Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
W czerwcu 2021 roku otrzymałyśmy ANONIM. Ktoś nie chce tu nas ani naszych uratowanych kotów... Wtedy jeszcze nie przejęłyśmy się nim zbytnio, bo spodziewałyśmy się, że zawsze znajdzie się ktoś, komu nie podoba się nasza działalność pomocy kotom.
A dziś wisi nad nami widmo wyprowadzki donikąd lub likwidacji działalności. Wizja wylądowania na bruku z 105 kotami...
Byłyśmy naiwne, bo myślałyśmy że jeżeli nie robimy nic złego, a nawet - robimy coś dobrego dla kotów, to nic nam i naszym kotom nie grozi.
Jesteśmy zapaleńcami ratującymi koty – przygarniamy, leczymy, zapewniamy opiekę, sterylizujemy i znajdujemy kotom nowe domy. Nie zostały w krzakach, nie umarły w męczarniach lub z głodu z powodu chorób, obrażeń w wypadkach, porzucenia w lesie, próby utopienia.
Wyleczyłyśmy dziesiątki kociąt i kotów, niektóre z nich musiały przejść amputacje kończyn lub oczu, ale zyskały życie. Pomagałyśmy okaleczonym kociętom, wyrzuconym jak śmieć zaniedbanym, zagłodzonym dorosłym kotom, niańczyłyśmy sierotki, sprzątałyśmy wymiociny, trzymałyśmy za łapkę te, które mimo naszych wysiłków odchodziły za tęczowy most. Byłyśmy dla nich na każde zawołanie, nikomu nie odmówiłyśmy pomocy.
Dziś to my jej potrzebujemy.
Chcemy zmieniać ten czasami straszny dla kotów świat na lepszy! A podstawą tej zmiany jest dla nas dom, w którym możemy umieszczać koty i dać im bezpieczne schronienie.
Przez rok nam się to udawało, ale niechęć i nienawiść ludzi teraz odbiera naszym kotom wszystko – ich dom, często jedyny jaki znają od swojego urodzenia. Dom, w którym dostają teraz regularnie posiłki, są leczone i zaopiekowane. Z którego dostają szansę na nowe, szczęśliwe życie. Wiemy, jak ratować koty. Robimy to z poświęceniem i sercem. Ale teraz zostajemy pozbawieni własnego kąta.
Wierzymy że RAZEM, wraz z tysiącami osób, którym nie jest obojętny los kotów, uda się stworzyć najpiękniejsze miejsce dla kotów na całym Podkarpaciu. Prosimy, stań się częścią tej cudownej misji.
Przeczytaj niżej co się stało, co robimy i po co nam pieniądze i Twoja pomoc.
Jak się później okazało, po tym anonimie do wielu mieleckich instytucji i urzędów wpłynęły anonimowe donosy na naszą Pu-Chatkę – tym razem fachowo i rzeczowo napisane na komputerze – od osób, które są dobrze zorientowane w naszej działalności i przepisach prawnych. Donosy sugerowały, że źle się u nas dzieje, że na posesji są martwe zwierzęta, że stwarzamy zagrożenie i trzeba zamknąć tę ‘kociarnię’…
Wkrótce zjawiła się u nas na kontroli Straż Miejska, a 2 dni później – niespodziewana kontrola z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Mielcu (PIW). Zadawano nam mnóstwo pytań, sprawdzano warunki, w jakich mieszkają nasze koty. Nie było zastrzeżeń, ale polecono nam przygotować masę dokumentów, a następnie wyznaczono termin kolejnej kontroli. Miałyśmy udowodnić, że nie uśmiercamy kotów, że je leczymy, a nawet że je karmimy…
Od tego czasu żyjemy w ogromnym stresie i niepewności. Ogarnia nas rozpacz na myśl o tym, że stracimy nasze lokum dla kotów, a przede wszystkim – nasze wyratowane koty, którym poświęciłyśmy setki godzin i oddałyśmy im całe nasze serca. Kosztem życia osobistego – oddając im cały swój czas i energię.
Jesteśmy już po drugiej kontroli i choć nie wykazała żadnych nieprawidłowości wiemy już, że NIE MOŻEMY pozostać w naszym obecnym lokum. Bo wielu ludziom przeszkadza sam fakt, że tam SĄ KOTY. Widzą je w oknach, na balkonie. I to już widocznie jest za dużo i przeszkadza niektórym osobom. Nasza działalność nie jest w żaden sposób uciążliwa dla otoczenia, koty nie hałasują, nie stwarzają zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi, nie opuszczają budynku… Ale sam fakt że TAM SĄ wystarczył, żeby ktoś chciał się ich i nas stamtąd pozbyć.
Nie możemy sobie poradzić z tym, że czyjaś niechęć, czy wręcz nienawiść mogła kogoś skłonić do takiego kroku, przez który nam i naszym kotom zawalił się świat. Dla nas to CIOS PROSTO W SERCE. Bo nasze koty to całe nasze życie, które im całkowicie podporządkowałyśmy. A dzięki tym osobom wszystko się wali. Ponad pięćdziesiąt uratowanych bezbronnych stworzonek zdanych tylko na nas - traci teraz wszystko. Bezpieczne schronienie, opiekę lekarską, dobre jedzenie, ręce do przytulania.
Komu tak przeszkadzało, że uratowałyśmy od śmierci te wszystkie koty? Jest nam potwornie przykro, że można się było posunąć do takich działań. Bo nie naruszamy żadnych przepisów, koty mają dobrą opiekę i schronienie, a nasza Pu-Chatka w żaden sposób nikomu nie zagraża.
Aby ratować koty, musimy mieć budynek, w którym dajemy im bezpieczne schronienie i warunki do leczenia, rekonwalescencji i czekania na stałe domy. Niektóre koty nie nadają się do adopcji, więc liczymy się z tym, że będą z nami aż do ich śmierci. Teraz tracimy nasz dom i musimy pozyskać środki na zakup budynku i przystosowanie go dla kotów.
Mamy misję ulżenia tym cudownym stworzeniom, zapewnienia im lepszego życia. Widzimy dużo cierpienia, płaczemy gdy trafia do nas kot w tragicznym stanie, gdy umiera kot pomimo naszych wysiłków, ale też mamy ogromną satysfakcję gdy widzimy metamorfozy naszych kotów. Wiemy też jak to jest gdy za dobre chęci i pomaganie dostaje się w tyłek.
ABY POMAGAĆ... SAMI POTRZEBUJEMY POMOCY
Dajemy z siebie wszystko, staramy się pomóc każdemu zgłoszonemu nam kotu. Ale teraz my potrzebujemy Twojego wsparcia, bo same nie udźwigniemy kosztów zakupu, remontu i ogromu pracy z tym związanego. Nie byłyśmy i nie jesteśmy przygotowane finansowo na zmianę lokalu, bo wszystkie nasze środki przeznaczamy na bieżące potrzeby (leczenie, profilaktyka, kastracje, karma, żwirek).
Teraz nie mamy wyboru. Z powodu tych donosów musimy zmienić lokalizację naszej Pu-Chatki. Nie mamy środków nawet na wynajęcie domu, nie mówiąc już o zakupie – a to byłoby najlepsze wyjście.
DLA KOGO TO WSZYSTKO?
Dla ratowanych kotów, ale też dla ludzi – którzy znajdą u nas przyjaciela na całe życie. I dla osób, które chcą pomagać nam w prowadzeniu tego wszystkiego, wolontariuszy – regularnych, i tych z doskoku.
ALE WIERZYMY, ŻE OGROMNA RZESZA LUDZI MOŻE DZIAŁAĆ CUDA! Wierzymy że jest wyjście z tej bardzo trudnej dla nas sytuacji, że koty nie stracą domu, a nawet będziemy mieć możliwość uratowania i udzielenia pomocy dużo większej liczbie kotów niż dotąd. Ty możesz sprawić że tak się stanie. Koty znajdą u nas bezpieczeństwo, opiekę weterynaryjną, ciepłe posłanko, jedzenie, i miłość. Naszą i ich przyszłych właścicieli. A te, które nie będą miały szans na adopcję – spokojny dom i poczucie bezpieczeństwa. Zrobimy dla nich wszystko! Ale będziemy to robić RAZEM z Wami!
Bądź częścią naszej misji. Twoje wsparcie jest dla nas bardzo WAŻNE. Otwórz serce i DORZUĆ SIĘ NA DOM DLA KOTÓW.