Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani
Mimi odeszła💔
Nie jestem w stanie opisać bólu, który czuję ….jest tak ogromny ....
Rano jej ciałko było bardzo słabe, ale wciąż miałam nadzieję. Prosiłam ją, by się się poddawała, mówiłam jej, że już ma dom i kogoś kto ją bardzo kocha i nikt nigdy więcej jej nie skrzywdzi.
Ale nie dała rady 😢. Obrażenia były zbyt duże 😞
Jedyne pocieszenie dla mnie jest takie, że nie umierała w cierpieniu na betonowym chodniku niewidzialna dla wszystkich.
Odeszła otoczona miłością i troską. Myślę, że wiedziała o tym. Byłam przy niej do samego końca.
Kochani z całego serca dziękuję wszystkim, którzy pomogli Mimi w walce o życie. Dziękuję Wam również za wiadomości i maile, wiem, że Wy też bardzo martwiliście się o kociczkę. Dostałam od Was też mnóstwo wsparcia i słów pocieszenia. Były mi bardzo potrzebne.
To dzięki Wam Mimi miała szansę ❤️
Z zebranej kwoty pokryję nieopłacone faktury za leczenie Mimi. Kwotę, która pozostanie przeznaczę na zabiegi kastracji i szczepienia Lucusia, Bobika, Malinki i Imbirka. Już niedługo będą na nie gotowe.
Dziękuję za troskę i serce dla tej niewinnej istotki 💔
Ewa
Dziś rano dostałam telefon od zapłakanej dziewczyny z błaganiem o pomoc dla ciężko rannego kota. Dziewczynka znalazła go na zapleczu szkoły, na terenie budowy. Powiedziała, że chyba został potrącony przez samochód.
Pojechałam natychmiast.
Kiedy dotarłam na miejsce, nogi ugięły się pode mną. Widziałam już wiele rzeczy, ale czegoś takiego jeszcze nigdy. Mała koteczka, nazwałam ją Mimi, leżała półprzytomna, cała mokra i wyglądała jak strzęp ciała, ale nadal żyła. I cichutko, cichuteńko miauczała, jakby prosząc o ratunek. Jedna z łapek Mimi była straszliwie połamana, z wystającymi na wierzch kośćmi. Całe całe ciało tego maleństwa było pokryte rozległymi ranami, na których gromadziły się już wielkie muchy.
Nie mogłam powstrzymać łez, ale to nie był czas na płacz. Natychmiast zabrałam Mimi do kliniki.
Po zbadaniu Mimi lekarze zgodnie powiedzieli, że koteczka nie zostala potrącona przez samochód. Obrażenia wyglądałyby wtedy zupełnie inaczej. A Mimi ma wyrażne ślady pobicia, prawdopodobie ktoś okładał ją kijem. Lekarze poderzewają, że może mieć obrażenia wewnętrzne, ale tego nie dało się jeszcze potwierdzić ani wykluczyć. Połamanej łapki nie da się uratować. Trzeba ją amputować i to pilnie, bo w każdej chwili może się pojawić martwica i zakażenie.
Wielkie rany na plecach to rozległe i głębokie poparzenia, prawdopodobnie od oblania wrzątkiem. Doktor mówi, że oprawca najpierw ją pobił a potem polał wrzątkiem - na to wskazuje stan połamanej łapki, na której ciało Mimi wygląda jak ugotowane.
Czasem jest mi wstyd, że jestem człowiekiem. Tylko człowiek jest zdolny do takiego okrucieństwa.
Mimi jest w klinice. Leży pod tlenem i w cieple, bo była bardzo wyziębiona. Dostała dożylnie antybiotyk, bo jest zagrożenie sepsą. Doktor mówi, że szanse Mimi na przeżycie są małe, ale jeśli szybko zaczniemy, może się uda. Potrzebna jest bardzo intensywna terapia. Przede wszystkim trzeba będzie jak najpilniej amputować połamaną łapkę. A oparzenia ze względu na ich wielkość i głębokość również wymagają intensywnego leczenia w warunkach szpitalnych. Leczenie będzie bardzo kosztowne i doktor kilkukrotnie pytał, czy zdaję sobie z tego sprawę i czy na pewno chcę leczyć Mimi.
Błagam Was, pomóżcie zebrać pieniądze na leczenie i operację. Inaczej Mimi umrze I będzie to śmierć w strasznym bólu. Niech ten ból, przerażenie i bezradność nie będą ostatnim wspomnieniem jej życia.
Laden...