Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dzisiaj serduszko Misia przestało bić byliśmy z Nim do samego końca. Drapalismy za uszkiem i uszko Całowaliśmy od Karolinki ,Martusi wszyscy pożegnali Misia ,My z Renia byłyśmy na miejscu ,ale Karolina i Marta na kamerkach,każdą z Nas płakała ,ale to mu zdrowia nie wróciło .... Odprowadziliśmy go za tęczowy most poczekaliśmy,aż go przekroczy oczywiście Pani Dr Agnieszka była z Nami cały czas też pomogła mu w spokoju przejść na drugą stronę ....
Misiu miał ogromny spadek krwinek ,taki sam jak w momencie gdy odebraliśmy go interwencyjnie mimo,że miał przetaczaną krew, krwinki czerwone po czasie poleciały na łeb na szyję . Misiu miał także ogromne problemy z poruszaniem dochodziło niedotlenienie, misiu miał przeżuty ,nerki źle pracowały dostawał najlepsza karmę na rynku SPECYFIC,dostawał także karmę Specyfic na odbudowę ..Co drugi dzień kroplówki ,ale niestety pewnych zaniedbań nie da się naprawić ,wieloletnich zaniedbań ...
Misiu był wycieńczony do granic możliwości ,ale gdy po przetoczeniu krwi wyniki poszybowały w górę i każdy z Nas się cieszył ,to mieliśmy z tyłu głowy, że nagle może być spadek krwinek czerwonych...I niestety to się stało
Lekarze z Tauzenwet walczyli o Niego od pierwszego dnia interwencji,wlaczyli z ogromnym oddaniem i zaangażowaniem..Walczyli o każdy dzień,oddech ... Dziękujemy wracacie wiarę w Ludzi
U Karoli spędził najpiękniejsze tygodnie w swoim Życiu chodził gdzie chciał robił co chciał ,był kochany czuł się jak członek rodziny .Miał także swoich psich i liniowych przyjaciół z każdym Żył w zgodzie ,każdy go traktował jak swojego ....
Dziękujemy za cudowną opiekę Karolinie i Jej rodzinie ,za walkę o każdy dzień dla misia całemu zespołowi TAUZENWET bez was nie byłoby to możliwe ,podarowaliscie mu pożądanych kilka tygodni Życia ..
Obiecaliśmy Misiowi,że będziemy walczyć o sprawiedliwość w jego Imieniu,że nie odpuścimy jego właścicielom....
Musi obiecujemy,że zrobimy wszystko aby ukarać Twoich oprawców.....
Dzień 09.04.2022 godz. 14:30 interwencja, do której przygotowywaliśmy się tydzień...
Na posesji, która rzekomo jest opuszczona, w rozwalającej się szopie, na łańcuchu przypięty psiak. Zrezygnowany, bez życia... Jego właściciele zostawili go na pastwę losu. Pies ma problem z poruszaniem się, widoczne na jego ciele robaki, nie reagujący na otoczenie... Widać także, że pies jest po prostu obolały.
Pojechaliśmy natychmiast do Kliniki w Katowicach, okazało się, że psiak musi zostać. Jego stan jest zły, a mianowicie guzy, które ma na śledzionie, krwawią do środka - zagraża to jego życiu... Natychmiastowo podjęta decyzja o jego wzmocnieniu, a po tym o operacji. My w międzyczasie jedziemy do Mikołowa po krew - nie mamy za wiele czasu...
Misiu jest cały czas monitorowany przez zespół lekarzy (cudowni ludzie)... Okazuje się, że operacje trzeba jak najdłużej "odwlec", aby go wzmocnić jeszcze bardziej. Bo w jego stanie każda operacja jest bardzo ryzykowna... Misiu został w klinice wydaje się, że właśnie ta noc będzie decydującą...
Pani doktor powiedziała, że zabraliśmy go w ostatniej chwili, że tak naprawdę w tamtych warunkach, w których misiu przebywał, jutra dla niego by nie było... Szanowni Państwo Darczyńcy będziemy informować na bieżąco, napisaliśmy tak w skrócie... Ale filmik mówi sam za siebie i powie Wam wszystko... Jesteśmy zmęczeni całym dniem, bo dopiero usiedliśmy, aby zebrać myśli... Jutro postaramy się opisać się przebieg akcji...
Naszymi oczami 😭
👇👇👇
Dałeś mi życie, abym żył...
Dałeś mi oczy, bym patrzył na Twój świat,
Dałeś mi Łapy, bym go czuł całym sobą,
Mam również serce, by kochać,
Starałem służyć Ci jak najlepiej,
Co dzień patrzyłem, ale moje oczy nie widziały Ciebie, zostałem sam zostawiłeś mnie.
Starałem się brać godnie to co mi przynosili ludzie i ty jak przypomniałeś Sobie,że istnieje ,nie wybrzydzam chciałem przeżyć
Kilka razy moje serce zabijało mocniej, ktoś pojawił się całkiem obcy. Nakarmił, dał koce i obiecał, że wróci. I tak codziennie wypatrywałem i znowu straciłem wiarę, nadzieję, miłość, bo chciałem być kochany...
I nagle patrzę, pojawili się znowu Ci sami obcy ludzie, którzy obiecali, że Mnie zabiorą - wiara wróciła, że ktoś w końcu mnie nie zawiódł... Nie okłamał, zabrali mnie, nie wiedziałem gdzie jadę i co się ze mną stanie... Było Mi to obojętne, ważne było, że nie jestem przypięty na łańcuchu, nie jem resztek ze stołu, rozmoczonego starego chleba. W końcu zrobiło mi się ciepło, w końcu poczułem, że komuś na mnie zależy, że coś się zmieni. Nie wiedziałem co, ale wiedziałem, że chcą mi pomóc...
Błagamy Was o pomoc!
Laden...