Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Witamy nowego przyjaciela na pokładzie! Tadzio bezpiecznie dotarł do nas i już zdążył zapoznać się z Basią.
Niebawem odwiedzi go weterynarz i kowal, a potem dołączy on do reszty stada. Tadzio otrzymał najwspanialszy prezent, jakim jest życie i już tak zostanie na zawsze.
Bardzo Wam dziękuję, jestem ogromnie wdzięczna za to, że pomogliście ocalić kolejne życie. Tadzio z pewnością też... Dziękujemy!
Kiedy przyjechałam do handlarza i szłam przez ciemny i śmierdzący śmiercią korytarz, usłyszałam krzyki i popiskiwania jakiegoś biedaka. W oborze handlarz właśnie próbował złapać małego osiołka, żeby zrobić mu zdjęcia. Chciał mu założyć kantar i gdzieś go uwiązać.
Lecz Tadzio był potwornie przerażony, rzucał się i kopał na wszystkie strony. Zachowywał się tak, jakby walczył o swoje życie. Cały aż się trząsł, a jego futro zaczęło robić się wilgotne od potu. Handlarz nie mógł sobie z nim poradzić i widać było że robi się wściekły. Ja mu pokażę, temu parchowi, gdzie jego miejsce – powiedział, i zaczął się rozglądać za batem. Zaraz mu wp….lę to nabierze respektu. Handlarz złapał za bat i się zamachnął, ale stanęłam pomiędzy nim a biednym Tadziem i krzyknęłam, żeby się uspokoił. Poczułam wtedy od niego smród nieprzetrawionego alkoholu. Zebrało mi się na mdłości. Lekko odepchnęłam handlarza i powiedziałam, że tak w boksie mu zrobię zdjęcia, i że nie potrzebuję pomocy.
Wściekły handlarz chyba się zorientował, że wyczułam od niego wódkę i wyszedł z obory klnąc pod nosem. Chciałam podejść do Tadzia, ale tylko łypał na mnie wystraszonymi oczkami i cały się trząsł jak galareta. Nie chciałam go już bardziej stresować i zrobiłam zdjęcia z pewnej odległości. Nie wiem, co tu się dzieje jak mnie tu nie ma. I chyba nie chcę wiedzieć. Dlaczego ten biedny osiołek jest taki przerażony? Czy jest bity?
Straszne rzeczy tam się muszą odbywać, o których się nigdy nie dowiemy, bo zwierzęta nie umieją mówić. Nie mogą się poskarżyć na swoich oprawców.
Stałam tak, w tej przerażającej oborze, po moich policzkach jak zawsze płynęły łzy, i zastanawiałam się co robić. Chciałam już dziś zabrać biednego Tadzia, patrzyłam, jak dygocze i rozgląda się po swojej klatce szukając ucieczki. Lecz stąd się nie da uciec. Stąd jest tylko jedna droga, rozklekotaną ciężarówką, w towarzystwie innych biednych stworzeń prosto do rzeźni. Nie udało się namówić handlarza, żeby pozwolił mi zabrać Tadzia do siebie. I żebym później zapłaciła. Myślę, że jednym z powodów było to, że chciał się na nim zemścić jak już mnie nie będzie. Poczułam się wtedy taka bezsilna i smutna, ale nic nie mogłam zrobić.
Handlarz chce 1500 złotych zaliczki już jutro. Tylko tyle udało mi się z nim wynegocjować. Proszę, pomóżcie mi uratować Tadzia z rąk tego oprawcy.
Jeśli masz pytania, zadzwoń do mnie - Monika 570 666 540
Zbiórka obejmuje wykup, transport, koszt diagnostyki, wizyty kowala oraz zakup paszy i suplementów.
Więcej na www.konikimoniki.org.pl
Z całego serca dziękuję wszystkim za pomoc!
Laden...