Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Pisząc te słowa, trzęsą mi się ręce ze zdenerwowania. Sięgnęliśmy totalnego finansowego dna. Przymusowa przeprowadzka doprowadziła nas do bankructwa, jeśli w przypadku fundacji można użyć takiego określenia. Co dalej z naszą misją i fundacją? Musimy odpuścić dalsze ratowanie.
Sprzedałam prywatną nieruchomość i kupiłam za to ziemię pod azyl. Zredukowałam pracowników tak, że obecnie na miejscu jest tylko jedna zatrudniona osoba i ja. Wypatrujemy sobie flaki, by to ogarnąć. Ponieważ nie ma środków na budowę, funkcjonujemy w miejscu bez udogodnień, co tylko wydłuża czas pracy i sprawia, że jest ona jeszcze cięższa. Nie wiem, co mogłabym zrobić więcej.
Mimo oszczędności jesteśmy w coraz gorszej sytuacji. Dzisiaj, po kolejnej wiadomości, gdzie darczyńca wycofał się z pomocy, usiadłam na środku podłogi i rozpłakałam się. Nie wiem, co robić. Tracimy auto dostawcze, które mieliśmy spłacać w mniejszych ratach, ale przez dłuższy okres czasu. Jednak z tej pomocy także się wycofano, więc nie będę miała jak dowozić do azylu siana i innych gabarytów. Auto stało się niezbędne, a właśnie je tracimy.
Trzy zaległe faktury za wynajem psiego domku zaraz zaowocują jego zabraniem i psy zostaną bez swojego budynku. Niezapłacony prąd i gaz.
Oddzielna zbiórka na leczenie zwierząt stoi, więc za chwilę nie będziemy mieć wsparcia weterynaryjnego.
Błagam Was o pomoc, mam nadzieję, że to przejściowe kłopoty związane z wakacjami. Mamy tyle planów, nowe miejsce miało nam otworzyć możliwości na przyjmowanie większych wolontariatów pracowniczych, organizowanie spotkań z młodzieżą z ośrodków wychowawczych. Tymczasem azyl tonie, a ja jestem na skraju załamania nerwowego z wizją, że będę musiała zamknąć fundację.
Jak mam przyjmować kolejne zwierzęta w takiej sytuacji?
Przyjmujemy zwierzęta bezdomne, chore i wykluczone. Miejsce u nas znajdują nie tylko zwierzęta skrajnie zaniedbane, ale i zwykłe kundelki, na które mało kto chce wpłacać darowizny. Również zwierzęta gospodarskie, które miały umrzeć, znajdują u nas schronienie i opiekę.
Muszę kupić chorym koniom leki i specjalistyczną paszę, od miesiąca prosimy o pomoc w zakupie mokrej karmy dla psich staruszków, co też pozostaje bez odpowiedzi. Mam wrażenie, że nasi podopieczni stali się niewidzialni.
Proszę Was, pomóżcie nam przetrwać ten okropny czas. Bardzo Was potrzebujemy.
Laden...