Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Z całego serca chcielibyśmy Państwu podziękować za okazanie ogramenj empatii, chęci pomocy, wielu ciepłych i miłych słów. Bez Państwa pomocy bylibyśmy bezradni. Z uzbieranej sumy mamy możliwość pokrycia kosztów związanych z:
-konsultacją neurologiczną,
-comiesięczną rehabilitacją,
- kupnem leków i podkładów medycznych,
-okresowymi badaniami krwi i moczu,
Nalunia nadal wymaga pomocy podczas oddawania moczu, nadal walczymy o chód rdzeniowy a w tym miesiącu zostanie wykonana operacja wyjęcia płyty. Koteczka regularnie 2x w tygodniu jeździ na bieżnią wodną, ma wykonywaną akupunkturę a w domu masaże oraz ćwiczenia bierne. Będzięmy o nią walczyć i nadal mamy nadzięję, że Nasza i jej determinacja sprawi, że któregoś dnia przywrócimy chód rdzeniowy. A wszystko to jest możliwe tylko dzięki Państwa pomocy, za co jesteśmy ogromnie wdzięczni.
"Na zawsze ponosisz odpowiedzialność za to, co oswoiłeś."
Antoine de Saint-Exupéry – Mały Książę
Niestety, nie zawsze...
Koteczka miała swoją ukochaną rodzinę, codziennie budziła ich mruczeniem, ocierała się o nogi, witała gdy przychodzili do domu. Ufała im bezgranicznie. Pewnego czerwcowego dnia właściciele wypuścicli ją z domu, jak zwykle nie zastanawiali się co się z nią dzieje. A ona? przeyżyła tragedię. Została potrącona przez samochód. Przetraszona, osamotniona, pędziła przed siebie chowając się jak najdalej przed metalowym potworem. Jak się póżniej okazało doznała urazu kręgosłupa.. Na tyle poważnego, że przez kolejne dni starała się wrócić do domu.. Nie szła, bo nie była w stanie stanąć na nóżkach.. Koteczka czołgała się.. Po pięciu dniach udało się jej.! Dotarła do ukochanych ludzi! Cierpiała z bólu, ale wierzyła, że w końcu ktoś jej pomoże.. Niestety jej tragedia się nie skończyła.
Dzień i noc miauczała z bólu.. właściciele nie zwracali na nią uwagi, aż w końcu mieli jej dosyć i postanowili zamknąć ją w schowku. Czy ona chciała tak wiele? Przecież wyła, prosząc o pomoc. Niestety, nie chceli jej pomóc. Jej wołanie ułyszała sąsisadka. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić jak głośny musiał być jej płacz skoro było to słychać za ścianą.. To sąsiadka pojechała z kotką do lekarza. Wtedy okazało się, że ma ona nadwichnięty kręgosłup, nie staje na tylne nóżki i nie siusia. Można podjąć się operacji, jednak będzie potrzebowała pomocy właścicieli. W tym momemncie ich decyzja była natychmiastowa- eutanazja. Jednak lekarze widzieli jej wolę życia i zadzwonili do TPZ "ARKADIA" w Głownie. Właściciele postanowili się jej zrzec, pozbyć się problemu.
W końcu kocha się tylko zdrowe zwierzęta...
Tak zaczęła się nasza historia. Jakie to szczęście, że telefon zadzwonił do nas. Daliśmy jej szansę, której nie dali jej właściciele. Koteczka przeszła operację kręgosłupa, leżała samotnie w szpitaliku, gdzie pewnie wypatrywała swoich włascicieli. Nagle jej świat się załamał. Jedno zdarzenie sprawiło, że straciła wszystko: dom, rodzinę, zdrowie.. Mimo tego, że operacja przebiegła prawidłowo lekarze nie dawali jej większych szans. Zbyt długo czekała na pomoc.. Kotka nadal nie była w stanie, jeszcze samodzielnie się wysiusiać, nie stawała na tylnych nóżkach. Czołgała się, ale lgnęła do człowieka.. Nikt nie chciał o nią walczyć, ale Nalunia tak bardzo chciała żyć.
Musieliśmy podjąć decyzję. Kotka pozostała sama, nie mogliśmy tak szymko znaleźć domu tymczasowego, lekarze również zaczęli sugerować eutanazję.. Jendak Nalunia mimo niepełnosprawności miała ogromną wolę życia i walki!
Jestem wolontariuszką TPZ "ARKADIA" w Głownie. Adoptowałam ją w pełni świadoma, że kolejne miesiące/lata będzie potrzebowała mojej pomocy w codziennych czynnościach, że do końca jej życia będę musiała być dla niej wsparciem. Każdego dnia widzę jak dzielnie wszystko znosi. Nie denerwuje się, gdy kilka razy dziennie pomagam jej zrobić siusiu, uciskając pęcherz, wkładam kolejny raz do bieżni wodnej i ćwiczę jej nóżki. Widzę, jak bardzo chciałaby znów stanąć na nogi i stać się samodzielna.
Nie wyobrażam sobie życia bez niej.. Pokochałam ją i za każdym razem gdy patrzę w jej oczka, obiecuję, że któregoś dnia znów stanie na nogi.
Dzięki państwa wsparciu już raz udało nam się zebrać pieniążki na rehabilitację Naluni, za co bardzo dziękujemy! Dałam jej wszystko co mogłam, niestety.. nadal studiuję weterynarię i jedynym problemem, którego nie jestem w stanie spełnić są tutaj finanse.. Przerastają one nawet możliwości schroniska, dlatego postanowiliśmy założyć zbiórkę która pomogłaby pokryć te koszty. W tym momencie rehabilitacja Naluni wynosi 1200 zł miesięcznie. Oprócz bieżni wodnej wykonywana jest magnetoterapia, akupunktura oraz zostały dołożone kolejne leki. Staramy się zebrać kolejną pulę pieniędzy, dzięki którym będziemy mogli opłacić jej dalsze leczenie oraz rehabilitację.
Jest też coś najważniejszego, co napawa nas radością i optymizmem! Rehabilitacja przynosi ogromne efekty! Kilka dni temu Nalunia przeszła samodzielnie całe 2 metry! Codziennie stara się zrobić kilka kroczków, upada, ale kiedyś nadejdzie czas, gdy będzię się poruszać jak dawniej! Jednak do całkowitego wyzdrowienia jeszcze daleka droga, a brak pieniędzy jest ogromnym ograniczeniem.
Bardzo prosimy o pomoc. Będziemy wdzięczni za każdy grosik.
Laden...