tym żyć? Myślicie, że w ogóle mozna z tym żyć?!?! Nie można! 

Merlinka potrzebowała zabiegu dentystycznego na cito! Teraz potrzebuje wzmocnienia osłabionego ciała i dobrych warunków. Nie możemy jej wypuścić w takim stanie na stocznię. Musi przybrać na wadze i dojść do siebie.

Bardzo prosimy o pomoc dla tej stoczniowej seniorki. Ona tego bardzo, bardzo potrzebuje!!!