Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Minorka i Majorka mają się lepiej. Kondycja wróciła do normy. Obie dziewczyny są chorowite, ale teraz jest czas, by cieszyć się sukcesem. Radosne i w dobrej kondycji spędzają aktywnie każdy dzień. Zuch kocice! Dziękujemy za pomoc!
Na terenie jednego z gdyńskich cmentarzy bytuje spore stado wolnożyjących kotów. Minorka i Majorka zostały podrzucone do tego stada jako 6-tygodniowe kociaki. Choć obie były wystraszone i dzikie, zostały stamtąd zabrane, bo nie miały żadnej szansy na przetrwanie. Cmentarz jest położony na skraju parku krajobrazowego, gdzie lisy i dziki to zwykli mieszkańcy, a mały kociak jest łatwym łupem. Do tego stado nie bardzo akceptowało nowych przybyszy.
Dziś wiadomo, że decyzja była słuszna. Po roku w domu tymczasowym okazało się, ze siostry są genetycznie słabe i chorowite. Na wolności w tej chwili już by nie żyły. Dziewczyny zostały zabrane, dostając od życia druga szansę. Trafiły do jednego z domów tymczasowych Pomorskiego Kociego Domu Tymczasowego (Fundacja Viva!). Mają aktualnie 1,5 roku. Majorka do dziś jest nieufna i nie bardzo chce się bratać z ludźmi. Za to ma dużo uroku osobistego. Jest subtelną, długonogą i zwinną kocia pięknością, która samą swoją obecnością wprawia człowieka w dobry nastrój. Minorka to kotka delikatna, pełna gracji, lgnąca do człowieka. Szylkretowa przylepa kradnąca ludzkie serca. Miziak, pieszczoch rozpędzający wszystkie ludzkie smutki. Z natury jest skoczna i żywa.
Do niedawna obie dziewczyny były bardzo aktywne. Lubiły bawić się kocimi zabawkami i wszystkim, co ich zdaniem do zabawy się nadawało. Bardzo lubiły gonitwy. Niedawno idylla się skończyła. Najpierw zachorowała dzikuska Majorka. Stała się osowiała, znacząco schudła. Nie chciała opuszczać swojego posłania. Rozpoczęły się biegunki, kotka odmówiła jedzenia. Czym prędzej trafiła na diagnostykę. Weterynarz zrobił badania krwi, USG, testy na choroby zakaźne i sprawdził stan uzębienia. Testy na szczęście wyszły negatywne. Jednak badanie USG wykazało powiększona nerkę i wątrobę. Wyniki krwi wskazywały na zapalenie trzustki. Stąd też być może zachowanie Majorki: apatia, brak apetytu, luźny stolec. Oprócz tego zęby kotki były w fatalnym stanie. Kamień został zdjęty od razu, dziąsła trzeba było leczyć antybiotykiem. Sytuację udało się opanować. Kotka doszła do siebie. Wolontariusze wiedzą, że to nie koniec jej zdrowotnych przygód. Dolegliwości będą nawracać, ale Majorka – choć chora terminalnie – może jeszcze pożyć. Ciągle jest jeszcze chuda, potrzebuje wysokojakościowej diety, ale radość życia powoli jej wraca.
Jak tylko Majorka pozbierała się trochę, rozchorowała się Minorka. Lekarze wykonali podstawowe badania. Parametry krwi w normie. Obraz USG w porządku. Okazało się, że i w tym przypadku interwencji wymagają zęby. W pyszczku trzeba było zrobić generalny remont. Kotka ciężko znosiła zabieg, trudno wybudzała się z narkozy. Ma to już za sobą. Niestety, samopoczucie Minorki nie poprawiło się zbytnio. Rewolucje jelitowe nie ustały. Dotychczasowe antybiotyki, pasty, dieta nie pomogły. W kuwecie brzydko, kotka markotna, odmawia jedzenia. Na widok człowieka wstaje, łasi się, ale wygląda jak anorektyczka. Funkcjonuje od kroplówki do kroplówki.
Konieczna jest zmiana leków. Jeśli nie będzie znaczącej poprawy, niezbędne będzie też poszerzenie diagnostyki - sprawdzenie trzustki, wykonanie RTG. Kotkę czekają dalsze badania i intensywne leczenie: kroplówki, zastrzyki, dieta. Potrzebne są środki na ich opłacenie.
Koszty ogromne. Złoży się na nie leczenie obu sióstr: wielokrotne badanie krwi, badania USG, testy na choroby zakaźne, badania diagnostyczne trzustki, interwencje dentystyczne, kroplówki, leki (antybiotyki, przeciwzapalne, przeciwwymiotne etc.) , karma weterynaryjna, pasty. Wolontariusze obawiają się faktury, którą trzeba będzie opłacić. Ciężko o darowizny na rzecz kotów z takimi z pozoru zwykłymi dolegliwościami. Co to biegunka czy zapalenie dziąseł? Kotki zwyczajne. Dzikusek i pieszczoch. Nie są kalekie, niepełnosprawne. Na pierwszy rzut oka nie wyglądają na terminalnie chore i cierpiące. Chorują więc bez rozgłosu, choć tak naprawdę walczą o życie. Majorka wygrała pierwszą bitwę. Minorka ciągle walczy.
Ogromnie potrzebne jest Państwa wsparcie. Koszty rosną lawinowo. Minorka niknie w oczach. Wolontariusze wierzą, że dziewczyny znowu mogą biegać z piłeczkami, znowu bawić i odzyskać radość życia. To młodziutkie kotki. Majorka powinna jeszcze długo chodzić dumnie swoimi kocimi drogami, Minorka może jeszcze długo tulić się i miziać. Prosimy o wpłaty dla rodzeństwa.
Laden...