Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Bardzo dziękujemy za pomoc naszemu Amperkowi! Dzięki Państwa pomocy mogliśmy opłacić fakturę za operację usunięcia przepukliny, usunięcia kończyny oraz usunięcia ogonka, za badania krwi oraz rtg oraz hospitalizację.
Bez Państwa pomocy nie udałoby się Nam. A dzięki emu Amperek może cieszyć się życiem jak każdy zdrowy kociak ;) jesteśmy bardzo szczęśliwi widząc kolejne zdjęcia z domku tymczasowego naszj wolontariuszki, która już Nas uprzedza, że prawdopodobni zostanie u niej do końca życia ;)
Amperek to szalony kociak któremu bardzo ciężko zrobić zdjęcie ;) ale bardzo Nas to cieszy
Wystarczyła chwila, by życie tego kotka przerodziło się w piekło..
Amper to około 7 miesięczny kocurek, który w swoim życiu już zdążył doświadczyć wystarczająco dużo tragedii. Jak wyglądała jego historia?
Luty, mroźny poranek, ludzie pędzą do pracy i szkoły. W tym czasie Amper wyszedł ze swojej kryjówki i rozpoczął wędrówkę po osiedlu w poszukiwaniu jedzenia. Dzień jak co dzień. Odwiedzanie śmietników, polowanie w krzakach, ucieczka przed ludźmi, którzy go przeganiali. Niestety dzisiejsze poszukiwania nie zakończyły się szczęśliwie.
Kotek, jak zawsze próbował przebiec na drugą stronę ulicy i nagle - pisk opon, klakson i uderzenie. Ciemność, chwila trwała wieczność. Oczka się otworzył i rozpoczęła się szaleńcza ucieczka sprzed samochodu, który prawie go zabił.
Czy ktoś wyszedł? Czy ktoś udzielił pomocy potrąconemu kocurkowi? Niestety nie! Po co?! W końcu ktoś spieszył się do pracy! Pomoc byłaby straconym czasem, przecież to tylko kot! Najważniejsze, że auto nie zostało uszkodzone. Jednak czas grał tutaj kluczową rolę.
Adrenalina opadała. Kocurek z trudem poruszał się w ogromnym szoku po chodniku, miaucząc w niebogłosy błagał o pomoc. Jednak ludzie omijali go jak potwora! W końcu koteczek zrezygnował, adrenalina opadła. Ból wygrał - jedynym ratunkiem było zwinięcie się w kłębek pod płotem. Przy minusowej temperaturze mogło się to skończyć zamarznięciem, ciałko stawało się coraz chłodniejsze, ból coraz mniejszy, nastał spokój...
Nagle ktoś podszedł i złapał go w ciepły kocyk. Okazało się, że ktoś jednak zareagowała kobieta, która widziała, że po chodniku czołga się kot, zadzwoniła do wolontariuszy. Nasza reakcja była natychmiastowa i bardzo szybko znalazł się u lekarza. Ciałko było bardzo wychłodzone. Miał tylko 32 stopnie. Więc w tym momencie najważniejsze było ogrzanie go.
Podczas badania okazało się, że kocurek ma złamaną miednicę, był wyziębiony i obolały. Kolejne dni i następna diagnostyka wykazały, że doszło do przerwania nerwu kulszowego w jednej łapce, do tego weszła martwica i łapkę trzeba było amputować. Co gorsza, pojawiła się przepuklina, którą trzeba było natychmiast operować. Nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić, jak bardzo cierpiał.
Nie możemy też sobie wyobrazić, jak można było się nie zatrzymać! Potrącić i pozostawić na pewną śmierć! Gdyby nie szybka interwencja obcej osoby, Amperka nie byłoby już z nami. Zamarzłby albo zmarł w wyniku sepsy.
Biedny kocurek, pomimo ogromnego cierpienia uwielbia człowieka! Mruczy i zaczepia, aby go głaskać. Walka o niego trwa nadal. Powolutku wraca do zdrowia i uczy się chodzić na 3 łapkach.
Będziemy wdzięczni za każdy grosik, który pomoże nam opłacić faktury za jego leczenie.
Amperek wymrukuje podziękowania!
Laden...