Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Drodzy Państwo, wyczekiwane przez wszystkich wieści. Pankracy już do nas przyjechał!
Widzę, że jest jeszcze trochę nieśmiały, więc dam mu czas aby poznał nas i nowe miejsce. Na wybiegu jest z innymi osiołkami, które mam nadzieję, pomogą mu w aklimatyzacji.
Jak widzicie na filmie wszystkie chodziły za mną i z ciekawością sprawdzały co się dzieje. One wszystkie chciały być na tym filmiku, ale to był czas dla Pankracego.
Dziękuję Wam razem z tym małym osiołkiem za wszystko co dla nas zrobiliście.
Samochód z przyczepą wiozący Pankracego wjechał na podwórko handlarza tuż za mną. Handlarz tylko machnął do mnie ręką, żebym poczekał i od razu ruszył w kierunku tamtego samochodu. Wygląda na to, że byli umówieni. Kierowca otworzył trap przyczepy i po chwili sprowadził po nim Pankracego – małego, przestraszonego osiołka.
Pankracy zszedł niepewnie szurając kopytkami po metalowym trapie. Nie szarpał się i nie opierał, ale widziałem jak bardzo jest zdezorientowany i przestraszony. Spoglądał pytającym wzrokiem na mężczyznę, który prowadził go na sznurze. Jakby szukał pocieszenia, zapewnienia, że wszystko jest dobrze.
Ale nic nie jest dobrze i człowiek, który przywiózł Pankracego do handlarza koni rzeźnych, wiedział o tym doskonale. Dlatego omijał Pankracego wzrokiem a przekazując go handlarzowi nawet nie spojrzał mu w oczy. A potem wsiadł do samochodu i szybko odjechał.
Kiedy samochód z przyczepą znikł za bramą, Pankracy zaczął ryczeć i nie przestawał, mimo że handlarz zaklął i szarpnął mocno za sznur. Cały czas ryczał i oglądał się w kierunku bramy, kiedy handlarz prowadził go do szopy. Wołał człowieka, który przywiózł go tu na śmierć. Którego Pankracy kochał i któremu ufał.
Zamknij się w końcu! – warknął handlarz, zostawiając Pankracego w szopie. Na odchodne uderzył go liną po plecach.
Zostałem z Pankracym i próbowałem go trochę uspokoić. Bezskutecznie. Pankracy cały czas ryczał i nadal nie spuszczał oczu z drzwi szopy. Chyba miał nadzieję, że jego opiekun w każdej chwili może się w nich pojawić i zabrać go do domu. Ale ja wiem, że tak się nie stanie. Jedyny człowiek, który pojawi się w tych drzwiach, to pracownik z rzeźni, kiedy rano przyjedzie odbierać zwierzęta od handlarzy i gospodarzy.
Jeśli chcemy mieć szansę uratowania Pankracego, musimy dać handlarzowi jeszcze dziś 800 zł zaliczki. Jeśli tego nie zrobimy, jutro z samego rana Pankracy pojedzie do rzeźni.
Proszę, pomóżcie uratować Pankracego.
W kwotę wliczony jest wykup, transport, diagnostyka i weterynarz oraz kowal i miesiąc utrzymania.
Jeśli masz jakieś pytania, zadzwoń Marek: (+48) 502 064 387.
Zobacz więcej na www.razemdlazwierząt.pl
Laden...