Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Historia Mruczusia to było spełnienie największego koszmaru każdego karmiciela i przyjaciela kotów wolno żyjących. Pogryzienie przez psa wymagało szycia, podania kroplówek i leków, a w końcu długiego dochodzenia do siebie, regeneracji naderwanych mięśni. W międzyczasie przeprowadzono diagnostykę zapalenia pęcherza, zdiagnozowano problemy skórne, które były leczone w dalszej kolejności. Mruczuś w efekcie spędził prawie 1,5 miesiąca w klatce u swojej karmicielki, był to dla niego stres, ale najważniejsze, że doszedł do siebie. Dziś jest wesołym, rozbrykanym kocim "dziaduniem", który ze swoim przyjacielem Buraskiem są otoczeni przez Miasto Kotów opieką weterynaryjną oraz wyposażeni w karmę czy zabezpieczani przed pasożytami. Serdecznie dziękujemy za każdą wpłatę i okazane serce dla tego burego kocurka.
Kiedy jesteś kotem wolno żyjącym, możesz się spodziewać, że w końcu spotka Cię coś złego. Mimo że masz swoich karmicieli i kocich kolegów, z którymi spędzasz czas, mimo że zwykle nie oddalasz się poza ogrodzony, bezpieczny teren. Zdarzy się ten jeden dzień, jeden raz, kiedy odejdziesz za daleko, kiedy zbyt wolno przemkniesz przez ulicę, kiedy okaże się, że na podwórku obok jest pies, choć nigdy go tam nie było.
Mruczuś to 9-letni kocurek, który miał nieszczęście trafić gdzieś na niezbyt przyjaźnie nastawionego psa. Nie wiemy, jak to się stało. Wiemy tylko, że resztkami sił wrócił na podwórko swojej karmicielki i czekał na ratunek. Gdy tylko został znaleziony, migiem trafił do przychodni weterynaryjnej, gdzie podejrzenia pogryzienia się potwierdziły. Kocurek ma rany po obu stronach szyi od zębów, którymi został złapany i ściśnięty. Spowodowało to duże krwawienie z ran i liczne krwiaki. Nadszarpnięte są też mięśnie na szyi, ponieważ zęby wbiły się głęboko. Miejsca pogryzienia wygolono, rany przepłukano i zdezynfekowano. Oględziny dalszych części ciała wykazały rozerwanie skóry pod prawą pachą wymagające zszycia pod narkozą. Znaleziono też kilka otarć, zadrapań i siniaków oraz naderwane pazurki tylnych nóżek, co sugeruje próbę ucieczki lub obrony. Dodatkowo okazało się, że kocurek jest odwodniony, a niektóre jego zęby pokrywa gruba warstwa kamienia.
Nie wyobrażamy sobie nawet, jak ogromny ból Mruczuś odczuwał, teraz jest na lekach przeciwbólowych, podano działający dwa tygodnie antybiotyk i nawadniające kroplówki, codziennie jest kontrolowany przez lekarza oraz obserwowany przez opiekunów pod kątem ewentualnych powikłań. Jest słaby, ma kiepski apetyt, ale ma ogromną wolę życia, mruczy przy każdym dotyku, domaga się głasków i przytulania. Wierzymy, że dojdzie do siebie, ale potrzeba czasu. Dodatkowo w trakcie pobytu Mruczusia w klatce kennelowej okazało się że ma problemy z wypróżnianiem i sikaniem. Możliwe, że stres wywołany zamknięciem w małej przestrzeni oraz nowa sytuacja wpływają niekorzystnie na jego zdrowie. Konieczne było wykonanie USG brzucha i pęcherza. Podano parafinę na uporanie się z zalegającymi masami kałowymi oraz leki rozkurczające. Gorzej wygląda jego pęcherz, wykryto w nim piasek, pobrano mocz do badania. Możliwe, że kocurek będzie musiał jeść specjalistyczną karmę.
Bardzo prosimy o wsparcie jego zbiórki, z której fundusze przeznaczymy na pokrycie kosztów kroplówek, szycia i przepłukiwania ran pod narkozą, drogiego antybiotyku Convenia, leków przeciwbólowych i rozkurczowych, badania USG, badania moczu oraz dalszej diagnostyki, podkładów higienicznych, karmy i suplementów, żwirku, wizyt kontrolnych, a gdy Mruczuś wydobrzeje - sanacji jamy ustnej oraz podstawowych szczepień.
Dziękujemy wszystkim, których poruszył los Mruczka...
Laden...