Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Takiej historii jeszcze u nas nie było
Pamiętacie psiaka, który wskoczył do auta Ani gdy wracała z adopcji? Znamy okoliczne psy więc wiedziałyśmy, że nie jest miejscowy. Przestraszony, zagubiony - od razu było widać, że został wyrzucony z auta ale... okazało się, że ta historia nie jest taka prosta jak zakładałyśmy.
Dzięki wpisowi na facebooku zgłosili się do nas właściciele Frotka, którzy od jakiegoś czasu poszukiwali swojego zaginionego psiaka. Okazało się, że to już nie pierwszy raz gdy Frotek zaginął i znalazł się kilkanaście kilometrów od swojego domu. Właściciele podejrzewają, że znów został wywieziony - możliwe, że przez sąsiada
Tym razem historia skończyła się szczęśliwie. Stanęłyśmy na drodze Frotka i dzięki nam nie błąkał się już dłużej po wsi w obcym miejscu, zupełnie sam.
Pod naszą opieką został odrobaczony, zabezpieczony przeciw pchłom i kleszczom a także zaczipowany i wykastrowany. Okazało się, że był wnętrem (jedno jądro pozostawało w jamie brzusznej) i gdyby nie został wykastrowany istniało duże ryzyko nowotworzenia źle umieszczonego jądra.
Właściciele byli bardzo wdzięczni za pomoc Frotkowi i obiecali pokryć koszty weterynaryjne. Z tego względu 2 tysiące, które zebrały się na zbiórce chcemy przekazać na spłatę zaległych płatności za leczenie i pomniejszyłyśmy tę zbiórkę o zebraną kwotę:
https://www.ratujemyzwierzaki.pl/piach-w-oczy-snieg-w-pysk
Jeśli jednak ktoś z wpłacających nie zgadza się na przekazanie środków na ten cel - prosimy o kontakt w wiadomości prywatnej.
Porzucony na ulicy pies sam wpakował się do auta Ani, już bardziej wymownie o pomoc nie mógł poprosić.
Wracając z adopcji Ania dostrzegła biegnącego wzdłuż drogi przestraszonego psa. Już gołym okiem było widać, że to nie miejscowy "burek" tylko porzucony psiak. Rozglądał się niepewnie, biegł przestraszony a gdy tylko zobaczył, że auto się zatrzymało natychmiast wskoczył do środka. To daje nam powody by sądzić, że właśnie z auta został wyrzucony.
Maluch wpakował się na fotel pasażera, potem Ani pod pachę i zasnął. Tak przyjechali razem do Fundacji.
Miał rudzielec szczęście w nieszczęściu, że tamtędy wracała właśnie Ania.
Jest już bezpieczny. Noc spędzi w kontenerze. Jutro pomyślimy gdzie chłopaka umieścić.
A teraz ogromna prośba do Was!
Wiecie, że zadbamy o niego najlepiej jak umiemy ale musimy go odrobaczyć, odpchlić, zaszczepić, zaczipować i wykastrować. Na to wszystko potrzebne są pieniądze...
Bardzo prosimy w imieniu pasażera na gapę o wsparcie finansowe. Jeśli wszystko dobrze pójdzie to w lutym mógłby szukać domu.
Nie ukrywamy, że bardzo liczymy na Wasze wsparcie. Same nie damy rady...
Laden...