Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
AKTUALIZACJA 07.06.21
Tosia jest już po rezonansie i badaniu płynu mózgowo-rdzeniowego. Wyniki są w porządku, nie wykryto żadnych nieprawidłowości. Zasugerowano, że ataki padaczkowe mogą mieć podłoże genetyczne. Tosia musi brać leki, dzięki którym jest w stanie funkcjonować jak zdrowy, szczęśliwy psiak.
Niestety nasza bidulka dajej przebywa w płatnym hoteliku. Nikt nie jest zainteresowany adopcją naszej Tosieńki :C
Diagnostyka i miesięczne opłaty za hotelik kosztowały nas bardzo dużo, a zbiórka stoi w miejscu.
Wiemy, że Tosia to tylko kundelek jakich tysiące, ale może ktoś dorzuci się do opłaty za jej utrzymanie i lecenie?
Ostatnio pod nasze skrzydła trafiają schorowane, zaniedbane i wymagające dłuższej opieki psiaki a fundacyjne konto od dłuższego czasu świeci pustkami ;C
Karty z wizyt, wynik rtg i reszty badań razem z fakturami znajdują się na dole w załącznikach.
Zastanówmy się, ile psich dramatów nigdy nie ujrzy światła dziennego. Jak wiele tych cudownych zwierząt cierpi samotnie, nie zdając sobie nawet sprawy, że cały ten ból spowodowany jest przez osoby, które miały być towarzyszami do końca życia. Jakie to uczucie, gdy najbliżsi zawodzą, pomoc nie nadchodzi, a tułaczka rozpoczyna się w największe mrozy? Zapytajcie Tosię.
Historia zaczyna się niewinnie. Ktoś wrzuca na jedną z lokalnych grup zdjęcie bezdomnego psa. Ot, taki mały biedny, może ktoś zna właściciela, może ktoś przygarnie, może ktoś przegoni. Nie mogłyśmy zostawić tej biedaczki samej w największe mrozy i chociaż suczka nie znajdowała się na terenie naszej gminy (a co za tym idzie, gmina nie sfinansuje profilaktyki, karmy i kastracji) pojechałyśmy po nią jak najszybciej. Udało się znaleźć wspaniały dom tymczasowy, biedaczka została nazwana Tosią, zaczęły pojawiać się nawet rodziny zainteresowane adopcją małej. Wszystko układało się idealnie! Do czasu...
Niestety, pojawiły się problemy z gałką oczną. Szybka konsultacja w lecznicy wykazała zbyt duże ciśnienie w gałce. Przez miesiąc podawano Tosi krople, jednak nie było widać poprawy. Jedyną opcją zostało usunięcie tego oczka.
Osoby zainteresowane adopcją się rozpłynęły, pozostały jedynie faktury za leki i zabieg. Jakby tego było mało, biedna Tosia zaczęła doświadczać ataków padaczkowych. Były niezwykle silne, nawet kilka w przeciągu godziny. Po podaniu leków jej stan się ustabilizował, jednak musimy odkryć przyczynę tych ataków. Wstępna diagnoza mówi, że prawdopodobnie była bita po głowie.
Tosia została przeniesiona do hoteliku w Markach, gdzie jest pod dobrą opieką. Jednak miesięczny koszt to aż 500 zł + karma. Chciałybyśmy również zrobić rezonans w lecznicy na Powstańców Śląskich w Warszawie, jednak 1500 zł to ogromna suma, którą na ten moment nie dysponujemy.
Prosimy, spójrzcie na maleńką Tosię. Człowiek ogromie ją skrzywdził. Bez jednego oczka i z padaczką szanse na adopcję Tosi zmalały niemal do zera. Nie zostawiajcie nas, błagamy. Tylko dzięki Waszej pomocy jesteśmy w stanie działać.
Laden...