Kolejny bezdomny pies uratowany przed kiepskim schroniskiem...

Dostaliśmy zgłoszenie, że w pewnej gminie od kilku dni przy ulicy śpi pies. Głodny, cały w kleszczach, warczy przy próbie złapania. Klatka łapka szybko załatwiła sprawę - głód wygrał. Co dalej?

Każdy, kto zajmuje się zwierzętami,  ma jakieś pojęcie o funkcjonujących schroniskach, my mamy i pojęcie i doświadczenie, ponieważ w kilku mazowieckich schroniskach mieliśmy wątpliwą przyjemność być wolontariuszami. To, co się wie, determinuje później to, co się robi - są schroniska, do których psy trafiać nie powinny, bo schroniskami są tylko z nazwy. A w praktyce to mordownie. Za publiczne pieniądze oczywiście. On jest już bezpieczny. Nie trafi do schroniska. A hycel nie zarobi.

Nazwałyśmy go Nanook, po wizycie u weterynarza okazało się, że ma anaplazmę - przed nami 21 dni antybiotykoterapii. Dodatkowo został odrobaczony i zaczipowany, przed nim szczepienie i kastracja. Szukamy właściciela, ale nasze ogłoszenia pozostają bez odzewu, więc pewnie pies właściciela nie ma.

Zwykły psi los. Potrzebujemy środków, żeby opłacić jego  diagnostykę, leczenie, karmę. Jest bezpieczny w fundacyjnym kojcu - docelowo szukamy oczywiście domu tymczasowego, kojec to zawsze kojec - Nanook ma ok 1,5 roku, akceptuje psy, koty, jest łagodny w stosunku do dzieci, trochę lękliwy, ale nie wycofany.

Z każdym dniem jego ogon kręci się coraz bardziej. Będziemy wdzięczni za wsparcie.