Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Bardzo dziękujemy za Państwa pomoc. Niestety kolejne badania nie przyniosły dobrych wieści... Wyniki badan które wstawiliśmy powyżej oznaczaja, ze jezeli nawet wykona sie zabieg to i tak nie wiele zobaczy. Jedyne co będzie widziala to światłocień i zaraz z powrotem oślepnie. Rokowania są na poziomie 20 %. Wspólnie po konsultacji z lekarzami prowadzącymi została podjęta decyzja, że szkoda jest ją męczyć.
Zebrane pieniążki umożliwiły wykonać wiele badań, zakup leków, oraz pokrycie kosztów związanych z jej hospitalizacja. Reszta pieniążków zostanie przekazana na inne potrzebujące zwierzaki które kazdego dnia trafiają pod nasza opiekę.
Jeszcze raz bardzo dziękujemy za Państwa pomoc.
Oto wzruszająca historia ludzi, którzy postanowili pomóc! Suzi to 12-letnia Shih-tzu. Przez całe swoje życie miała jeden dom, ale z powodów osobistych właściciel nie mógł jej zatrzymać... Koniecznie chciał oddać Suzi do schroniska, a nawet rozważał eutanazję. Zainteresowała się tym Pani Patrycja z Arkadii w Głownie i poprosiła mnie o dom tymczasowy.
Suzi choruje na zaćmę od 2018 roku, czyli nie od tak dawna, przeszła w marcu badania jeszcze pod opieką poprzedniego właściciela i lekarz powiedziała, że można uratować wzrok przez operacje obydwu oczu. Nikt niestety z tym nic nie zrobił. Suzi chodzi u mnie po domu w kółko, obija się o meble, ściany, drzwi. Chociaż pomagamy jej, jak możemy, nie zawsze uda się uniknąć wpadki na przedmiot. Jest zdezorientowana... To w miarę świeże doświadczenia dla niej... Zawsze widziała, a kiedy przestała i była zorientowana w swoich kątach, to okazało się, że nagle musi zmienić dom. Jest czasami tak mocno zdenerwowana, że domowników chwyta ząbkami, za dłonie jak nie zdążymy lub zapomnimy jej uprzedzić o naszej obecności blisko niej. Tak było na początku września.
Jak znalazła się u nas? Początkowo, 31.08 tego roku, moja rodzina przyjęła Suzi na dom tymczasowy, taki miał być, bo mamy swojego domownika shithzu, ale po 2 dniach suczka skradła nasze serca. Postanowiliśmy, że zostanie z nami do końca i nie oddamy jej nikomu. Będziemy walczyć o jej wzrok, o kolorki dla niej...
Jest przekochana i nawet zaczęła dogadywać się z naszym drugim psem. Mnie i domowników już nie kąsa, mam wrażenie, że okazuje wdzięczność w każdej chwili. Śpi ze mną lub synem w łóżku, jest przytulaśna. Dzisiaj mogę jej jedzenie z pyszczka wyciągać, a ona jeszcze mnie całuje. Mimo że nas nie stać na tak wielki wydatek planujemy operacje, aby mogła jeszcze zobaczyć świat i bawić się jak to zapewne robiła wcześniej. Pewnie ona też chce zobaczyć swój nowy dom z kochającymi ludźmi.
Dzisiaj, 19 września Suzi przeszła badanie na oczkach i została pobrana krew do badań biochemicznych, wynik w poniedziałek. Doktor badającą powiedziała, że niestety jedno tylko oczko możemy ratować, bo drugie jest po jakimś urazie mechanicznym i nie damy rady nic z tym zrobić. Jest już za późno... Chore oczko trzeba zakrapiać dwa razy dziennie dwoma rodzajami kropli, aby nie "wybuchło". Koszt tych kropelek na miesiąc to 100 zł.
Zostaje nam jeszcze do zrobienia przed zabiegiem badanie ERG, to koszt wysoki, ale mniejszy dzięki serduszku Pani doktor i jej chęci pomocy z 800 zł, mamy zapłacić tylko 500 zł.
W związku z tym prosimy ludzi dobrego serca o pomoc w zbiórce. Operacja to koszt 3500 zł na jedno oczko wraz ze wszczepieniem soczewki. Do tego dochodzi koszt pozostałych badań i kontroli. Damy rade! Bardzo bym chciała wierzyć, że wszystko się uda i Suzi będzie widziała. Będę walczyć dla niej o każdą pomoc, takie było założenie uzupełnione wiarą w człowieka i jego dobre serce, wiem, że nie zawiodę.
22.09
Dzisiaj odebraliśmy wyniki na tarczyce a miał być zabieg czyszczenia ząbków...i nic z tego. Suzi choruje na niedoczynność tarczycy, musimy najpierw wykupić leki,podleczyć i rozważać dopiero termin czyszczenia ząbków. Znów wszystko przesuwa się w czasie...Jest tak zaniedbana zdrowotnie, że aby to poskładać trzeba cierpliwości i nakładu finansowego. Jako zwykli ludzie nie mamy na to funduszy, przygarnęłam Suzi bo serce mi mówiło, że nie ma nikogo innego, kto zajmie się nią i da miłość lepiej niż ja....Przerastają mnie koszta i ciągle nowe. Błagam pomóżcie, nie chce jej stracić...zawieść. Pozwólcie spełnić mi się w roli wyzwoliciela z ciemności...chce aby mnie ujrzała i mojego syna, który jest w niej zakochany. To mój syn, 12 lat zdecydował, że Suzi zostaje z nami,po cichu liczyłam na tą decyzję i nie zawiodłam się na młodym człowieku...rośnie pokolenie, które może kiedyś pomoże innemu zwierzątku zbierać na leczenie.
Laden...