Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Zebrane środki rozdysponowaliśmy pośród naszych podopiecznych. Szczęśliwie część z nich znalazła domy stałe i opuściła fundacyjną przystań. Dzięki temu możemy pomagać kolejnym bezdomniakom! :) DZIĘKUJEMY!
Pozostałe psiaki wciąż szukają nowych domów, więc są nadal na naszym utrzymaniu.
Rok 2021 zaczęliśmy na pokładzie z Rokim, Milusią, Lexi, Bajerem, Harrym, Kokosem, Figielkiem oraz Meridą.
Podlaska Fundacja Empatia od 2015 r. prowadzi swoją działalność na terenie Gminy Ciechanowiec, a od 2016 r. pomaga bezdomnym psom poprzez prowadzenie Przytuliska, przy współpracy z UM Ciechanowiec. Nasza praca jest tylko i wyłącznie wolontariacka. Przez te 5 lat, a nawet więcej (prywatna wolontariacka działalność + udział w innej organizacji) uratowaliśmy setki psich podlaskich istnień oraz przeprowadziliśmy akcje sterylizacji i kastracji zwierząt. Fundację aktualnie prowadzi jedna osoba, z doraźną pomocą kilku dobrych osób.
Od dłuższego czasu jest kiepsko, ale dopóki nie napotkaliśmy muru, który w tym roku postawił pod znakiem zapytania życie i zdrowie nas wszystkich, jako tako funkcjonowaliśmy, jak to się mówi raz na wozie raz pod wozem. Obecnie sytuacja jest na tyle zła, że jesteśmy zadłużeni na ponad 5000 zł. Brakuje nam na podstawowe rzeczy jak karma, materiały i środki czystości, paliwo i opłata zaległych faktur u weterynarzy. Dla niektórych Fundacji, jak i dla nas to ogromna kwota, dla innych standardowe comiesięczne opłaty.
Może i nie mamy dużego ogólnopolskiego rozmachu, ale naprawdę staramy się robić, co możemy na tym ciężkim terenie, gdzie co chwilę pojawia się kolejny pies albo całe mioty, a wolontariuszy w przytulisku do pomocy jest malutka (chociaż bardzo serdeczna) grupka. Po prostu więcej osób się nie angażuje pomimo dłuższego czasu poszukiwania wsparcia.
Nie mniej jednak cała organizacja i bezpośrednie zajmowanie się psami, wizyty u weterynarza, wyłapywanie, karmienie, sprzątanie spada na jedną osobę, która dodatkowo prowadzi też stronę, robi ogłoszenia, zbiórki i rozlicza bieżącą działalność Fundacji, prowadzi dokumentacje, itp, czyli na mnie.
W tej chwili z u wagi na bezpieczeństwo moje, mojej rodziny i wolontariuszy do przytuliska jeżdżę sama i tak będzie przez najbliższe miesiące. To nie jest tylko jedno zajęcie, to cały kompleks różnych rzeczy, z którymi zmierzam się codziennie i jest już naprawdę dramatycznie ciężko. Ciężko i w fundacji i prywatnie, teraz na dodatek finansowo. Nie jestem w stanie dokładać już z własnych pieniędzy, co nierzadko robiłam, by związać fundacyjny koniec z końcem. Fundacja utrzymuje się tylko z darowizn i jeśli ich zabraknie, to skończy się sens jej istnienia. Zwierzęta z terenu Gminy Ciechanowiec, będące pod naszą opieką mają zapewnione przez UM podstawowe zabiegi, karmę, itp. Niestety to kropla w morzu potrzeb Fundacji, zwierząt jest potwornie dużo, a możliwości okrojone. Budy się sypią, nie ma gdzie przechować zwierząt po sterylizacji więc korzystamy z płatnego przechowania psów u weterynarza, ale na to potrzeba dodatkowych środków finansowych. Podobnie na głębszą diagnostykę i dodatkowe zabiegi, których zwierzęta potrzebują.
Na co dokładnie zbieramy:
- zapłatę zaległych opłat u weterynarzy (Lusia - sterylizacja, szczepienia, chip, odrobaczenia oraz leczenie na parwowirozę jej szczeniąt, chipowanie, szczepienia), nie pomożemy kolejnym jeśli nie uregulujemy już isteniających rachunków,
- przechowanie po zabiegu kastracji i sterylizacji psów z przytuliska, których niestety na miejscu nie ma jak bezpiecznie przechować, ponieważ dysponujemy jedynie kojcami, a budynek nie jest do tego dostosowany, wymaga remontu,
- zakup środków i materiałów czystości (płynów, worków na śmieci, itp),
- zakup paliwa, by dojechać do przytuliska oraz weterynarza z psami (mamy ok 30 km do gabinetu w jedną stronę),
- na karmę różnego rodzaju, typu puszki, makarony, sucha karma, w tym także po to, by właśnie pomóc osobom prywatnym, posiadającym zwierzęta i będącym aktualnie w trudnej sytuacji, celem zapobiegania porzucaniu ich.
Na zdjęciu Misia, która potrzebuje zabiegu, ponieważ obie dolne powieki są wywinięte (entropium). Ta wada sprawia, że rzęsy i sierść stale dotykają powierzchni oka, co powoduje jej ciągłe podrażnianie, a co za tym idzie – stan zapalny. Obecnie przyjmuje kropelki, ponieważ walczymy ze stanem zapalnym.
Lusia
Szczeniaki (było 9, 3 pojechały do DT w Warszawie, mają już domy, 2 znalazło domy na miejscu, 5 zostało w DT z czego 1 nie przeżył parwowirozy, 4 nadal szuka domów).
Wiemy, że sytuacja w kraju jest dramatyczna dla wszystkich, to niewyobrażalne cierpienie dla całego świata, ale nie prosimy o wiele. Naprawdę będziemy się cieszyć z każdej złotówki, bo przybliżać będzie nas to do stabilizacji, do poczucia bezpieczeństwa naszych podopiecznych.
Jeszcze na początku roku snuliśmy plany o remoncie, zmianach w przytulisku. O dostosowaniu budynku, o zagrodzeniu dodatkowego terenu, który już jakiś czas temu dowiedzieliby się, że możemy wykorzystać na wybieg, ale nie mieliśmy pieniędzy na ogrodzenie (wciąż pojawiały się nowe wydatki związane bezpośrednio z psami, więc pilniejsze), o utwardzeniu terenu, który jesienią i zimą jest brudną breją, w której grzęźniemy, podobnie jak psy. Utrzymanie czystości na takim terenie graniczy z cudem, a odkażanie jest niemożliwe.
To miejsce wymaga więcej nakładu finansowego i fizycznej roboty, niż jest mu w stanie dać jedna osoba i wielkie serce. Co będzie dalej? Nie wiem. Na pewno nie zostawię tych istnień, które mam pod opieką, ale rozwój, przyjmowanie zwierząt i działalność jest póki co w stanie wstrzymania. Mieliśmy być ostoją dla tych zwierząt, a teraz będziemy walczyć o przetrwanie razem z nimi? Pomóżcie, by tak nie było. Dla nich.
Dziękujemy!
Laden...