Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Drodzy Państwo, poznajcie Orzeszka!
Orzeszek przyjechał do mnie już w piątek i w ciągu tych trzech dni zmienił się nie do poznania. Nie został już nawet ślad dawnego zamkniętego w sobie i nie reagującego na nic kucyka. Widać, że od razu zrozumiał, że tu nic mu nie grozi. Ma dużo energii i zaczął nawet łobuzować – zanim nagrałem z nim ten filmik, zdążył mnie już kopnąć 😉
Dziękuję Wam za uratowanie tego łobuziaka. On żyje i bryka tylko dzięki Wam!
Orzeszek podnosi na chwilę głowę, zaniepokojony moim wejściem do szopy. Ale już za chwilę opuszcza ją z powrotem a jego oczy stają się znowu puste i bez wyrazu. Ciężki zardzewiały łańcuch jest na tyle krótki, że Orzeszek nie ma nawet możliwości się obrócić.
Podchodzę do Orzeszka i próbuję nawiązać z nim kontakt, ale kucyk jest całkowicie zamknięty w sobie. Nie reaguje ani na mój głos, ani na drapanie po szyi. Zerka lekko na kostkę cukru, którą próbuję mu podać. Początkowo nie chce jej wziąć, ale potem niepewnie zbliża pysk do mojej dłoni, bierze smakołyk i szybko się odsuwa, jakby przestraszony własną zuchwałością.
Nie wiem nic o Orzeszku i nie opowiem Wam jego historii. Handlarz nie wyszedł dziś do mnie na podwórze. Ochrypłym, przepitym głosem zawołał tylko przez drzwi, żebym sam sobie zobaczył, co jest w szopie. Dlatego nie wiem, jakie było życie Orzeszka. Czy jest kolejnym niechcianym prezentem? Nieudaną inwestycją? Mogę jedynie zgadywać, jakie koleje losu sprawiły, że teraz czeka w starej zagraconej szopie na transport do rzeźni.
Dlatego tylko siadam przy Orzeszku i spędzam tak pół godziny, mówiąc do niego cicho i karmiąc kawałkami marchewki i kostkami cukru. Po pewnym czasie Orzeszek sam zaczyna spoglądać w moją stronę i wyciągać pysk po kolejny smakołyk. A kiedy kończy mi się cukier i marchewka, żegnam się z Orzeszkiem i obiecuję mu, że zrobię wszystko, aby go stąd zabrać.
Kiedy tylko handlarz słyszy, że chcę rozmawiać o pieniądzach, otwiera drzwi. Chce za Orzeszka 3400 złotych, bo, jak mówi, już jest dobrze utuczony do rzeźni. 1000 zł zaliczki chce dostać od razu. Ostatecznie zgadza się poczekać do wieczora, ale nie dłużej. Jeśli nie przywiozę pieniędzy, rano Okruszek po prostu zostanie załadowany na ciężarówkę i zanim zapadnie zmrok, w okrutny i bolesny sposób zakończy swoje życie pod nożem rzeźnika.
Wiem, że po Świętach nikt nie ma pieniędzy. Mieliście duże wydatki, większe niż co miesiąc. Jest inflacja i wszystko drożeje. Poza tym nie jestem w stanie opowiedzieć Wam historii Okruszka, więc pewnie nie wzbudzi on wystarczająco dużo współczucia. Dlatego nie wiem, czy tym razem się uda. Ale nie mogę tracić nadziei, więc proszę Was, pomóżcie ocalić Okruszka. Jeśli nie możecie wpłacić dużo, proszę Was o każdą, nawet najmniejszą kwotę. Być może, jeśli będzie nas dużo, damy radę.
Zbiórka obejmuje wykup, transport, opłaty za weterynarza i kowala, pierwsze miesiące utrzymania oraz specjalistyczną paszę.
Jeśli masz jakieś pytania, zadzwoń Marek: (+48) 502 064 387
Zobacz więcej na www.razemdlazwierzat.pl
Laden...