Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
„Od tygodnia chodzi z flakami na wierzchu” mówili mieszkańcy wsi pod Płockiem. Nikt jednak nie ruszył z realną pomocą. Obecnie suka przebywa w stanie ciężkim stanie w klinice „Multivet” w Warszawie.
Zabraliśmy ją dziś tam w trybie pilnym. Jutro musimy zapłacić 2 tysiące za operację ratującą jej życie. Za kolejne kilka dni drugie tyle za opiekę pooperacyjną. Z posesji sprawcy musimy zabrać jeszcze 5 psów: żyją bez bud i 4 szczeniaki, które nie dożyją z wygłodzenia. Konieczne jest wsparcie działań ratunkowych psiaków.
Nie wiemy gdzie jechać, bo podano tam tylko nazwę ulicy. Ludzie boją się wskazać nawet posesji, gdzie zwierzęta cierpią. - To u Pana „Marka” – mówi nasz informator. Dlaczego każdy się bał pomóc? Tego nie wiemy. Skoro nikt nie chciał pomóc - to dziś udaliśmy się po psa, by odebrać go interwencyjnie.
Suczka ledwo już żyła; z wypadniętą macicą po porodzie czekała na śmierć.
Jej szczeniaki już poumierały, choć na posesji pozostało jeszcze ich kilka z innego miotu. Je też musimy zabrać z uwagi na warunki, w których żyją. Jechaliśmy po 1 psa, wrócimy więc z kilkoma dorosłymi i stadem szczeniaków. Potrzebujemy więc pomocy w opłaceniu leczenia, transportu i utrzymania tych psów. O ile mamy je wszystkie uratować. Dziś zabraliśmy z posesji suczkę, która była w bardzo złym stanie.
Tydzień temu urodziła szczeniaki. Był to już jej 7 czy 8 poród. Macica nie wytrzymała. Wypadła z psa. - One umierały, te szczeniaki – mówi Pan Marek. Widać, iż jest osobą chorą. Ale zwierząt ma na posesji pełno, krowy, kilka dorosłych psów i stado szczeniaków, które są wychudzone i zapchlone. Mężczyzna nie chce oddać nam dobrowolnie żadnego psa.
Aby móc je ratować, dosłownie wykłócamy się o psy z Panem Markiem. Siłą zabraliśmy suczkę, która pełzała po ziemi ciągnąc za sobą po ziemi macicę. Nie wiemy, czy jest szansa uratować tego psa, ale ruszyliśmy od razu do dobrej kliniki weterynaryjnej.
Dziś wieczorem dojechaliśmy do Kliniki "Multiwet" przy ul. Gagarina w Warszawie. Tam czekają już lekarze. Psiak trafia na stół operacyjny. W ocenie chirurga jest szansa na uratowanie suczki. Koszt zabiegu 2000 zł. Do tego dochodzą koszty diagnostyki, pobytu w szpitalu + czyli dodatkowe 2 tys. zł. Niestety takie są ceny za dobrą całodobową opiekę weterynaryjną.
Mamy nadzieję, iż z Państwa pomocą uzbieramy nie tylko na pokrycie tych kosztów, ale także na ratowanie pozostałych psów z posesji. Są tam zdziczałe dorosłe psy oraz gromada szczeniaków. Te są słabe, zapchlone – też wymagają pilnego odbioru. Chcemy tam ponownie jechać i uratować wszystkie te „biedy”.
Ani gmina, ani właściciel nie pokryje kosztów ich leczenia, utrzymania i transportu. Na ten cel musimy uzbierać sami. Jak zwykle zresztą. Dlatego prosimy Państwa o wsparcie i pomoc.
Laden...