Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Oto Ogrodnik, po leczeniu i rekonwalescencji. Noga po amputacji pięknie się wygoiła, porosła futrem. Kot domył się i okazało się, że ma dużo białego futra Jak trafił do mnie, to ważył niecałe 4 kg, a to bardzo mało, jak na takiego dużego i dorosłego kocura. Na koniec pobytu u mnie jego waga wzrosła do prawie 7 kg i naprawdę zaczął super wyglądać.
Po prawie 3 tygodniach w klatce i kołnierzu, spędził kolejne 3 tygodnie mając do dyspozycji cały pokój, żeby przeszedł rekonwalescencję i nabrał pewności w swobodnym poruszaniu się, we wskakiwaniu na różne wysokości.
Ogrodnik z dnia na dzień był w coraz lepszej kondycji fizycznej, a jednocześnie w coraz gorszej psychicznej – bardzo źle znosił pobyt w zamkniętym pomieszczeniu. Urodzony na wolności, całe swoje dotychczasowe życie spędził swobodnie biegając po osiedlu, a teraz musiał przez długie tygodnie mieć bardzo ograniczoną przestrzeń. I tak, jak na początku, kiedy był bardzo słaby i chory, nie przeszkadzało mu to, tak później wyraźnie widziałam niezadowolenie i frustrację w jego oczach. Nie można było go dotknąć, bardzo unikał człowieka, czuł się swobodnie tylko, jak był sam w pokoju. Przeprowadziłam kilka długich rozmów z jego podwórkową opiekunką, rozważyłyśmy wszystkie za i przeciw i stwierdziłyśmy, że pomimo jego niepełnosprawności, trzeba podjąć ryzyko i wypuścić go na wolność, bo tylko wtedy Ogrodnik odzyska radość życia.
Któregoś pięknego, jesiennego wieczora odwiozłam Ogrodnika na Żabiankę i wypuściłam pod blokiem opiekunki, w miejscu jego bytowania i regularnego karmienia. Na przywitanie od razu przybiegła zaprzyjaźniona z nim kotka Małpka, a sam Ogrodnik tak szybko i sprawnie czmychał, że nikt by nie podejrzewał, że brakuje mu którejś łapy.
Ogrodnik żyje sobie wśród osiedlowych bloków na gdańskiej Żabiance. Trochę ograniczył terytorium, już nie zapuszcza się na drugą stronę torów kolejowych, regularnie przychodzi na karmienie i wygląda bardzo zdrowo. W niczym nie przeszkadza mu brak jednej łapy, porusza się bardzo sprawnie.
Możemy mieć wszyscy ogromną satysfakcję; i ja i Wy, bo wsparliście Ogrodnika finansowo, że podarowaliśmy temu kotu kolejne miesiące życia. W imieniu Ogrodnika bardzo Wam dziękuję!
Dorosły kocurek Ogrodnik (bo pochodzi z ogrodnictwa na Żabiance), uległ strasznemu wypadkowi – nie wiemy w jaki sposób, ale COŚ odcięło mu prawie całą tylną, prawą łapę! Resztki, które pozostały były w masakrycznym stanie – pogruchotane kości, strzępy wiszącego żywego mięsa. Kot był tak zestresowany i w takim szoku, że nie można było go złapać przez przeszło 10 dni… Ale pomimo tak poważnego urazu, miał tak wielką wolę życia, że regularnie przychodził do jedzenia. W końcu udało się: Ogrodnik został złapany!
Wolontariuszka naszej Fundacji pojechała po niego, ale uwierzcie,, że stopień zepsucia resztek łapy był tak zaawansowany, że nie sposób było jechać z nim samochodem bez pootwieranych wszystkich okien… W powietrzu unosił się masakryczny zapach zepsutego mięsa. Tego samego wieczora dostał bardzo silne leki przeciwbólowe, przeciwzapalne i antybiotyk, żeby natychmiast ulżyć jego cierpieniom. Zaraz następnego dnia Ogrodnik przeszedł bardzo poważną operację amputacji resztek łapy, o bardzo inwazyjnym charakterze, w celu usunięcia wszelkich możliwych ognisk stanów zapalnych urazu, który tak długo był zakażony.
Minęły dwa tygodnie od operacji, okropnie długie i męczące dwa tygodnie: początkowo codziennie, potem co drugi dzień wolontariuszka musiała jeździć z nim do weterynarza na zastrzyki, przede wszystkim przeciwbólowe, dodatkowo przeciwzapalne i antybiotyk. Przy tego typu operacjach, gdzie chirurg tnie tkanki, kości i nerwy, poziom bólu jest przeraźliwie wysoki.
Teraz jest już spokojnie, Ogrodnik jest cały czas pod opieką fundacji, w domu wolontariuszki, która oddała mu do dyspozycji jeden z pokoi w swoim mieszkaniu. Kocur przebywa w dużej klatce, gdzie mieści się wygodne posłanie, spora kuweta i miski. Jest cały czas w dużym kołnierzu, w celu ochrony rany przed rozlizaniem. Teraz już nie leży skulony, tylko wygodnie rozciągnięty na posłaniu. Dzielnie, pomimo mocno ograniczającego go kołnierza, korzysta z kuwety. I ma ogromny apetyt, pochłania mokre i suche w każdej ilości.
Bardzo prosimy wszystkich, którym nie jest obcy los zwierząt, szczególnie tych, które są ofiarami tak okropnych wypadków, o finansowe wsparcie dla Ogrodnika. Koszt operacji, leków pooperacyjnych, to kwota rzędu dobrych kilkuset złotych. Fundacja ze swojej strony też bardzo dużo w niego zainwestowała: czas, miejsce w mieszkaniu, koszty utrzymania.
Kosztów weterynaryjnych nie jesteśmy już niestety w stanie ponieść… To nie jest jedyny przypadek bardzo chorego kota, który trafia do pod naszą opiekę. I dlatego bardzo prosimy w imieniu Ogrodnika o Waszą pomoc!!!
Laden...