Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani, bardzo dziękujemy za wszystkie wpłaty na rzecz Orzeszka. Wspólnym wysiłkiem zebraliśmy kwotę 2775 zł.
Środki te w całości przeznaczyliśmy na diagnostykę, leczenie i hotelowanie Orzeszka. Orzeszek choruje na Zespół Cushinga, moczówkę prostą oraz ma niedoczynność tarczycy - takie są ostateczne diagnozy. Mięsieczny koszt kuracji preparatami Vetoryl, Minirin i Forthyron to kwota około 400 zł/miesięcznie, a koszt hotelowania to około 600 zł/miesięcznie.
Zgromadzone za pośrednictwem zbiórki środki pozwoliły nam pokryć prawie 3 miesiące utrzymania Orzeszka.
Z całego serca dziękujemy!
W załączeniu przykładowe faktury.
EDIT 3: Po konsultacjach lekarskich zdecydowano o wdrożeniu leczenia farmakologicznego. Guzy w nadnerczach niestety nieoperacyjne.
Od kilku tygodni Orzeszek przyjmuje specjalistyczne leki (Minirin i Vetoryl) i na szczęście jest po nich aktualnie widoczna poprawa samopoczucia oraz funkcjonowania. Koszt miesięcznej kuracji to kwota ok. 350 zł.
EDIT 2:
Niestety ostatnie badania wykazały guzy na obu nadnerczach :(
Konsilium weterynaryjne będzie próbowało dobrać adekwatny sposób leczenia, ale rokowania nie są dobre :(
Bardzo potrzebujemy wsparcia finansowego na dalsze leczenie Orzeszka!
EDIT:
Ostatnie tygodnie to dla Orzeszka czas wyjątkowo kiepskiego samopoczucia :( Zaczął chorować i przed nami spora oraz niestety kosztowna diagnostyka.
Wiele wskazuje na to, że u Orzeszka może się rozwijać choroba Cushinga - by to potwierdzić, trzeba kolejnych wizyt i badań weterynaryjnych. Wykonane niedawno usg jamy brzusznej budzi spory niepokój lekarzy i prawdopodobnie konieczne będą dokładniejsze badania obrazowe (rezonans). A Orzeszek wciąż w finansowym dołku :(
Ogromnie prosimy Państwa o wsparcie materialne na diagnostykę i leczenie!
Orzeszek został porzucony rok temu. Właśnie kończyły się wakacje i zaczynały się już pierwsze chłody zwiastujące nadejście jesieni. Przerażonego ślepego psa znalazł przy drodze Pan Bartek. Podjął szybką decyzję - wiedząc, że niewidomy pies nie ma przy ruchliwej drodze żadnych szans na przeżycie - zabrał go i dał mu schronienie na swojej posesji. Dowiedziawszy się, że opiekujemy się zwierzętami, poprosił nas o pomoc.
Tak się zaczęła nasza przygoda z Orzeszkiem. Pan Bartek podejrzewał, że pies jest również głuchy, bo początkowo był tak zdezorientowany, że nie reagował na żadne sygnały dźwiękowe. Szybko okazało się, że na szczęście słyszy, jednak wzroku już nigdy nie odzyska...
Czy właśnie to stało się powodem porzucenia? Po wielu latach służby jako żywy alarm, gdy już "się zepsuł" po prostu go wyrzucono? Czy jego miejsce przy budzie na łańcuchu zajął już jakiś kolejny - jeszcze młody i pełen sił - nieszczęśnik? Tego się nigdy nie dowiemy. Orzeszek miał na szyi starą skórzaną obrożę z wielką szeklą od krowiego łańcucha - możemy się tylko domyślać, jakie "szczęśliwe i beztroskie" życie wiódł u swego pana.
Tak wyglądał, gdy go porzucono... Bał się nas, kompletnie nie wiedział, co go czeka i czy nie zrobimy mu krzywdy.
W jego sytuacji nasza decyzja mogła być tylko jedna: zabieramy go do hoteliku. I to nie kojcowego, ale domowego, w którym pod okiem doświadczonego zoopsychologa odzyska równowagę, nabierze sił, przejdzie pogłębioną diagnostykę.
We wrześniu 2020 r. Orzeszek pojechał z nami do hoteliku. Konsultacje okulistyczne potwierdziły, że jego wzroku nie da się uratować - pozostawała nadzieja, że w miarę szybko nauczy się ogarniać przestrzeń pozostałymi zmysłami i będzie sobie sprawnie radził.
Z miesiąca na miesiąc hotelikowi Opiekunowie utwierdzali się w przekonaniu, że nie idzie to tak sprawnie, jak można byłoby oczekiwać. Pomimo upływu czasu Orzeszek nie potrafi przyswoić sobie topografii pomieszczeń - wciąż nie stworzył sobie tej wewnętrznej mapy, która pozwoliłaby mu w pewny sposób omijać przeszkody. Większość niewidomych psów adaptuje się do braku wzroku bardzo szybko i zadziwiająco dobrze sobie radzą, funkcjonując właściwie jak w pełni sprawne psy. Niestety nie można tego powiedzieć o Orzeszku. Być może ma jakieś zaburzenia poznawcze na tle organicznym, na pewno zaważyło też na nim to przymusowe unieruchomienie na łańcuchu. Efekt jest taki, że Orzeszek nawykowo podsikuje wszystko dookoła, by "narysować sobie mapę", ale później i tak nie umie z niej skorzystać.
Jakie ma zatem szanse adopcyjne? Jest starszym psem, dość sporym, czarnym, niepełnosprawnym i wymagającym ciągłej uwagi, by nie zrobił sobie krzywdy. Kto da szansę psu, który nie bacząc na naszą ludzką potrzebę czystości i estetyki, "podleje" po kilkanaście/dziesiąt razy dziennie wszystkie ściany, meble i podłogi?
Mamy świadomość, że jeśli nie zdarzy się cud, Orzeszek zostanie z nami do końca swoich dni. Pewnie nie uda nam się znaleźć dla niego domu tymczasowego, bo trudno w jego sytuacji oczekiwać rychłej adopcji, więc nikt się nie zdecyduje tymczasować psa przez tak długi czas.
Jedyne, co możemy i chcemy mu ofiarować, to dalszy bezpieczny i spokojny żywot w hoteliku. To tutaj Orzeszek odzyskał wigor i radość życia. Uśmiecha się całym sobą.
Zakładamy tę zbiórkę, bo chcemy zabezpieczyć jego przyszłość.
Comiesięczne hotelikowanie to koszt 650 zł, sporo pieniędzy pochłonęła też diagnostyka i leczenie Orzeszka - doprowadzenie jego organizmu do względnej równowagi trwało prawie rok - wyniki się poprawiły i mógł spokojnie przejść zabieg zaplanowanej już wcześniej kastracji.
Bardzo Państwa prosimy o wsparcie finansowe dla Orzeszka. Każda wpłata będzie dla nas ogromną pomocą, bo mamy przeszło 30 psów w hotelikach - większość z nich to zwierzęta z problemami zdrowotnymi lub behawioralnymi, więc cały trud wieloletniej opieki spoczywa na naszych barkach.
Ale kiedy patrzymy na zrelaksowany, zadowolony pyszczek Orzeszka, wiemy, że dajemy mu wszystko to, czego potrzebuje, a on po prostu cieszy się życiem...
Laden...