Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani!
Na bieżąco dodawaliśmy Wam tu faktury i aktualizacje.
Teraz jadnak zapraszamy abyście zobaczyli jak Wasi obdarowani mają się u nas.
Niestety odszedł od nas Krecik. Za to Gacuś znalazł dom.
Jagódka i Malinka pojechały wczoraj do domu tymczasowego.
Żurek okazał się mieć wielki guz (wielkości cytryny) na śledzionie, ale jest już po operacji :)
Dziękujemy i zapraszamy tu:
Jesteśmy małą Fundacją, która działa tylko dzięki Wam. Darczyńcom. Ludziom, którym nie jest obojętne życie i los poszczególnej psiej istoty. Ilość naszych podopiecznych w zasadzie powinna nas przerastać i nie powinniśmy brać pod opiekę więcej zwierzaków, ale los ciągle stawia na naszej drodze kolejne psie nieszczęścia.
I tak np. postawił Żurka. Nasz dom tymczasowy znalazł wałęsającego się na trasie psa, który był do połowy łysy, najprawdopodobniej na skutek choroby, jaka toczyła jego skórę. Miał masę pasożytów. Skóra rozpalona. Dziwnie złamany i zrośnięty ogon. Jedna wielka rana. Jedno wielkie cierpienie. I wielka zagadka... Gdzie żył ten pies i jakim cudem nie widział go nikt? Czy po prostu nikt nie pomógł?
My tak nie potrafimy.
A przecież to nie jedyny nasz taki przypadek. Dopiero co przyjęłyśmy awaryjnie sunię znalezioną na drodze z wielkimi guzami. Okazały się być 2 wielkimi przepuklinami, które więziły jelita i róg macicy, co musiało sprawiać psu wielki ból. Poza tym guzy listwy mlecznej i FATALNE zęby, uniemożliwiające jedzenie. Łańcuszek dobrych serc i pies zamiast do złego schroniska trafił do domu tymczasowego. Jest po ciężkiej operacji. Musi się leczyć nadal na serce.
Migotka, bo o niej mowa pokazuje codziennie swoją wdzięczność. Operacja kosztowała 2600 zł, ale czy nie było warto?
TAK CHODZIŁA BIEDNA MAŁA STARUSZKA - zobacz film.
Tak wyglądał jej brzuszek:
Nie oszukujmy się, bez pieniędzy nie możemy nic. Bez nich, nie wiem, czy podjęłybyśmy się kolejnego psa i tak kosztownego leczenia. A tu mamy happy end:
Migotka ściągnęła nam za sobą dziadka Marcina. Marcinek miał jechać z likwidowanego azylu do tego samego schroniska, którego uniknęła ona. Nie pojechał. Przyjechał do nas na godną emeryturę. Nie możemy go zawieść.
OTO MARCINEK - zobacz film i popatrz na tego małego dziadzia.
Tuż po Żurku zgłoszono nam kolejną znajdę, której także pomogłyśmy. Nazwałyśmy ją Lucyna. Już mamy do zapłaty fakturę na 490 zł za pierwszą pomoc dla tego, zdawałoby się zagłodzonego przez kogoś psa. Sunia ma guzy listew, ma zęby posklejane kamieniem a przede wszystkim jelita chore od niejedzenia.
A to ona w klinice na kroplówkach:
Lucynka jest z tego samego regionu. Ale jeszcze przed nią przybył do nas Krecik. Małe żywe truchełko psa...
Łysy, chudy, zapchlony, zaniedbany. Obecnie czeka na zabieg sanacji, bo ma ząbki jak każdy pies w jego wieku, którego życie nie rozpieszczało...
Jeszcze przed Krecikiem przyjechały do nas Malinka i Jagódka porzucone w lesie. Matka i córka czekają u nas na nowy dom.
I tak dalej i tak dalej... Stare, chore, nikomu niepotrzebne lądują na emeryturze na ulicy lub w przytulisku. Tam cierpią nie tylko porzucenie, ale i choroby. Staramy się im przywrócić godną starość. Pomożesz nam?
Laden...