Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
I po raz kolejny Edytka rozwinęła nad Azylem swoje Anielskie skrzydła i zamknęła zbiórkę na bezpieczny byt dla Naszych podopiecznych. Kochana ogromnie Ci dziękuję !!! Ale to nie wszystko, bo walka o nowy dzień dla Naszych koni była zaciekła i udział w Niej wzięło wiele cudownych serc! Drodzy Przyjaciele i Darczyńcy dziękuję Wam za tą wspaniałą walkę, której wygraną jest beztroski galop, lekki oddech, ciepłe spojrzenie i bezpieczny dom...
Kochani, nie zawsze nasze konie mają kogoś, kto przy Nich jest. Nie zawsze los stawia na Ich drodze Rodzica Adopcyjnego. Czasem od lat borykają się z samotnością, na którą, choć serce nam pęka, nie mamy wpływu...
Oto historia kilku z nich.
Angel - ur. 2006r. przyjaciółka Sonhara. Anielska duszyczka obarczona ciężkim nowotworem. Ciało Angel pokryte jest ogromnymi guzami na szyi, głowie, gardle i tchawicy. Pozostawiona u handlarza bez jakiejkolwiek opieki lekarskiej. Z charakteru jest bardzo łagodna, wręcz nieśmiała. Czy to choroba skazała ją na rzeź, czy może stała się po prostu darmozjadem, którego właściciel nie chciał już utrzymywać, tego nie wiemy. Wiemy jednak, że przyjdzie kiedyś nagle dzień, kiedy Angel przestanie móc oddychać, bu guzy zaczną rosnąć, zatykając światło drug oddechowych. Obecnie Nasza Aniołek wymaga już opieki paliatywnej. Póki co żyje i dzielnie walczy z chorobą. Mimo ciężkiego stanu potrafi cieszyć się każdym nowym dniem.
Loverboy- ur. 2017 r. Azylowego Loverka znają i kochają wszyscy. Historia życia tego kalekiego konia jest paraliżująca. Pod naszą opiekę trafił jako 7-miesięczne końskie dziecko. Jego ogromny, wiszący brzuch z odznaczającymi się pod skórą narządami wewnętrznymi i pozrywanymi mięśniami świadczył o jednym- ten maluch przeszedł piekło na ziemi! Po wyrwaniu malucha z rąk handlarza pojechaliśmy prosto do Kliniki Weterynaryjnej. Badanie i obdukcja wskazały na silne urazy w całej okolicy brzucha poprzez najprawdopodobniej uderzenia i kopniaki. Zerwane są wszystkie mięśnia trzymające brzuch, a w środku wszystko pływa. Wewnętrzne krwiaki i obrzęki po uderzeniach. Usłyszeliśmy, że koń będzie kaleką do końca życia, którego w zasadzie pozostało mu niewiele. Loverboy mimo wszelkich krzywd, które doznał od człowieka, kochał i ufał nam od początku. Jego wygląd do dnia dzisiejszego budzi zdumienie nawet lekarzy. Wszyscy dziwią się, że on jeszcze żyje. A i owszem- żyje i ma się dobrze. Jest azylowym, „ciekawskim jajem”, którego wszędzie jest pełno. Nie jesteśmy w stanie zrobić nic, gdy Lovek jest z nami. Uporczywie żąda wszelkiego zainteresowania, ciągnie nas za kurtki, torebki i robi wszystko, by być w centrum naszej uwagi. Loverboy jest jednym z tych koni, do których śmierć może przyjść nieoczekiwanie. Każdy dzień jest więc dla nas ogromnym powodem do radości z bycia razem…
Mohita- ur. 2003 r. W Azylu przebywa od kwietnia 2020 r. Kaleka starsza już klacz skazana na śmierć w rzeźni. Dzięki zaangażowaniu wielu osób Mohita dostała życie i godną emeryturę. Ciężki wypadek, którego doznała, uczynił ją w oczach handlarzy zbędną. Nie udzielono jej także jakiegokolwiek leczenia. Lekarz weterynarii, zdiagnozował kontuzje biodra z odpryskiem kości, kontuzje stawu skokowego i niewyleczalną, postępującą chorobę zwyrodnieniową zwaną żabią obrączką. Lewa strony Mohity jest, więc cała uszkodzona, występuje silna kulawizna. Klacz jednak bardzo chce żyć! Zastosowane leczenie pozwala nam na zmniejszenie bólu i życie swoim tempem. Mohitka dostała także odrębne pastwisko, na którym wypoczywa, ile chce, a tabun pozostałych koni nie wymusza u niej ruchu. Charakter klaczy jest czymś niebywałym. Można by rzec- koń Anioł. I choć jej gabaryty budzą respekt, to jednak jej wnętrze usłane jest łagodnością, spokojem, pełnym opanowaniem i niesamowitą gracją... Obecnie Babinka jest już po operacji (artrodeza stawu pęcinowego), noga została ześrubowana na stałe, co przyniosło ulgę w codziennym funkcjonowaniu. Teraz jest wreszcie czas na odpoczynek bez bólu, beztroskę, szacunek i godną starość...
Perfect Chief - ur.2007r. Gwiazda Warszawskiego Służewca w roku 2010, wyśmienity koń sportowy, który wziął udział w siedmiu gonitwach, zajmując zaszczytne pierwsze i drugie miejsca. Ósmej gonitwy nie dokończył.... Perfect w czasie ostatniej gonitwy doznał poważnego wypadku poprzez otwarte złamanie kończyny przedniej. Wtedy to jego życie zostało spisane na straty... Nagle stał się zbędnym balastem.
Dopóki zarabiał na właścicieli, jeźdźców i tych, którzy obstawiali wyścigi konne, był potrzebny, miał opiekę, trenera i właściciela. Były także fundusze, by zadbać o jego formę, kondycję i zdrowie.
Światła fleszy zgasły, a w zamian za oddane na torze poty, stres i baty na zadzie powitała go czarna przyszłość. Noga nadawała się do kasacji, po pierwszej operacji roztrzaskała się ponownie. Perfectem nikt nie chciał się już zająć. Nieleczona noga źle się zrastała... Krzywa i wygięta, ale była... Koń wreszcie na nią stanął. Wygrał walkę o życie, był przecież młodym, silnym koniem. Nikt na Niego jednak nie czekał. Na szczęście Perfi trafił pod naszą opiekę. Mimo że kontuzjowana kończyna jest w coraz cięższym stanie, a noga zgięta jest w pałąk, Nasz Książę nadal ma swoją moc i życiową radość…
Laguna- ur.2008 r - dziś… Najpotężniejsza ze wszystkich Azylowych klaczy. Swoim wyglądem budzi respekt, a z tego też powodu objęła przywództwo w stadzie. Jej psychika jest silna i właśnie ona pozwoliła jej przetrwać piekło wcześniejszych lat. Niechętnie współpracuje z człowiekiem, pokazując to swoją dostojną, a zarazem stanowczą postawą. Przepięknie zbudowana i zawsze z podniesionym czołem raczej omija nas ludzi. Mimo kilku już lat spędzonych w Azylu już nigdy nie zaufa człowiekowi. To jedna z tych koni, które człowiek postanowił złamać, udowadniając, że jest jej Panem i władcą, a ona tylko kupą mięsa do rodzenia mu źrebiąt. Tak też trwałą jej gehenna od zaźrebienia do zaźrebienia, od bata do całkowitego posłuszeństwa, aż do targów rzeźnych w Skaryszewie. Tam stanęła z opuszczoną głową, drążąca i przerażona. Była wówczas w 5. miesiącu ciąży… Udało się nam wówczas uratować dwa życia!
(Targi Skaryszew)
Taro – ur. 2013 r. Teraz to potęga Azylu, ale niegdyś był końskim dzieckiem, które trafiło na rzeźnickie targowisko. Wykupiony został 11 Maja 2014 r. na końskich „targach śmierci” w Pajęcznie. Docelowo Taro urodził się po to by, stać się kawałkiem mięsa na stole. Od narodzin wychowywany był bez matczynej miłości, którą pochłonął jadący do rzeźni tir. Mimo że słaby, z ubytkami w rozwoju, niedożywiony, nasz Taro chciał żyć ! Bity i wyrzucony przez handlarzy z ciężarówki jak rzecz. Wykupiony trafił pod nasze skrzydła. Brak kontaktu ze światem, brak słońca, brak powietrza… góra odchodów, łańcuch i ochłapy jedzenia rzucane pod nogi … Wszystko to otrzymywał od handlarza Taro od momentu przyjścia na świat. Konsekwencją tego były problemy z płucami, przewlekły katar i kaszel. Na szczęście leczenie w Klinice przyniosło pożądane efekty, i Taro powrócił do zdrowia. Dziś jest zdrowym, ogromnym koniem. I choć jego wygląd budzi respekt, to jednak w środku dla nas jest wciąż tym samym, małym źrebaczkiem, któremu daliśmy życie...
(Targi Pajęczno)
Barasz - ur. 1997 r. Barasz to jeden z Azylowych emerytów po karierze sportowej. Jego dyscypliną były skoki przez przeszkody. Barasz był wtedy młodym i niezwykle energicznym ogierem. Kariera prysła kiedy to koń doznał poważnego uszkodzenia kończyny przedniej. Feralny wypadek w boksie, przez który Barasz prawie stracił nogę. Jako podopieczny Azylu już od lat nie musi nic. Jego stan jest stabilny, a Barasz cieszy się godną emeryturą...
Neron - ur. 2003 r. Przyjaciel Barasza, kolejna gwiazda sportu, kolejny kontuzjowany koń skoczek. Mimo że Neron nie jest stary, jego emerytura zaczęła się bardzo wcześnie. Smutna historia z drastyczną samochodową kraksą. Podczas jednego wyjazdu na halowe zawody skokowe zimową porą, los pozbawił go pełnej sprawności. Jadące z naprzeciwka auto wpadło w poślizg, uderzając w konną przyczepę. Neron wypadł do połowy na jezdnię przez boczne drzwi. Lekarze wykluczyli wówczas dalsze użytkowanie konia pod siodłem. Obecnie sytuacja zdrowotna jest opanowana, Neron doskonale radzi sobie z codziennym funkcjonowaniem. Jest szczęśliwy i wolny…
Kochani, wszystkim tym koniom los nie zesłał Rodziców Adopcyjnych. Nie mają nikogo, kto by je pokochał za wszystko i za nic. Nie mają nikogo, kto zechciałby się pochylić na Ich historią i wesprzeć, choć w niewielkim stopniu Ich codzienność. Mają tylko nas… A przecież żyją dzięki tak wielu ludziom o dobrych sercach. Czy to możliwe, że Wszyscy o Nich już zapomnieli? Czy to możliwe, że przestały dla Wszystkich coś znaczyć? Czy naprawdę przestały być ważne?
Kochani koszt utrzymania kona w systemie boksowym (Mohita, Angel, Perfect Chief) to 650 zł, koszt utrzymania konia w systemie tabunowym (Loverboy, Taro, Laguna, Barasz, Neron) to 550 zł. Łączna kwota miesięczna to prawie 10.000 tys… (faktura za listopad w załączeniu).
Zbiórka opiewa na kwotę zabezpieczenia w/w koni, choć na dwa miesiące Ich utrzymania. Dla Nas ma ona szczególny charakter… Chcielibyśmy, by Ci, których kochamy, poczuli w tym świątecznym czasie, że nie są sami…
Liczymy na to, że znajdą się dobre dusze, które w tym naszym codziennym trudzie walki o utrzymanie bezbronnych zwierząt okażą nam, a przede wszystkim Im kawałek swojego serca. Każdy miesiąc, tydzień, dzień to prośba o nowe jutro, któremu bez Waszej pomocy nie jesteśmy w stanie sprostać. Prosimy, zatrzymaj się na chwilę i zostaw kawałek siebie...
Laden...