Kim jesteśmy?
Grupą wolontariuszy.
Jaka jest nasza misja?
Uratować jak najwięcej zwierząt przed okrucieństwem tego świata. Jak to robimy? JESTEŚMY I CIĘŻKO PRACUJEMY.
Czasami tak niewiele potrzeba, aby dać szansę zwierzętom na lepsze życie. To my - LUDZIE - mamy obowiązek dbać o naszych braci mniejszych, którzy są zależni od nas. To My mniejszymi lub większymi czynami codzienności decydujemy o życiu lub śmierci zwierzęcia. To my za pomocą jednej wizyty, rozmowy, telefonu możemy zapoczątkować ich nowe życie.
Mówisz: ,,Nie idę do schroniska, bo to dla mnie za trudne" - a co mają one powiedzieć? Pomyśl, ile im dasz, tylko udostępniając zdjęcie bezdomnego psa. Ty nie możesz go adoptować, ale może Twój znajomy zakocha się w tej "nieidealnej" mordce?
-> Pamiętam, kiedy przyjechałam tam pierwszy raz... nie było nic! Byłyście Wy, PSY, o których świat zapomniał. Wtedy usłyszałam, "tylko w Tobie nadzieja". Myślę sobie, przecież co ja jedna mogę zrobić? I znowu usłyszałam słowa, które nadal słyszę w głowie: "Wiesz ile jest psów, o których nikt nigdy się nie dowie. Te, dzięki Tobie mają szansę zostać zauważone." To była największa prawda... Długa przeprawa administracyjna i walka (ta najtrudniejsza) o możliwości działania. Pojawiły się działania, pojawili się ludzie. Ci najważniejsi..., Ci najlepsi... Z niczego powstało coś pięknego!
Po pół roku możemy pochwalić się ponad 50 adopcjami (teraz mija już rok i na liczniku jest ich prawie 150) w miejscu, gdzie na początku było 5 zwierząt - bo te w potrzebie zawsze słyszały: "nie mamy miejsca". Wiecie, co działo się wtedy? NIC - zwierzęta trafiały na ulicę, tam się rozmnażały i ginęły, nie dożywając wieku starczego. Wtedy znowu wspominam słowa: "Tylko w Tobie nadzieja". UDAŁO SIĘ! Zmieniliśmy to!
W naszych szeregach mamy ludzi z gigantycznymi sercami i empatią. Gotowych poświęcić swoje życie prywatne na rzecz zwierząt, takich którzy nie robią tego dla siebie, tylko dla NICH - braci mniejszych.
Mamy w swoich szeregach trenerów psów, mamy behawiorystów, mamy techników, inspektorów, mamy fotografów (tych, których nigdy nie zobaczycie, bo to cisi bohaterowie każdej relacji), mamy SIEBIE(!) i poczucie odpowiedzialności za te zwierzęta, które Wy nazywacie bezdomnymi. My je nazywamy NASZYMI!
Każdy pies z Naszego Przytuliska jest dla nas tak samo ważny, każdego psa tak samo przeżywamy i każdego psa tak samo kochamy.
Adoptując od nas zwierzę, nie tylko sprawiasz, że jest ono już bezpieczne, ale sprawiasz, że jeden kojec zwalnia się dla tych zwierząt, o których cały świat zapomniał. Wiemy, że nie zmienimy całego świata, ale możemy zmienić cały świat dla tych kilku.....dziesięciu/set/tysięcy zwierząt. Wszystko zależy od Waszego wsparcia! Bo kiedy tylko robi się miejsce, my robimy wszystko, żeby zorganizować siły i pomóc kolejnemu. Chcemy, aby Miejsce zwane Rakoniewicami było bezpieczną przystanią dla tych zapomnianych, o których będziemy głośno mówić, a nie po prostu SCHRONISKIEM.
Pod opieką mamy około 20-30 psów i coraz więcej kotów...