Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Serdecznie dziękujemy wszystkim, którzy pomogli nam uratować te słodkie kocięta. Dziewczynki pięknie wyrosły, mają kochające domki. Kira i Vaiana zamieszkały w Warszawie i w Ostrzeszowie, Kira jest jedynaczką, a Vaiana ma wielu kocich i psich przyjaciół. Fundusze ze zbiórki przeznaczone były na długotrwałe leczenie obu kotek, ponieważ miały liczne rany na ciele, wymagały smarowania maścią i opatrunków. Vaiana miała uszkodzoną łapkę, którą też leczono, podawano zastrzyki na odbudowanie nerwów. Łapka była niesprawna, ale dzięki zaangażowaniu opiekunki i adopcji przez kocią rehabilitantkę Vaiana jest dziś sprawna i szczęśliwa. Poza tym kotki zostały zaszczepione, odrobaczone, fundusze wspomogły też ich utrzymanie – karma, żwirek, zabawki. Bardzo się cieszymy, że dzięki pomocy tak wielu osób udało się im pomóc.
Dwa maleńkie kociątka, już na początku swojego życia poznały, jak bardzo okrutna może być istota rodzaju ludzkiego. Jedyną ich winą było to że przyszły na świat.
To przeszkadzało właścicielowi firmy, który wyrzucił (dosłownie) jak śmieci maleństwa na chodnik, pozbawiając ich matki i jakichkolwiek szans na przeżycie. Osoba która je znalazła natychmiast przekazała je pod opiekę jednej z wolontariuszek naszej fundacji.
Kociaki były wycieńczone, poranione przez ptaki. Jeden z nich był już w stanie agonalnym. Zimny, ze śladami po ptasich dziobach, cierpiał przy każdym dotyku i tylko cichutko popiskiwał. Widok łamiący serce i wyciskający łzy.
Najszybciej jak to możliwe otoczono je opieką weterynaryjną. Okazało się, że to chłopczyk i dziewczynka. Diagnoza potwierdziła, że ropiejące już rany powstały w wyniku podziobania przez ptaki, a chłopczyk ma złamaną łopatkę prawdopodobnie od upadku na beton i jego łapka jest przez to mało sprawna. Dzieciaki dostały w lecznicy antybiotyki, leki przeciwbólowe i wzmacniające, a dodatkowo zastrzyki na wynos, które chłopczyk będzie miał podawane w domu.
Teraz walczymy o ich życie. Ich tymczasowa opiekunka próbuje w choć maleńkim stopniu zastąpić im mamę. Karmi je co 2 godziny, przez butelkę, specjalną mieszanką mlekozastępczą, a potem masuje ich najedzone brzuszki. Dogrzewa i zapewnia idealne warunki do wypoczynku, bo na zabawy są jeszcze zbyt małe i słabe.
Ale troska i ciepło niestety nie wystarczą. Jak zawsze potrzebne są też fundusze. Koszty opieki weterynaryjnej, mleka (jedno opakowanie Milvetu to 70 złotych), odżywek, podkładów higienicznych są spore. Z czasem kocięta zaczną jeść pokarm stały, korzystać ze żwirku. Jak tylko ich stan zdrowia na to pozwoli odrobaczymy je i zaszczepimy. Przy tych wszystkich działaniach i zakupach potrzebujemy Waszego wsparcia! Liczymy, że odchowanie tych brzdąców będzie naszym wspólnym dziełem – wolontariuszy i darczyńców! A kiedy urosną poszukamy im domu z kochającym człowiekiem. I razem sprawimy, że cierpienie którego zaznały nie zostanie nawet wspomnieniem.
Wesprzyjcie! Pomóżcie! To nasze pierwsze malce w tym roku, ale mamy świadomość tego, że to dopiero początek.
Laden...