Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Drodzy Państwo, Natasza jest już u nas. Jest bezpieczna! To jest najważniejsze, bo do ostatniej chwili nie było wiadomo, czy uda się ją uratować. Ale wspólnie daliśmy radę!
Dziękuję bardzo Wam wszystkim, którzy pomogliście zebrać potrzebną kwotę. To tylko dzięki Wam Natasza tu jest.
Klacz jest jeszcze niepewna i zdezorientowana. Trzyma na razie dystans do reszty stada. Ale już teraz garnie się do człowieka. Jest niezwykle ufnym i wrażliwym koniem.
Jeszcze raz dziękuję w imieniu własnym i Nataszy!
Nataszę zobaczyłem, kiedy przyjechałem do handlarza rozliczyć się za Białego. Stała tam, potwornie chuda, wyniszczona, ze zmatowiałą sierścią. Aż żal patrzeć. Widać, że kiedyś była piękna, ale teraz tylko w jej oczach pozostał dawny blask.
Podchodzę bliżej i wyciągam rękę, ale Natasza nie chce na mnie spojrzeć. Odwraca się od ludzi. Zupełnie jakby sama wstydziła się tego, jak teraz wygląda. Natasza jeszcze niedawno pracowała w szkółce jeździeckiej. Pracowała bardzo ciężko, szczególnie w weekendy, kiedy zjeżdża tu mnóstwo osób – dzieci, nastolatków, dorosłych. Przez wiele lat dobrze zarabiała dla właściciela. Na dodatek rodziła źrebaki, na których właściciel też zarabiał.
Ale teraz Natasza jest już stara. Ma ponad dwadzieścia lat i nie ma już siły wozić ludzi ani nie może już rodzić. Ale zamiast wysłać klacz na łąki, na zasłużoną emeryturę, właściciel stajni sprzedał ją handlarzowi. W ten sposób ostatni raz Natasza zarobiła dla niego pieniądze.
Nie będę tego nawet komentował, bo to, co musiałbym powiedzieć, nie nadaje się do publikacji. Natasza jest potwornie chuda. Nie wiem, czy do takiego stanu doprowadzono ją jeszcze w szkółce jeździeckiej, czy już u handlarza. Mimo to handlarz nie chce czekać ze sprzedaniem jej do rzeźni, choć zazwyczaj woli takie chude konie najpierw podtuczyć. Mówi, że ma pilne wydatki i na piątek potrzebuje gotówki, więc odwozi ją jeszcze dziś.
Nie ma szans, żebym dziś za nią zapłacił. A handlarz nie chce w ogóle rozmawiać o jakimkolwiek dłuższym terminie. W końcu proponuję mu 500 zł więcej niż cena jaką mi podał, czyli razem 7400 zł i to go przekonuje. Zadzwonił przy mnie i odwołał transport, bo chciałem mieć pewność że nie zmieni zdania, kiedy wyjdę za bramę.
Warunek jest taki, że jeszcze dziś (czwartek, 12 stycznia) muszę przywieźć 900 zł zaliczki. Handlarz mówi, że tyle koniecznie musi mieć na piątek i jeśli dziś do końca dnia nie dostanie pieniędzy, jutro z samego rana organizuje transport.
Dzięki Wam udało się wpłacić zaliczkę, za co serdecznie dziękuję. Kolejny termin mija 19 stycznia. Mamy bardzo mało czasu. Dlatego proszę Was tym razem o każdą możliwą wpłatę. Nawet złotówkę. Każda złotówka w tej chwili się liczy.
Zbiórka obejmuje wykup, transport, opłaty za weterynarza i kowala, pierwsze miesiące utrzymania oraz specjalistyczną paszę.
Jeśli masz jakieś pytania, zadzwoń Marek: (+48) 502 064 387
Laden...