Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Milenka, źrebna klacz którą ratowaliśmy wspólnie kilka dni temu, jest już u mnie. Wypuściłem ją na plac razem z fryzkami. Ponieważ jest w ciąży, chciałem żeby miała spokojne towarzystwo i uznałem, że staruszki fryzki będą w sam raz.
Brzuch Milenki jest już duży, ale weterynarz twierdzi, że termin porodu będzie dopiero w sierpniu, więc mamy jeszcze trochę czasu do urodzenia się źrebaczka.
Dziękuję Wam za ocalenie Milenki i jej maleństwa! Jeśli przyjedziecie jutro na dzień otwarty, będziecie mogli sami ją zobaczyć, pogłaskać i poczęstować marchewką!
Milenka jest w zaawansowanej ciąży. Widać to od razu nawet niewprawnym okiem. Ale dla jej właścicieli nie było to najwyraźniej przeszkodą w sprzedaniu jej na rzeź.
Historia tej karej klaczy jest taka, jak wielu innych koni. Milenka ma już swoje lata. Nie jest może wyjątkowo piękna, ale jest duża, grzeczna i spokojna. Dlatego przez wiele lat służyła ludziom, na zmianę to pracując w szkółce jeździeckiej, to rodząc źrebaki, które właściciel mógł potem z zyskiem odsprzedać. Ale lata mijały, a razem z nimi siły i zdrowie Milenki.
Zestarzała się i nie ma z niej pożytku – mówi handlarz i wzrusza ramionami.
Ale dlaczego sprzedano ją do skupu koni rzeźnych właśnie teraz, kiedy jest w ciąży? Dlaczego nikt nie poczekał przynajmniej, aż urodzi się źrebaczek? Na te pytania nie znam odpowiedzi.
A teraz Milenka razem ze swoim nienarodzonym jeszcze maleństwem czeka u handlarza na transport do rzeźni. Przywiązana do drzewa, niespokojnie grzebie nogą i cały czas spogląda przez ogrodzenie na drogę. To tam kilka godzin temu znikł samochód, którym ją tu przywieziono. Pewnie patrzy, czy już po nią wracają…
Milenka pozwala do siebie podejść, pogłaskać się po szyi. Wyciąga głowę i obwąchuje mnie, a kiedy daję jej jabłko, zjada je z przyjemnością. Widzę, że moja obecność ją uspokaja. Pewnie myśli, że przy człowieku może czuć się bezpiecznie. Biedna Milenka, jak niewiele wie o ludziach…
Transport z rzeźni ma przyjechać po Milenkę w czwartek rano. Handlarz zgadza się go odwołać tylko wtedy, jeśli do jutrzejszego wieczora wpłacimy mu 3000 złotych zaliczki. W żaden sposób nie udało mi się go przekonać, żeby zaliczka była mniejsza. To wielka kwota, wiem. Ale jesteśmy jedyną szansą Milecki, dlatego nie chcę się poddawać.
W kwotę wliczony jest wykup, transport, diagnostyka i weterynarz oraz kowal i miesiąc utrzymania.
Jeśli masz jakieś pytania, zadzwoń Marek: (+48) 502 064 387.
Zobacz więcej na www.razemdlazwierząt.pl
Laden...