Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dzięki Waszemu Kochani wsparciu pieski - Ciapek i Benio nie trafiły do schroniska. Za uzbierane pieniążki powstał kojec o wymiarach 5mx2m, który dla wygody został połączony z kocią wolierą. Kotki i pieski akceptują siebie nawzajem i bardzo się ze sobą zaprzyjaźniły. Poza tym w kojcu stworzyliśmy psom prawie domowe warunki, stoją dwa fotele, tapczanik, dwie budy i jest nawet dywanik. A pieski? Sami zobaczcie, czują się jak w domu.
Bardzo...bardzo Wam za to dziękujemy!
Los pisze nieraz przykre scenariusze. Przypadek sprawił, że Kocie Rancho stało sie domem dla tych oto piesków…
Kocia osada jest w fazie organizacji. Co roku robimy coraz więcej, aby z czasem przyjmować kociaki po zmarłych osobach, którym potem będziemy szukać stałych domów. Chcemy im stworzyć takie warunki, aby do momentu znalezienia stałego domu czuły ciepło, bliską osobę i miały pełne brzuszki. Dosyć często się zdarza i docierają do nas informacje, że kiedy umiera właściciel, koty przez rodzinę wyrzucane są na dwór lub do stodoły i muszą sobie dawać same radę. Zamyka się przed nimi dom i ciepłe miejsce, które miały dotychczas najczęściej na kanapie. Za drzwiami domu, w którym dotychczas przebywały, czeka ich cierpienie i samotność.
Od kilku dni obok naszej osady widywaliśmy trzy psy. Czarne, różnej maści. Jeden w typie jamnika i dwa typowe kundelki. Kiedy wysiadaliśmy z samochodu, przypatrywały się, siedząc nieopodal. Nie przywiązywaliśmy do nich zbyt dużej wagi, bo niedaleko są domy i byliśmy pewni, że stamtąd przyszły. Niestety… Prawda okazała się inna. Kiedy coraz bardziej zbliżały się do domu, gdzie mieszkają kociaki i do woliery i czekały na jedzenie, udaliśmy się do pobliskich domostw, zaczerpnąć informacji czyje są to psy. Niestety… Każdy w zagrodzie ma po dwa lub nawet cztery. Nikt nie przyznawał się do tych, które już nawet z nami się zaprzyjaźniły, bo poszły za nami.
Nikt z ludzi mieszkających w sąsiedztwie nigdy tych piesków nie widział… Udostępnianie, korespondencja z osobami, które mogły być przypuszczalnymi właściciela - czar, że pieski mają właściciela w pobliżu lub ktoś je rozpozna jako swoje - prysł… Tak zostaliśmy z trzema dodatkowymi rezydentami naszej skromnej zwierzęcej osady.
Ale co dalej… Od kilku dni pieski zjadają po cztery duże puszki karmy i jednym 1,5 kg worku suchej karmy dziennie i zaczyna nam już brakować na ich wyżywienie funduszy. Nie chcemy ich oddać do schroniska, bo wiadomo, jakie czeka ich życie, a pieski już się zadomowiły. Zajęły budę naszej rezydentki Buni i ani myślą się z niej wyprowadzać. Natomiast Bunię przenieśliśmy do domu do kociaków i tak na tę chwilę dajemy radę.
Kochani, nie mozna psów oddać do schroniska, musimy im zabezpieczyć byt, czyli 3 kojce lub co najwyżej 2, bo widać, że dwa pieski są ze sobą zaprzyjaźnione. Oprócz tego odbyć z każdym z nich wizytę w gabinecie weterynaryjnym lub najlepiej weterynarza zaprosić na miejsce, bo z samochodem do przewozu psów mamy problem. Musielibyśmy wypożyczyć z wypożyczalni, bo nasz jest za mały.
Poza tym niemały koszt karmy, aby nasi nowi przyjaciele nie chodzili głodni.
Jesteście kochani kołem ratunkowym dla tych biedaków – które jeżeli im nie podacie – utkną za kratami schroniska! Dlatego bardzo gorąco prosimy Was o wsparcie - razem uda nam się zatrzymać pieski przy sobie, gdzie będą bezpieczne, szczęśliwe i będą mogły czuć się swobodnie.
Bardzo gorąco prosimy - każdy kto czyta , a nie może wesprzeć zbiórki finansowo - prosimy - niech udostępni! Każde wsparcie jest ważne, ale najważniejsze, aby szybko zabezpieczyć byt tym biedakom.
Laden...