Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Mamy bardzo smutną wiadomość, Rafałek mimo ogromnego zaangażowania lekarzy, całodobowej szpitalnej opieki nie dał rady. Odszedł za TM. Nasze serce krwawią z bólu. Zrobiliśmy wszystko co było można. Dziękujemy z całego serca za ofiarowane wpłaty, dzięki nim możemy opłacić faktury za leczenie szpitalne Rafałka.
Żegnaj Rafałku :(
PROLOG
Środek dnia, centrum miasta. Dzień jak co dzień. Nie dzieje się nic nadzwyczajnego. Młodzi ludzie spacerują chodnikiem i zauważają, że na chodniku tuż pod ich stopami leży coś dziwnego. To małe dziwne „coś” delikatnie się porusza. Ludzie zatrzymują się, przykucają, przyglądają się dokładnie. Małe „coś” okazuje się być kocim noworodkiem. Maluch jest zimny, w zasadzie jedną łapką jest już po drugiej stronie tęczowego mostu. Słabo reaguje na dotyk, nie ma nawet sił płakać, ale mimo wszystko żyje. Ludzie bez zastanowienia podnoszą kociaka, który jest tak maleńki, że mieści się w dłoni i zanoszą go do najbliższej lecznicy.
AKT I
Lekarka, która widzi ludzi z konającym kociątkiem, przyjmuje ich od razu poza kolejnością. Mały jest bardzo słaby, co gorsza jest też niczyj… Ludzie, którzy znaleźli kociaka, nie będą mogli się nim zaopiekować. Lekarka jeszcze raz przygląda się maleństwu. Rozsądek mówi „uśpij”, ale serce nie pozwala jej poddać się bez walki. Ma pomysł, dzwoni do Fundacji Felineus. Opowiada całą historię, zaznacza, że kociak jest na granicy życia i śmierci, ale, że jeśli udałoby się go uratować i któraś z naszych fundacyjnych matek mogłaby go przyjąć i wykarmić to może warto zawalczyć o to maleńkie życie. Wolontariuszka, podobnie jak lekarka patrzy na świat sercem. Zapada decyzja, zaczyna się walka o kocie życie.
AKT II
Po kilku godzinach spędzonych w szpitalu stan maluszka stabilizuje się. Nawodniony, dogrzany i nakarmiony maleńki Rafałek wraca do życia. W końcu jego stan pozwala na wypisanie go. Zgodnie z obietnicą daną przez wolontariuszkę Rafałek trafia do kociej mamy zastępczej, a w zasadzie w grupę 8 kociaków i dwóch zaprzyjaźnionych ze sobą kocich matek. Jedna z kotek od razu reaguje na pojawienie się nowego kociaka. Wylizuje go dokładnie i zaczyna karmić. Odczuwamy ogromną ulgę i każdy z nas mocno wierzy, że od tej chwili wszystko będzie już dobrze.
Sielanka szybko się jednak kończy. Kilka dni później kocia mama dostaje stanu zapalnego sutków. Musimy odizolować ją od małych, kotka całkowicie traci pokarm. Druga kocica stara się zaopiekować całą 9 kociaków, ale mały Rafałek jest sporo młodszy od przybranego rodzeństwa. Nie radzi sobie w rywalizacji, jest coraz słabszy.
AKT III
Przez kolejne dni wolontariuszka stara się dokarmiać małego Rafałka, ale maluch wciąż jest za słaby i bardzo potrzebuje matki. Wolontariuszka postanawia więc spróbować dołączyć go do jeszcze innej kociej mamy, która trafiła z 4 kociąt pod opiekę fundacji kilka dni wcześniej. Kolejna próba i kolejny sukces. Kocica imieniem Aura przyjmuje malutkiego Rafałka. Znów czujemy ulgę i leją się łzy szczęścia. Teraz już nie ma innej opcji, musi być dobrze.
AKT IV
Rafałek rośnie i prawidłowo się rozwija. Z małego nieporadnego noworodka staje się dziarskim kilkutygodniowym kociakiem. Minął już ponad miesiąc, odkąd Rafałek jest z nami. Czas szybko leci, jeszcze kilka tygodni i trzeba będzie szukać dla niego najlepszego pod słońcem domu. Jego przyszłość zdaje się rysować w kolorowych barwach. I wtedy przychodzi ten dzień, najgorszy ze wszystkich, które maleńki Rafałek przeżył. Wolontariuszka, zaglądając do kotów, zauważyła, że Rafałek jest jakiś słabszy i osowiały. Nie chciał się bawić, nie jadł, był rozpalony. Mimo podania leków przeciwgorączkowych z godziny na godzinę jego stan się pogarszał. Nie było na co czekać, Rafałek po raz kolejny w swym krótkim życiu trafił do szpitala. Lekarze dość szybko zdiagnozowali, że przyczyną złego stanu kociaka jest kalcywiroza, niestety w wersji bardzo agresywnej. Po raz kolejny więc stajemy do walki o życie małego Rafałka.
EPILOG?
Czy małemu Rafałkowi uda się kolejny raz uciec przed śmiercią? Chcielibyśmy napisać, że tak… Ale nie wiemy tego. Jego stan jest ciężki, po naszych policzkach płyną łzy. Lekarka, która nie chciała go uśpić jako noworodka, dniem i nocą czuwa przy jego klatce i robi wszystko, co w jej mocy. Tam, gdzie kończy się medycyna, pozostaje już tylko nadzieja… Nadzieja, ona zawsze umiera ostatnia…
Do was Kochani mamy tylko jedną prośbę, bo tylko tyle i aż tyle możecie dziś zrobić dla małego Rafałka. Wesprzyjcie zbiórkę, choć drobną kwotą, poproście znajomych o pomoc. Bo oprócz pogrążenia w smutku, jesteśmy pogrążeni także w długach…
Laden...