Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Rudego nie udało się uratować - śmierć spadła jak grom z jasnego nieba i zabrała go w ciągu sekundy, kiedy już myśleliliśmy, że widmo najgorszego za nami. Kocurek jęknął i wyglądało jakby chciało mu się wymiotować, ale nie miał siły wstać; po chwili nie oddychał, serce nie biło, zsiusiał się. Tymczasowi opiekunowie natychmiast podjęli resuscytację krążeniowo-ddechową, lecz po 15 minutach nadal nie było żadnej reakcji.
Rudzielec od pierwszego kontaktu wbił się pazurami w nasze serca. Pocieszamy się, że jeśli to się miało tak skończyć, to dobrze, że nagle, szybko, w jednej chwili. Że wcześniej zdążono go wytulić, że miał okazję poczuć, że jest naprawdę kochany, zaopiekowany... Ale boli mimo to.
Dziękujemy wszystkim darczyńcom, za sprawą których podjęcie walki o rudego było w ogóle możliwe. Wierzymy, że było warto.
Rudzielec pojawił się pewnego dnia w miejscu dokarmiania: wyniszczony, z ranami na uszach i wielkim guzem, praktycznie podwajającym obwód szyi kocura.
Na szczęście losem kota w porę zainteresowały się Dobre Dusze, które uprzednio zgłosiwszy się do nas o sfinansowanie leczenia, zabrały biedaka na cito do weterynarza. Guz okazał się paskudnym ropniem, kocurek dostał więc antybiotyk i założono mu dren. Od razu pobrano też krew na badania, których wyniki były na tyle kiepskie, że zalecono m.in. kilka dni kroplówek; poza tym rudy był skrajnie wychudzony (waga 2,8 kg... a to dorosły kocur!). 16 kwietnia kawalera czeka kolejne badanie krwi i jeśli nie będzie dalszych przeciwwskazań – w następnym tygodniu kastracja i sanacja, zęby wyglądają bowiem fatalnie.
Dotychczasowe wizyty (z dwukrotną morfologią, biochemią, kroplówkami i lekami) kosztowały 496 zł. Szacowany koszt sanacji (prawdopodobnie z ekstrakcjami…) oraz kastracji to kolejnych ok. 600 zł. Finansowo ledwo zipiemy, więc naprawdę ogromnie potrzeba nam Waszego wsparcia!
Laden...