Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziś ratujemy kilka psów. Ich mieszkaniem są beczki. Zimą zwierzęta zamarzały, wiosną i latem beczki, nagrzewając się do wysokich temperatur – dosłownie „gotują te psy”. Mamy kilka zgłoszeń na różne posesje pod Płockiem. Dla uratowanych zwierząt – zbieramy na zabiegi transportu, utrzymanie i pomoc prawna, by nie wróciły do oprawców.
Pierwsze zgłoszenie dostajemy z gminy Raciąż.
Od ponad roku pies mieszka w beczce na podwórku. Dwa inne psy również nie mają schronienia. Posesja opuszczona, niby każdy może wejść, ale… Właścicielka nie pozwala zabrać psów: - To po zmarłym ojcu… - tłumaczy. Kiedy słyszy komunikat, iż psy powinny być czasowo zabezpieczone, wzywana jest policja.
Kobieta się awanturuje. Nic z tego nie uzyska, ale zamiast ratować psy, musimy się tłumaczyć i walczyć z oprawcami. Tłumaczymy, iż beczka nie jest miejscem dla psa. Tłumaczymy, iż woda, jaką ma do picia z pobliskiej innej beczki nie może być uznana za „stały dostęp do wody”.
Niestety na nic zdają się te tłumaczenia. – „Pies ma schronienie w tej beczce i tyle” – krzyczy właścicielka.
W końcu prawo wygrywa, a my na pokładzie mamy pierwsze uratowane „życie”. Ruda suczka żyjąca w beczce jest już tylko wspomnieniem.
To pierwsza interwencja. Jedziemy na kolejne zgłoszenia. Tym razem gmina Sierpc. Jedziemy tam po następne psy z beczek. Ze zgłoszenia wynika, iż jeden z psów mieszka w betonowym "czymś". I faktycznie tak jest.
Tym razem matka z synem na dwóch osobnych łańcuchach. "Dom" dla psów ten sam, czyli beczka. W samochodzie mamy już kilka psów - musimy odebrać kolejne... Nie mamy ani miejsca w azylu, ani środków na ratowanie tych kolejnych zwierząt. Dlatego prosimy Państwa o wsparcie !
Musimy dla nich wszystkich znaleźć miejsce i opłacić hotele, kliniki, zabiegi...
Dojeżdżamy do gminy Sierpc. Wchodzimy na posesję. Zgłoszenie faktycznie się potwierdza. Jesteśmy bezradni, bo nawet do auta nie pomieścimy kolejnych zwierząt. A odebrać je trzeba. Musimy wezwać na pomoc inne osoby i transporty zwierząt.
Nie możemy ich tam przecież zostawić. Zresztą niech Państwo sami zobaczą, w jakich niegodnych warunkach one żyją.
Zapada kolejna decyzja o odbiorze zwierząt. Nadchodzi już wieczór. Powoli wyciągamy psiaki z beczki. Tym razem właściciel nie oponuje. - To psy syna, który jest za granicą - rzuca na odchodne.
I te psy odbieramy. Mamy ich w samochodzie już 5. Jedziemy na ostatnią interwencja tego dnia. Pies mieszkający pod kajakiem i pilnujący podwórka oraz stawu. Budy praktycznie nie ma. Oto jak to zwierzę żyje od kilku lat.
A dokładniej żyje pod kajakiem... Tam go dostrzegamy. Jest przerażony...
Pies nie ma, gdzie się schować. Łańcuch wrasta w ciało. To musi być niewyobrażalny ból. Musimy jak najszybciej ruszyć z nim do kliniki. Będzie wymagał zabiegu w znieczuleniu.
Strach pomyśleć, co jeszcze przed nami. Zgłoszenia przychodzą z godziny na godzinę. Ile jeszcze dziś przed nami interwencji? One liczą na nas, nie mają nikogo oprócz nas i Państwa. Tylko Państwa wsparcie pozwoli pokryć transport, koszty leczenia, utrzymania i pomoc prawna, by Ci ludzie już nigdy nie skrzywdzili żadnego zwierzęcia. Prosimy. Pomóż.
Laden...