Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Nie zdołaliśmy zebrać całej kwoty potrzebnej na operację Lesia, lekarze weterynarii zdecydowali się postawić psiaka na łapy za pomocą rehabilitacji i farmakoterapii. Udało się i było to możliwe dzięki Waszej pomocy!
Lesio został uratowany z pseudohodowli przez swoich obecnych opiekunów w lutym 2018 roku. Z powodu bezpłodności wynikającej z chorej tarczycy psiak był dla "hodowców" bezużyteczny.
Od razu po adopcji okazało się, że zwierzak ma zapalenie płuc, trzeba także było zrobić korekcję podniebienia. Po zabiegu był jak nowonarodzony mimo, że diagnostyka jego dolegliwości była dość obszerna. Jednak po ustabilizowaniu czworonoga dożywotnimi lekami cieszył się życiem. Przez długi czas nic nie wskazywało, że pojawi się kolejny problem tym razem z kręgosłupem...
Podczas zabawy z innym psiakiem Lesiowi wypadł dysk i sparaliżowało mu tylne łapki. Opiekunowie natychmiast zawieźli Lesia do lecznicy gdzie lekarze weterynarii wprowadzili farmakoterapię. Zwierzak na chwilę poczuł się nieco lepiej.
Dalsze, niedające efektów leczenie, spowodowało skierowanie psa na poszerzoną diagnostykę - okazało się, że konieczny jest tomograf z kontrastem i operacja. Termin tomografii jest już ustalony na poniedziałek 13 stycznia (mamy nadzieję, że tym razem "trzynastka" okaże się dla Lesia szczęśliwa). Termin szybki, bo nie można czekać - każdy dzień zwłoki to mniejsza szansa na powrót do zdrowia.
Spodziewaliśmy się, że po tomografii Lesia czekać będzie zabieg chirurgiczny w lecznicy dr. Przygórzewskiego w Krakowie, jednak lekarz weterynarii zdecydował się na wdrożenie leczenia farmakologicznego. Przynajmniej na razie operacja Lesia oddaliła się w czasie - mamy nadzieję, że na zawsze.
"Od 15 lat wraz mężem i synem byliśmy domem adopcyjnym dla psiaków po przejściach. Nigdy nie prosiliśmy o pomoc. Wiedzieliśmy, że dając dom takim psiakom wiąże się to z dużymi nakładami finansowymi. Niestety nasza sytuacja materialna po śmierci męża diametralnie się zmieniła. Nie jestem w stanie pokryć sama tak wysokich kosztów leczenia i operacji. Dlatego dziś bardzo proszę o pomoc w ratowaniu członka naszej rodziny Lesia. Psiak ma dopiero 4 latka i całe życie przed nim. Koszty są jak dla nas ogromne tomograf to około 800 zł, operacja wraz z pobytem w szpitalu to 3100, rehabilitacja i leki to kolejne niemałe wydatki" - pisze w liście do nas pani Anna - opiekunka Lesia.
"Lesio jest bardzo przerażony zaistniałą sytuacją, zupełnie nie wie co się stało czemu nie może biegać i dlaczego jest unieruchomiony. Zawsze wszędzie było go pełno. Potrafił rozśmieszyć domowników nawet w bardzo trudnych chwilach" - dodaje pani Anna.
Dzięki Państwa pomocy chcielibyśmy zwrócić Lesiowi radość życia. Z góry serdecznie dziękujemy za nawet najmniejsze wpłaty.
Laden...