Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Po zrezalizowaniu celu zbiórki niestety nie wiemy jakie były dalsze losy Kropka.
Dziękujemy, że mogliśmy dołożyć cegiełkę do próby zdiagnozowania koteczka.
Na zdjęciach nie zobaczycie krwi, braku kończyn, czy chorych oczu. Zobaczycie za to z pozoru zdrowego kociaka, który pilnie potrzebuje diagnozy i leczenia. Już jutro zostanie poddany gastroskopii wraz z pobraniem wycinka do badania histopatologicznego.
Opis przygotowali opiekunowie Kropka:
12 października 2020 r. przygarnęliśmy bezdomnego, działkowego kotka. Tego samego dnia został odrobaczony środkiem w płynie zakrapianym na kark. Kotka karmiliśmy mokrą karmą dla kociąt. Pierwsza przychodnia, do której się udaliśmy, to Mali Przyjaciele w Sosnowcu. W tej przychodni diagnozowany był od 26.10.2020 do 05.12.2020. W tym czasie kotek odbył 10 wizyt, w których trakcie był zaszczepiony, dwukrotnie odrobaczony oraz dostał kapsułki na wzmocnienie.
20.11.2020 pierwszy raz zaczęły się wymioty i wodnista biegunka. Podejrzenie zapalenia przewodu pokarmowego. Wykonano badanie krwi + biochemia, badanie USG, test FIV/FELV (wynik ujemny) + 3 zastrzyki (przeciwwymiotny, przeciwzapalny i antybiotyk) i tak przez kilka kolejnych dni.
26.11.2020 pobrano zeskrobiny do badań w celu wykluczenia grzybicy i pasożytów zewnętrznych, ponieważ kotek miał zmiany (ranki) na uszach (wynik zeskrobin ujemny).
27.11.2020 wykonano badanie krwi morfologia i biochemia sprawdzono trzustkę i wątrobę.
05.12.2020 kolejny nawrót wymiotów – wykonano kolejne USG. Zalecono karmę weterynaryjną gastrointestinal itd. i oczywiście leczenie, kropek wydobrzał.
18.12.2020 kolejny nawrót wymiotów – wizyta w innej przychodni (Burek i Kocurek w Sosnowcu), zbadano kota, wykonano kolejne USG, jelita rozpulchnione, kolejna seria zastrzyków przeciwwymiotnych i antybiotyków + probiotyk. Przez kolejne dni (od 19 do 23.12) kot dostawał serię różnych innych zastrzyków i tabletek. Diagnoza nadal nieznana. Kropek znów wydobrzał.
02.01.2021 nawrót objawów – znów zastrzyki, diagnozy wciąż brak.
Z powodu braku diagnozy i podejrzenia alergii zainteresowaliśmy się dietą BARF i spróbowaliśmy kotka przestawić na mieszankę z surowego mięsa, konkretnie z indyka, który jest mało alergizujący. Przez około 2 tygodnie było dobrze, kotek dobrze reagował, miał apetyt, chętnie jadł, bawił się, odżył i po raz pierwszy zniknęły kotu czarne plamy z pyszczka, które za każdym razem się pojawiały, gdy zaczynały się wymioty. Niestety z nieznanych przyczyn wymioty powróciły, a kot przestał jeść indyka i znaleźliśmy się w punkcie wyjścia. Próbowaliśmy kotu podawać różne karmy mokre z marnym skutkiem.
Z polecenia zaproponowano nam przychodnię (Bonifacy i Pankracy w Katowicach). Od 13.01.2021 do 17.02.2021 kot odbył 7 wizyt, podczas których dostawał zastrzyki przeciwwymiotne, antybiotyki, przeciwzapalne i sterydy. Zastrzyki dostawał również w domu (co było dla nas też istotne ze względu na zły stan naszych finansów, związany z przedłużającą się choroba, licznymi wizytami lekarskimi, badaniami, farmakologia oraz ciągłą potrzebą zmiany karmy). Lekarka zaproponowała karmę mokrą monobiałkową (koninę) oraz karmę suchą hipoalergiczną, po których kotek przez miesiąc czuł się dobrze, skoczył na wadze i powrócił do formy oraz na tyle się wzmocnił, że można było w końcu myśleć o ciągle przesuwanej kastracji, która odbyła się 1.04.2021.
Podczas narkozy wykonano kotu kolejny raz badanie USG, lekarz była zdziwiona, że kot po długiej głodówce, wciąż ma treść pokarmową w jelitach, jakby nie do końca przetrawiał pokarm. W tej przychodni kotek miał też dwukrotnie robione kompleksowe poszerzone badania krwi (wykluczono niewydolność trzustki), drugi raz badanie FeLV z wynikiem ujemnym i zastosowano także leczenie przeciw tasiemcowe. Wykonano również badanie kału wykluczając lambie i inne pasożyty. Kolejne wyniki krwi potwierdzały skuteczność leczenia i myśleliśmy, że wreszcie koniec kłopotów.
Niestety chwilowy brak karmy w sklepie zmusił nas do podania kotu innej karmy i po jednym zaledwie dniu wymioty powróciły, a kotek jak w poprzednich przypadkach, niestety nie powrócił już do koniny, którą wcześniej tolerował i teraz od samego jej zapachu wymiotuje. Znaleźliśmy inną karmę, monobiałkowa z kaczką, którą chętnie jadł przez jakiś czas i gdy kotek ponownie powrócił do pełnej sprawności, nagle znów pojawiły się wymioty, kłopoty z jedzeniem i odrzucenie całkowite karmy.
Zareagowaliśmy od razu i udaliśmy się po ratunek (i kolejne zastrzyki) do pobliskiej przechodni Lupus w Sosnowcu. Po analizie dokumentacji pani weterynarz stwierdziła, że dotychczasowe leczenie przebiegało prawidłowo, ona też nie jest w stanie nic stwierdzić i zaproponować i że ostatnią deską ratunku i szansą na diagnozę i dalsze już prowadzenie kotka jest gastroskopia, na którą nas nie stać.
W tej chwili jesteśmy zapędzeni w kozi róg. Perspektywa ciągłych nawrotów i braku diagnozy sprawia, że czujemy się bezsilni, na gastroskopie, która mogłaby coś wyjaśnić i ukierunkować leczenie, po prostu nas już nie stać, oddanie kotka nie wchodzi w grę, a jeśli będziemy zmuszeni podjąć decyzje o uśpieniu Kropcia, to chcemy mieć pewność, że zrobiliśmy dla niego wszystko, co mogliśmy.
Pani weterynarz powiedziała nam, że ten kotek ma szczęście, że trafił na nas, bo inni, przy jego problemach już dawno by się go pozbyli, a te słowa padły naprawdę dawno i od tego czasu mieliśmy swoje kryzysy, i bynajmniej nie chodzi o finansowe, choć te doszły. Pytanie dlaczego nie odpuszczamy: po pierwsze, gdy na tej działce, wśród kilku hasających i płochliwych kotków, zobaczyliśmy te trzęsącą się „bidę”, która po wzięciu na ręce od razu zaczęła mruczeć, a po próbie odłożenia na trawę, kurczowo i rozpaczliwie trzymał się swetra i bezdźwięcznie miauczeć, nie mieliśmy serca go zostawiać, tym bardziej że nadchodziła zima. Zwierzak nas chyba dobrze wyczuł.
Po drugie, nasz kotek kropek, ma cudowną naturę, naprawdę niezwykle łagodne usposobienie. W kilkugodzinnej podróży jest bardzo spokojny, w domu niczego nie niszczy, wskakując na sofę, czy bawiąc się na niej, robi to bardzo delikatnie, nie drapie, a pazurki ostrzy wyłącznie na drapaczku. W nowym otoczeniu jest wyważony, nie panikuje i nie płoszy się. Gdy pierwszy raz wszedł z nami do mieszkania, od razu powoli sam powędrował z zainteresowaniem do każdego pokoju, a potem przyszedł do nas, jakby chciał podziękować za dom i naprzemiennie się do nas przymilał i układał do głaskania. Do tej pory w swojej naturze tak ma, że obdziela nas sobą po równo. Sprytnie przymila się do nas i pyszczkiem ociera w zależności, co chce uzyskać.
Ten kotek pomimo choroby jest tak ufny w stosunku do nas, że w trakcie bóli daje sobie masować brzuszek, to już standard. O wyjątkowej delikatności naszego Kropcia, niech świadczy zabawny fakt, że nawet musieliśmy otworzyć mu drzwiczki od kuwety, aby mógł do niej wejść, i po załatwieniu sprawy lekko uchylić, by mógł wyjść. Drzwiczki zostały zdemontowane.
Po trzecie, to nie jest tak, że jest kotkiem cały czas cierpiącym. Na to byśmy nie pozwolili. W okresach między nawrotami jest ochoczy do zabawy, lubiący pogoń za piłeczka , nazywamy go czasem „ronaldo”, bo tak fantastycznie drybluje i puszcza do nas piłkę. Z zaskoczeniem zauważamy, jak poprawia mu się refleks i jaki skoczny się zrobił, chwytając w powietrzu podrzuconą zdobycz. Chętnie gada z gołębiami, i niejednego pewnie chętnie by przytulił pazurkami, a w dobrych okresach ma niezaspokojony apetyt i wymusza cwaniak jedzenie na tzw. „zdechłego kota” ku naszemu rozbawieniu. Upada na bok i czeka na naszą reakcję.
Niestety w momentach wznowy kotek po zjedzeniu posiłku przyjmuje pozycję bólową i widać, że jest obolały i cierpi. Kotek chce jeść, bo jest głodny, ale źle się czuje po jedzeniu.
Zgodnie z naszą rozmową dzwoniliśmy do kliniki weterynaryjnej Wróblewscy. Jesteśmy umówieni na płatną konsultację w poniedziałek (17.05) na godzinę 14:40, na której lekarz przejrzyj historię leczenia i dostaniemy skierowanie na wykonanie gastroskopii. Gastroskopia będzie możliwa do wykonania nawet następnego dnia (wtorek). Koszt samej gastroskopii wynosi 650 zł i w zależności, co pokaże badanie, jeśli będzie konieczne pobranie wycinka do badania histopatologicznego dodatkowy koszt to 360 zł. W sumie całkowity koszt gastroskopii może wynieść 1010 zł.
Prosimy Państwa o pomoc.
Laden...