Smutna historia porzuconej Dosi...

Pies to odpowiedzialność, to członek rodziny, kocha człowieka bezwarunkowo. Przedstawiamy Wam niechcianego psa. Historia Dosi udowadnia, że nie każdy powinien posiadać psa, ponieważ Dosia została porzucona. 💔 

Dosia trafiła do schroniska przez nieodpowiedzialną opiekunkę. Miała dom i okrutną właścielkę, której nie interesowało bezpieczeństwo suni, nie obchodziło jej to, że Dosia błąka się po mieście, może wpaść pod samochód, czy może ją ktoś wywieźć. Przychodziła do Mińska z okolicznej wioski wiele razy. Posty na FB nie skłoniły właścicieli do refleksji, nie zabezpieczyli podwórka. 

Pewnego dnia została zgłoszona do straży miejskiej, trafiła do przechowalni, o dziwo właścicielka ją odebrała. Parę dni później sunia znów biegała po okolicznych wsiach i została zgłoszona do schroniska. Właścicielka już jej nie odebrała, nie życzyła sobie telefonów i wykrzykiwała, że psa nie odbierze.

Wyobrażacie sobie malutką sunie w schronisku? Niecałe 5 kg. Żaden pies nie powinien siedzieć w schronisku, ale nie mogłam darować sobie, że miała dom, że jej kochana Pani po nią nie przyjedzie.

Prawie miesiąc wolontariuszki starały się ją zabrać, ale kwarantanna, sterylizacja itp. 1 kwietnia się udało 🙂 Pojechały po nią, była przerażona, zrobiła pod siebie, siedziała cichutko w kontenerku.

Jest już bezpieczna. Ten czas w schronisku dał jej trochę w kość. Jest troszkę przerażona otoczeniem, ale lgnie do człowieka. Byłyśmy u weterynarza, doktor stwierdziła, że jest troszkę za chuda, zaczął się robić kamien na zębach. Ma około roku, waży niecałe 5 kg.

Zbiórka została utworzona na utrzymanie suni np. szczepienia, badania krwi, badania 💩 zabezpieczenie od kleszczy i pcheł, karmę, szelki, obroże itp. Pamiętajcie posiadanie zwierzaka to przywilej, nie obowiązek.