Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Szanowni Państwo,
Miła i Lusia opuściły już oborę handlarza. Dziewczynki przebywają za zaprzyjaźnionej stajni, są objęte kwarantanną. Na tą chwilę nie są jeszcze wyczyszczone, w pierwszej kolejności zostały wypuszczone na padok, aby mogły się wybiegać, wytarzać, odetchnąć świeżym powietrzem. Na pielęgnację przyjdzie pora za kilka dni, tak samo na konieczną wizytę kowala i lekarza weterynarii. Sądząc po tym, w jakim stanie są ich kopyta, na pewno nigdy nie były rozczyszczane, a najpewniej nie wychodziły te konie wcześniej na dwór, bo gdyby tak było, kopyta ścierałby się i obłamywały, a tak nie jest. Miła jest bardziej odważna, Lusia raczej chowa się za koleżanką. Obie są śliczne i mam nadzieję, że szybko nabiorą zaufania do ludzi.
Z całego serca dziękuję Wam za każdą pomoc. To wyłącznie dzięki Wam udało się uratować życie tej dwójce końskich dzieci.
Zapraszam do śledzenia ich strony, gdzie będzie można się dowiedzieć co u nich słychać.
Zobacz więcej: KLIK
Michał Bednarek
tel 506 349 596
ndacja Benek Organizacja Pożytku Publicznego
𝗝𝗮𝗸 𝗽𝗿𝘇𝗲𝗸𝗮𝘇𝗮ć 𝟭,𝟱% 𝗽𝗼𝗱𝗮𝘁𝗸𝘂 𝗱𝗹𝗮 𝗙𝘂𝗻𝗱𝗮𝗰𝗷𝗶 𝗕𝗲𝗻𝗲𝗸? 𝘄𝗽𝗶𝘀𝘇 𝗻𝗮𝘀𝘇 𝗻𝘂𝗺𝗲𝗿 𝗞𝗥𝗦 𝟬𝟬𝟬𝟬𝟳𝟵𝟰𝟵𝟯𝟴 𝘄 𝗼𝗱𝗽𝗼𝘄𝗶𝗲𝗱𝗻𝗶𝗲𝗷 𝘀𝗲𝗸𝗰𝗷𝗶 𝘄 𝗿𝗼𝘇𝗹𝗶𝗰𝘇𝗲𝗻𝗶𝘂 𝗽𝗼𝗱𝗮𝘁𝗸𝗼𝘄𝘆𝗺 𝘇𝗮 𝟮𝟬𝟮𝟯 𝗿𝗼𝗸.
Szanowni Państwo,
Nawet nie wiem, od czego zacząć, nie wiem, co mam Wam napisać, bo ilość myśli kłębiących się w głowie tworzy potworny chaos. To wypadkowa strachu, smutku i niemocy. To mieszanka sprawiająca, że chce się krzyczeć z bezsilności. Chce się uciec i nie widzieć. Chce się więcej nigdy już nie wchodzić na podwórko do handlarza i nie patrzyć w oczy skazanym na rzeź koniom. Chce się żyć innym życiem, w którym nie zagląda się tam, gdzie śmierć czai się w każdym kącie, a ludzie nie parają się szlachtowaniem zwierząt. Moja wytrzymałość przekroczyła zenit. Bo choć bywałem w setkach miejsc, gdzie zwierzęta czekają na ubój, widziałem tysiące zwierząt, których już dawno nie ma, nie nauczyłem się być obojętny i patrzeć nie czując tego, co one czują. To są obrazy, których się zapomnieć po prostu nie da.
Miła i Lusia. Jedna gniada z rzęsami do nieba, trochę śmielsza i bardziej odważna, druga kasztanka o miodowych oczach, wycofana, wystraszona. Obie nie skończyły nawet roku, a z wyciętymi na sierści numerami czekają na ubój. Te numery na sierści są wycinane po to, by po zabiciu było wiadomo, z którego konia jest mięso. By klient, który zamówił półtusze z koni, mógł złożyć reklamacje w razie ropni, siniaków czy wad…
Miła i Lusia mają zostać ubite w Polskiej ubojni, a ich mięso pojedzie chłodnią do Włoch. To konie z pierwszej klasy rzeźnej – zimnokrwiste, młode, umięśnione i tłuste. Wczoraj długo trwały rozmowy z handlarzem, który „naszykował je” pod włoskiego klienta. To klient, który bierze kilkadziesiąt koni tygodniowo. My nie jesteśmy konkurencją, kupując co jakiś czas z tego miejsca jednego czy dwa zwierzęta.
Choć proponowałem wprost, że dostanie więcej niż w ubojni, handlarz nawet nie chciał podać ceny za nie, powtarzał tylko w koło, że już sprzedane… A one tam stały, z wyciętymi na sierści numerami. Gdy się podchodziło Miła wtulała chrapy w dłonie, lizała po rękach, taka kochana, taka biedna, taka bezbronna. Lusia, ze swoimi miodowymi oczami chowała się za swoją koleżanką, może wierzyła, że ona ją uchroni? Ale tylko gdy zbliżał się handlarz obie natychmiast wycofywały się do tyłu, byle dalej od niego. Bały się go. Bardzo się bały… Rzeźnicy to nie są miłośnicy zwierząt…
Miła i Lusia miały być ładowane dziś o świcie i jechać na rzeź. W tej chwili, gdy to czytasz, one tam stoją, żyją, czekają. Dziś nie pojechały, bo wyżebrany dla nich został ten jeden dzień życia, a pazerność handlarza wzięła w końcu górę.
Zadzwonił i powiedział, że mamy kilka godzin i że, jak damy zaliczkę, jutro ich nie załaduje, będzie czekał 2 tygodnie na spłatę. Najpierw była radość i ulga, bo póki serce bije, jest nadzieja. A chwilę potem strach ścisnął jak imadło, bo wyliczanka za te konie wygląda przerażająco. Obie są zważone, Miłka waży 440 kilo, Lusia 470 – razem to 910 kilo. Kilogram każdej z nich kosztuje 18 zł więc cena za obie to 16 380 zł. Za to, że handlarz się ugiął, trzeba mu dopłacić po 1000 zł za każdą. Razem 18 380 zł. I zaliczka do wpłaty na już – 4400 zł.
Zbiórka obejmuje wykup, transport, diagnostykę weterynaryjną, leczenie i miesiąc utrzymania.
O NAS
Działamy od 14 lat. Uratowaliśmy setki zwierząt. Prowadzimy warsztaty terapii zajęciowej w 31 placówkach, a w naszym ośrodku również hipoterapię, onoterapię i zajęcia edukacyjne. Zatrudniamy tylko jednego pracownika do pomocy przy zwierzętach i wszystkie prace wykonujemy sami, bądź dzięki wsparciu naszych cudownych wolontariuszy. Nasz ośrodek jest otwarty dla odwiedzających.
Kontakt: 506 349 596 Michał Bednarek
www.fundacjabenek.pl
Fundacja Benek Organizacja Pożytku Publicznego. DZIĘKUJEMY ZA KAŻDĄ POMOC!
Laden...