Dzisiejszy dzień zmienił moje pieskie życie,.
Cześć wszystkim, mam na imię Diana i mam około 5 lat, jestem pół goldenem, pół mieszańcem.
Większość mojego życia spędziłam na łańcuchu, przy budzie, wiernie kochając swoją Panią i miejąc nadzieję każdego dnia, że to może właśnie dziś przyjdzie i mnie przytuli a może nawet zabierze na spacer, nigdy się to nie stało, mimo tego jestem pieskiem bardzo łagodnym, o wesołym usposobieniu, fajnym charakterze i co najważniejsze - chcę kochać. Cały czas będąc na łańcuchu przy budzie bałam się, że spędzę tam resztę życia a przecież codziennie jest tyle rzeczy do zobaczenia, cudowna zielona trawa, pola, łąki, lasy, czemu miałoby mnie to ominąć, czy zrobiłam coś złego ?
Dziś wszystko się odmieniło. W godzinach popołudniowych zobaczyłam dwie dziewczyny, które rozmawiają z moją Panią na mój temat, mówiły6, że jak może spać kiedy ja tu biedna jestem w rozwalającej się budzie, na tym krótkim łańcuchu, byłam pewna, że moja Pani zgodzi się poprawić mi warunki do momentu kiedy dziewczyny nie podeszły do mnie by mnie przytulić i pogłaskać. Kiedy to robiły jedna z nich natrafiła na moją szyję i łańcuch na niej. Zdenerwowały się bardzo. Tak w moją szyję wrośnięty jest łańcuch, moja pani tłumaczyła się, że nie wiedziała jak przypiąć łańcuch do obroży, którą też mam na szyi i dlatego obok obroży założyła łańcuch. Łańcuch jest ciężki, bardzo mnie boli kark, nigdy nie chodziłam na spacery więc łańcuch przestał się ruszać, raz było ciepło raz zimno, zaczął plątać się w moja sierść, zaczęło piec, boleć, moja Pani nie widziała tego.
Kiedy tylko usłyszałam dzisiaj, że dziewczyny mówią do mojej Pani "Pies jedzie z nami, konieczna jest operacja, pies już do Pani nie wróci" z jednej strony bardzo się ucieszyłam ale z drugiej strony zrobiło mi się trochę smutno, mam już nigdy nie zobaczyć mojej Pani, którą mimo wszystko kocham całym sercem ? Ale po chwili namysłu, kiedy w myślach pojawiły mi się łąki, pola, lasy a ja biegnąca wśród nich, zaczęłam merdać ogonkiem i pomyślałam sobie "zabieram się stąd".
Jednak wszystko nie jest tak pięknie jak by się wydawało. Dziewczyny zabrały mnie z moim ciężkim łańcuchem z którego nie można mnie rozplatać, prosto do Doktora Piotra, od którego usłyszały, że nie wiadomo czy wszystko z tchawica jest w porządku i, że trzeba mnie wprowadzić w stan śpiączki, dokładnie zbadać, zrobić badania i dopiero wtedy będzie można wykonać zabieg usunięcia łańcucha z mojej szyi.
Może pomożecie mi bym mogła być szczęśliwa i mieć wspaniałe życie ? Nie potrzebuję wiele, kawałka kocyka, trochę karmy a co najważniejsze serca człowieka bym mogła ogrzać je miłością której mam w sobie bardzo dużo.
Pilnie poszukuję domu tymczasowego kiedy będę zdrowa domu stałego. Przepraszam, że nie pozowałam dziś ładnie do zdjęć ale jestem zmęczona obiecuję, że następnym razem będzie lepiej.
Diana została dziś odebrana właścicielce, przebywa pod naszą opieką, aktualnie jest w klinice, będziemy na bieżąco informować o jej stanie zdrowia. Prosimy o pomoc, pieniężną na leczenie.