Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Pies „Tofik” umiera z głodu. We wsi pod Grójcem, gdzie dogorywał nazywali go „Skóra i kości”.
Nie jadł od dawna, spijał jedynie deszcz z dachu metalowej budy, o ile na zewnątrz padało. Dramat psa wyżła na łańcuchu trwał 8 lat. Wczoraj został odebrany z policją. Ledwo trzymał się na łapach… Trafił do Szpitala dla zwierząt. Przed nami walka o życie „Tofika”. Pomóżcie nam ją wygrać, jego stan jest ciężki. Wymaga intensywnej opieki weterynaryjnej.
Mieszkańcy małej wsi pod Grójcem od dłuższego czasu próbowali ratować zwierzę ale bezskutecznie. Gmina tam nie pomaga zwierzętom zagłodzonym, o czym mieszkańcy nie raz już się przekonali.
Do policji, że pomoże - we wsi też zaufania nie ma. Bali się iż funkcjonariusze nie odbiorą zwierzęcia, tylko dadzą właścicielce zalecenia poprawy warunków bytowania psa „Tofika”.
Mijały kolejne miesiące, zwierzę coraz bardziej chudło. Ograniczono mu dostęp do wody. Skazano go na cierpienie. Zrobiła to Anna S., która miała opiekować się psem.
Sama w domu miała małego psa rasowego, który był w dobrym stanie. Ten na podwórku przymierał głodem.
Dojeżdżamy na miejsce. Brama jest otwarta, pies nie wychodzi z budy. Dopiero po chwili wystawia głowę i zagląda. Podchodzi do nas chwiejnym krokiem. Jest bardzo chudy. Ma widoczne i wyczuwalne żebra, kości miednicy, zapadnięte boki.
Tak mocno niedożywiony pies musiał nie otrzymywać pokarmu co najmniej od kilku tygodni. Co najmniej, ponieważ naszym zdaniem i zdaniem świadków pies był głodzony od ponad roku. Żył tylko tym, co otrzymał raz w tygodniu od sąsiadów.
Nie otrzymywał też wody. Kiedy podeszliśmy bliżej patrzył na nas błagalnym spojrzeniem. Pokazywał wzrokiem na pustą miskę z wodą, którą lizał. Niestety nie mieliśmy ze sobą wody. Po chwili zaczął padać lekki deszcz. Kilka minut później „Tofik” wpiął się przednimi łapami na dach budy i… zlizywał deszczówkę.
Psiak był bardzo odwodniony. Po kilkunastu minutach, gdy zakupiliśmy w sklepie 1,5 litra wody niegazowanej i podaliśmy zagłodzonemu Tofikowi nawet nie poczekał na wlanie jej do miski. Pił z „gwinta…” a potem pił z miski.
Wezwaliśmy na miejsce policję ale z góry informowaliśmy dyżurnego iż psa zabieramy za znęcanie się nad zwierzętami.
Funkcjonariusze przyjechali jako asysta do czynności i… sami byli przerażeni stanem zwierzęcia – Zabierajcie go czym prędzej do kliniki – powiedzieli podczas interwencji.
Tak też zrobiliśmy. Po kilkudziesięciu minutach interwencji psiak był juz bezpieczny. Kiedy go zawieźlismy do kliniki lekarze byli załamani. Dawo nie widzieli tak zagłodzonego psa.
Obecnie trwa walka o jego życie. „Tofik” otrzymuje kroplówki, leki, jest w stanie bardzo złym.
Pilnie potrzebujemy pomocy dla niego. Koszty weterynaryjne, pobyt w szpitalu i jego leczenie jest bardzo kosztowne. Robimy jednak wszystko aby uratować mu życie.
Laden...