Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Tosia stała na środku ulicy. Samiutka, samiusieńka. Wygięta w pałąk, przerażona. Nie reagowała na nadjeżdżające auta. Wolontariuszki pomorskiego Kociego Domu Tymczasowego wybiegły z samochodu i czym prędzej zapakowały ją do transportera.
U weterynarza natychmiast wykonano usg, by sprawdzić, czy nie ma urazów wewnętrznych, czy kotka nie wpadła pod samochód, czy kości są całe i nigdzie nie zbiera się płyn. Ulga. Nic nie było. Niestety, okazało się, że Tosia nie widzi. Zupełnie nie reaguje na światło. To cud, że przeżyła na ulicy.
Jest mruczącą, przemiłą kocicą. Nie można jej osłuchać, bo cały czas włącza traktor. Przytula się do człowieka, przyciska się całym swoim drobnym ciałkiem. Jest wdzięczna za uwagę, za każdego głaska. Czuje się zagubiona. Przytulona od razu mruczy. Pięknie trafia do miseczki, czy kuwety, ale widać, że jest bezradna.
Mała wątła pchełka, która nie wie, co się wokół niej dzieje. Kruszyna, która rozbraja każde ludzkie serce. Nie da się jej nie pokochać. Łagodny, kochany, drobniutki, bezbronny kociak.
Nie ma nikogo. Nie wiemy, jak długo nie widzi, nie wiemy, jakim cudem udało jej się przeżyć. Wiemy jedno – wolontariuszki bardzo chcą ją ratować, dać poczucie bezpieczeństwa, zapewnić opiekę weta i znaleźć dom. Czują się bezsilne, nie mają środków.
Błagamy o pomoc dla Tosieńki. Potrzebne fundusze na opłacenie: diagnostyki obrazowej usg, wizyty u okulisty, diagnostyki nerek, serca, tarczycy. Do tego szpitalik, karma, badania krwi, odrobaczenie, szczepienie. Nie ma na to funduszy. Koszty będą bardzo wysokie, jednak wolontariuszki nie potrafią wyceniać kociego życia. Chcą walczyć o Tosię. Tylko przy Waszym wsparciu można jej pomóc. Prosimy, nie bądźcie obojętni. Bezbronna Tosia prosi Was o szansę na życie.
Laden...